To nie był dla branży łatwy rok, ale dwanaście krajowych zespołów ma prawo otwierać szampany nie tylko ze względu na Sylwestra. Niektórzy z naszych twórców odnaleźli dla siebie niszę, inni dowiedli artystycznej dojrzałości, a co poniektórzy: zawładnęli masową wyobraźnią.
W zestawieniu umieściliśmy wyłącznie tytuły, które w ciągu minionych dwunastu miesięcy doczekały się pełnoprawnej premiery, nie znajdziecie w nim więc m.in. wczesnodostępnych Manor Lords czy Infection Free Zone, o portach wcześniej wydanych produkcji nie wspominając. By adekwatnie je (d)ocenić sięgnęliśmy nie tylko do własnych doświadczeń, ale także recenzji krytyków i graczy.
W ramach ciekawostki: pięć z opisywanych tu produkcji została wydana przez zagranicznych wydawców, cztery przez polskie firmy, a kolejne trzy – w ramach self-publishingu.
Age of History 3
Producent: Łukasz Jakowski
Wydawca: self-publishing
Platforma: PC
Średnia ocen krytyków: BRAK
Liczba recenzji użytkowników: 9000
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 88%
Łukasz Jakowski to jeden z tych arcyzdolnych polskich solistów, o których niby czasem się słyszy, acz zdecydowanie za rzadko. Na dwa miesiące od premiery jego tytuł może się poszczycić dziewięcioma tysiącami ocen steamowych użytkowników (aż 88% z nich jest zresztą pozytywna). Pewna w tym zasługa niewielkiej ceny (ok. 40 zł), spora: bezkompromisowego wykonania.
W recenzjach, youtube’owych analizach i na Reddicie Age of History III bywa porównywane do Civki, Europy Universalis czy Hearts of Iron. Słusznie, bo choć rodzima wariacja na temat tzw. grand strategies jest kameralna, trudno odmówić jej ambicji. Wcieliwszy się w przywódcę raczkującej cywilizacji, kierujemy nią od skromnych początków, aż po czasy odległej przyszłości. Po drodze toczymy wojny (również te gospodarcze), wykorzystujemy ponad 60 oddziałów, wznosimy 90 budynków, stanowimy prawo i odkrywamy kolejne gałęzie drzewa technologicznego.
Kompleksowa mechanika idzie tu w parze z minimalistyczną oprawą (autor otwarcie przyznaje, iż grafiki jednostek, portretów i budynków stworzył przy wsparciu GenAI). W przerwach od rozgrywki (chwilowo solowej, w przyszłym roku zadebiutuje DLC z multiplayerem) możemy pobawić się edytorem map.
Be My Horde
Producent: Polished Games
Wydawca: self-publishing
Platforma: PC
Średnia ocen krytyków: BRAK
Liczba recenzji użytkowników: 700
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 89%
Być może krajowa odpowiedź na sukces Vampire Survivors nie powtórzyła gigantycznego sukcesu brytyjskiego hitu, jednak jej wrocławscy autorzy bynajmniej nie mają się czego wstydzić! Jak właśnie się zresztą pochwalili na X (ex-Twitterze): ich tytuł sprzedał się w ponad 20 tys. egzemplarzy. Dla raptem 11-osobowego Polished Games jest to wynik więcej niż dobry (zwłaszcza iż Be Me Hord wydało ono własnym sumptem, nie musi się więc dzielić pieniędzmi z wydawcą).
Tym razem zamiast łowcy demonów wcielamy się w nekromantkę, która potykając się z przeciwnikami, sukcesywnie buduje własną armię z ich trucheł (z czasem kamera taktownie odsuwa się zresztą, pozwalając nam lepiej manipulować rosnącą hordą). Po każdej przegranej rozwijamy protagonistkę i wykupujemy zwoje z zaklęciami. Dodajmy, iż naszym wysiłkom przygrywają heavy metalowe riffy.
Choć pętla rozgrywki wydaje się prosta, z czasem odnajdujemy w niej sporo strategicznych niuansów. Wiele tu także znanego z bullet hellów napięcia, mnóstwo znanego z cykli Diablo i Overlord delegowania obowiązków, kilka szczypty roguelite’a… Nieco za mało natomiast: wyzwania.
Crime Scene Cleaner
Producent: President Studio
Wydawcy: President Studio & PlayWay
Platforma: PC (w planach wersja na PS5, XSX i Switcha)
Średnia ocen krytyków: BRAK
Liczba recenzji użytkowników: 15 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 97%
Serial Cleaners wciąż odbija się czkawką krakusom z Draw Distance, natomiast sukces Crime Scene Cleanera od warszawskiego President Studio jest niepodważalny. Oba tytuły łączy pokrewieństwo założeń (naszym zadaniem jest wypucowanie miejsc zbrodni), dzieli zaś: niemal wszystko inne. Crime Scene Cleaner prezentuje akcję nie z perspektywy izometrycznej, ale z pierwszej osoby; oprawa jest nie cartoonowa, ale mroczna; zamiast skradanki tym razem dostaliśmy symulator. Rozgrywkę napędza opowieść o dozorcy, który chcąc uratować córkę, podejmuje się współpracy z gangsterami. Mimo jednak ponurych realiów, zmywanie krwi z mopem (lub myjką ciśnieniową) w łapie okazuje się naprawdę relaksujące.
President Studio długo szukało pomysłu na siebie. Jego nazwa pochodzi od I Am President, symulatora zapowiedzianego w zamierzchłym 2018 r., który to – mimo pięciu lat produkcji – gwałtownie zatonął na listach sprzedaży. Triumf kolejnej gry jest natomiast niekwestionowany, jak zdradził niedawno prezes PlayWaya Krzyszof Kostowski: rozeszła się ona w niemal 600 tys. egzemplarzy!
Drug Dealer Simulator 2
Producent: Byterunners
Wydawca: Movie Games
Platforma: PC (w planach wersje na XBO i XSX)
Średnia ocen krytyków: BRAK
Liczba recenzji użytkowników: 4,2 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 71%
Premiera sequela DDS-a była dla Movie Games ważnym sprawdzianem, na kanwie sukcesu wydanego w 2020 pierwowzoru firma oparła wszak swoją strategię. Jej wewnętrzny zespół ruszył z koprodukcją „gangsterskiego RPG-a”, a także zlecił podwykonawcom przygotowanie Drug Dealer Managera. Ponadto Movie zawiązało spółkę True Games, która miała się skupić na „szeroko pojętej tematyce ulicznej” – dotychczas zapowiedziała ona m.in. Gangster Simulatora, Prison Kinga, Crimerunnera i Dirty Cop Simulatora, acz najbliżej debiutu wydaje się Nightclub Manager: Violet Vibe.
Drug Dealer Simulator 2 porzuca amerykańskie przedmieścia na rzecz tropikalnego archipelagu Isla Sombra, gdzie pokonujemy drogę od ulicznego dealera, do narkotykowego barona. Solowo bądź w co-opie dystrybuujemy substancje psychoaktywne, pozyskujemy kontakty, zakładamy laboratoria, urządzamy kryjówki i tworzymy łańcuchy dostaw. Gdy zaś trzeba: dogadujemy się z policją i/lub eliminujemy konkurencję.
Movie Games zdało wspomniany we wstępie „ sprawdzian”, w ciągu pół roku sprzedając 200 tys. egzemplarzy swojej gry. Nic dziwnego, Byterunners przedstawiło większy (i bardziej interesujący) świat, ulepszone AI oraz znacznie rozbudowane mechaniki. To oczywisty krok naprzód. Nawet, jeżeli przez samych odbiorców DD2 jest oceniany nieco gorzej od poprzednika.
Frostpunk 2
Producent: 11 bit studios
Wydawca: self-publishing
Platforma: PC (w planach wersje na PS5 i XSX)
Średnia ocen krytyków: 85%
Liczba recenzji użytkowników: 14 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 76%
To był dobry rok dla Frostpunka, na co dowodem zarówno premiera drugiej części gry, jak i debiut z dawna oczekiwanej antologii opowiadań (której fragment możecie przeczytać na PolskiGamedev.pl za darmo)… Nie da się natomiast ukryć, iż nie tak dobry, jak oczekiwaliby inwestorzy. Chwilę przed debiutem „dwójki” za akcję spółki zapłacilibyśmy choćby 600 zł. Po jej premierze notowania stopniały natomiast o połowę. Więcej o reakcjach giełdy dowiecie się z wywiadu z Pawłem Bieńkiem, szefem działu analiz StockWatch.pl.
Obie części dylogii toczą się w tym samym, postapokaliptycznym świecie, miasta przez cały czas budujemy wokół generatorów (acz ich infrastruktura stała się ciekawsza, a surowców jest więcej). O ile jednak „jedynka” skupiała się na na stawianiu fundamentów nowego porządku, „dwójka” snuje opowieść o nadbudowywaniu tychże. Mniej tu dylematów jednostek, więcej: konfliktów społecznych i lawirowania między grupami interesów, a walkę o zaspokojenie podstawowych potrzeb zastąpiły polityczno-ideologiczne spory.
Dodajmy, iż krytycy ocenili mroźnego city buildera bitów choćby cieplej, niż jego poprzednika, w trzy dni trafił on do 350 tys. nabywców, a na gali The Game Awards odebrał statuetkę dla najlepszej strategii roku.
Heading Out
Producent: Serious Sim
Wydawca: Saber Interactive
Platforma: PC
Średnia ocen krytyków: 76%
Liczba recenzji użytkowników: 450
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 77%
„Tylko ty, twoje auto i droga przed tobą. Pędzisz przez Stany, skupiając na sobie uwagę wszystkich. Nikt nie wie, gdzie leży koniec twej drogi – choćby ty”.
Obietnicę, którą składa na Steamie Serious Sim (Radio Commander), wielokrotnie składali wcześniej reżyserzy kina drogi. Czarno-biała, narracyjna wyścigówka całkiem świadomie nawiązuje zresztą do filmowych klasyków lat 70. (przede wszystkim: „Znikającego punktu”), dokładając od siebie roguelike’ową losowość i przygodówkową narrację.
Na amerykańskich bezdrożach spotykamy lokalsów, dokonujemy wyborów moralnych, wysłuchujemy audycji radiowych, a także dbamy, by nasz kierowca miał pełny i bak, i brzuch. W scenariusz zaszyto sporo niegłupich przypowieści o rasizmie, klasizmie czy problemach ze zdrowiem psychicznym. Być może nie jest to najpopularniejszy tytuł tego roku, trudno jednak odmówić mu śmiałości i porządnego wykonania.
Hellcard
Producent: Thing Trunk
Wydawca: Skystone Games
Platforma: PC (w planach wersje na PS4, PS5, XBO, XSX i Switcha)
Średnia ocen krytyków: BRAK
Liczba recenzji użytkowników: 2,6 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 86%
Think Trunka dał się poznać za sprawą hack’n’slasha Book of Demons, który był pierwszą grą z klasycyzującej serii wydawniczej Return 2 Games i pierwszą produkcją osadzoną w autorskim Papierowersum. O ile jednak debiut rozłożył na czynniki pierwsze stareńkie Diablo, jego następcą jest karcianka.
Początkowo Hellcard zapowiadał się na spin-offa Book of Demons, ale w toku prac rozwinął się do tego stopnia, iż studio zadecydowało o wydaniu go jako pełnoprawnej gry. Niby wciąż polujemy na Arcydemona, ale tym razem walki z jego papierowymi sługami toczą się w turach, a ataki wyprowadzamy, bazując na stale aktualizowanych taliach. Dodajmy, iż w przeciwieństwie do licznych kuzynów Slay the Spire ułożenie bohaterów na planszy ma ogromne znaczenie, i iż potyczki możemy rozgrywać bądź solowo, bądź zapraszając do zabawy dwoje współgraczy.
I iż od jakiegoś czasu Thing Trunk pracuje nad Book of Aliens, nieodrodnym kuzynem serii X-COM.
Nobody Wants to Die
Producent: Critical Hit Games
Wydawca: PLAION
Platformy: PC, PS5, XSX
Średnia ocen krytyków: 78%
Liczba recenzji użytkowników: 2,6 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 86%
Debiut Critical Hit Games to gra niedzisiejsza… acz w najlepszym tego słowa znaczeniu! Dystopijny świat w oczywisty sposób nawiązuje do klasyków cyberpunka – z „Blade Runnmerem” na czele – a utrzymane w konwencji neo-noir śledztwo równie dobrze sprawdziłoby się w klasycznej przygodówce.
Nobody Wants to Die robi jednak coś niecoś, by przekonać nas, iż nie jest „tylko” walking simem. Podczas śledztw niejednokrotnie wyciągamy bowiem lampę UV, X-Raya i rekonstruktor, pozwalający nam odtworzyć popełnione zbrodnie. A choć nie są to sekwencje przesadnie skomplikowane, skutecznie odwraca od nich uwagę oprawa, nawiązująca do art déco oraz retrofuturystycznych designów BioShocka, a w dodatku stanowiąca popis technologicznej maestrii.
Jako detektyw James Karra ruszamy w pościg za seryjnym mordercą, który wziął na celownik elity Nowego Jorku a.d. 2329. Scenariusz Marcina Grembowicza bawi się ideą usług abonamentowych (w świecie gry rozciągniętymi choćby na posiadanie ciała), stanowi niegłupią refleksję nad zagrożeniami kapitalizmu. Na plus trzeba mu policzyć także temperamentne dialogi (przede wszystkim: przekomarzanki z policyjną łączniczką Sarą) oraz transhumanistyczne fantazje o nieśmiertelności. Rysą na krysztale jest tylko – i aż – pospieszenie opowiedziane zakończenie.
Po pięciu godzinach gry wiem jednak, iż warto przyglądać się ekipie Critical Hit Games. Jego pierwsza gra to scenopisarski łakoć i piękna wizytówka możliwości Unreal Engine’u 5, którą od wielkości dzieli tylko (i aż) nie dość angażujący gameplay.
Medieval Dynasty: New Settlement
Producent: Spectral Games
Wydawcy: Toplitz Productions, Render Cube, Meta
Platformy: Meta Quest 2 & 3
Średnia ocen krytyków: BRAK
Liczba recenzji użytkowników(***): 1,1 tys.
Średnia ocena użytkowników (w skali 1-5): 4,7
Jeśli ktoś wie, jak zapewnić swojej grze długi ogon – jest tym „kimś” łódzkie Render Cube. Choć studio debiutowało nieśmiało, za sprawą wydanej w 2018 ścigałki Monster League (dziś ma ona na Steamie raptem 43 recenzje), już jego kolejny projekt okazał się strzałem w dziesiątkę!
Medieval Dynasty każe nam (tytuł to nie przypadek) założyć średniowieczną dynastię. Czynimy to krok po kroku; jako młody chłopak wpierw polujemy na zwierzęta, siejemy, craftujemy, budujemy (i rozbudowujemy) osadę oraz wykonujemy zadania dla enpeców. Rzecz trochę czerpie z survivali, trochę zaś z symulacji i RPG-ów, a choćby strategii.
Powiedzieć, iż ten gatunkowy miks okazał się strawny, to nic nie powiedzieć! Już zwodowany w 2020 r. wczesnodostępny build mógł się poszczycić „peakiem” na poziomie 18 tys. równocześnie grających, a od tego czasu budzący uznanie wynik udało się niemal podwoić. Nic w tym dziwnego; zabawę wzbogacono o romanse i kowalstwo, zielarstwo, sklepy, potyczki z bandytami, tryb TPP… i mógłbym tak jeszcze długo! Bodaj najistotniejsza było jednak dodanie co-opa.
Dzięki zaś przenosinom na konsole (Medieval Dynasty pojawiło się również w Game Passie), sprzedaż przekroczyła w tym roku 2 mln sztuk. Marce z pewnością pomogła także premiera skrojonego pod VR-owe sprzęty Mety, przygotowywanego przez Spectral Games spin-offa (bo trudno mówić o „porcie”, to zupełnie nowa gra!).
Medieval Dynasty: New Settlement pozwala nam samodzielnie wznieść i udekorować tytułową „Nową osadę”. Choć zaczynamy jeno z koszulą na plecach (oraz informacją o odziedziczeniu pobliskiego kawałka ziemi w malowniczej Zielonej Dolinie), gwałtownie gromadzimy surowce, własnoręcznie wytwarzamy narzędzia i stawiamy dom… A potem idzie już z górki.
Spectral Games rozumie fenomen oryginału, równie sprawnie blendując mechanizmy craftingu, budowania, pieczenia, rolnictwa, pszczelarstwa, warzelnictwa czy garncarstwa. Część zadań wykonujemy samodzielnie (w czym niezwykle pomocny okazuje się prowadzony przez protagonistę dziennik), do części zatrudniamy podwykonawców lub choćby – dzięki niedawnej aktualizacji – współgraczy. Tak jak w pierwowzorze, także w Net Settlement możemy znaleźć miłość i spłodzić potomka. Czy wspomniałem, iż obok rozpisanej na kilka poziomów kampanii otrzymaliśmy tryb sandbox oraz iście arcade’owe wyzwania?
Efektem jest jedna z najcieplej ocenianych gier w sklepie Mety (średnia z 1,1 tys. recenzji wynosi aż 4,7!), którą wspomniana Meta zalicza do dwudziestu udanych premier 2024 r. (obok m.in. Batman: Arkham Shadow czy Metro Awakening!).
Silent Hill 2
Producent: Bloober Team
Wydawca: Konami
Platformy: PC, PS5 (w planach wersja na XSX)
Średnia ocen krytyków: 86%
Liczba recenzji użytkowników: 24 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 95%
„Mogę długo mówić o tym, dlaczego zdecydowaliśmy się na taką a nie inną kamerę, w jaki sposób stworzyliśmy mgłę, która reaguje na zachowanie postaci i jak współcześniliśmy zagadki… Natomiast kluczem (do sukcesu – dop. red.) było co innego. Zrozumieliśmy emocje, jakie generował Silent Hill. Stworzyliśmy doświadczenie, które niby smakuje tak, jak kiedyś, ale zyskuje dzięki współczesnym przyprawom”
– tłumaczył w długiej rozmowie z PolskiGamedev.pl Piotr Babieno, prezes Bloober Teamu. Jego studio zasłynęło za sprawą walking simów pokroju Layers of Fear czy Observera, ale gameplayowo bogatszy remake Silent Hilla 2 pozwolił mu wskoczyć w tym roku do pierwszej ligi.
Polskie odświeżenie podąża śladem japońskiego oryginału. To przez cały czas historia Jamesa, który wyrusza na Ciche Wzgórza wiedziony nadzieją na odnalezienie żony. Scenariusz pozostał w sporej mierze niemieniony, podobnie jak topografia miasta czy projekty wrogów. Tyle tylko, iż tym razem błyszczą one za sprawą wykorzystania współczesnych narzędzi (konkretniej: piątej wersji Unreal Engine’u), przeprojektowania systemu walki, wymyślonych na nowo starć z bossami i łamigłówek, uwspółcześnionego designu i nagranych de novo ścieżek dialogowych.
Efektem jest horror, który rozumie dwudziestoletni pierwowzór, acz nie kłania mu się w pas. W ciągu raptem trzech dni sprzedał się on w milionie egzemplarzy, a dziś może pochwalić się odsetkiem 95% pozytywnych recenzji na Steamie, średnią ocen profesjonalnych krytyków na poziomie 87%, dwoma nominacjami do Golden Joystick Awards i pięcioma do The Game Awards (choć niestety żadna nie poskutkowała nagrodą). Mimo falstartu z pierwszym trailerem (krytykowanym za „drewniane” animacje), w zgodnej opinii komentatorów Silent Hill 2 to najlepsza polska gra roku.
The Thaumaturge
Producent: Fool’s Theory
Wydawca: 11 bit studios
Platformy: PC, PS5, XSX
Średnia ocen krytyków: 74%
Liczba recenzji użytkowników: 2,4 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 82%
Ulokowane w Bielsku-Białej Fool’s Theory debiutowało za sprawą Seven: The Days Long Gone, „skradanego rolpleja akcji” zamykającego nas na więziennej wyspie Peh. Choć jego izometryczna perspektywa sugerowała co innnego, katowickie studio zaserwowało nam rasową skradankę, która punktowała wertykalnymi mapami, autorskim światem z pogranicza fantasy i science fiction oraz pomysłowym gameplayem (inna rzecz, iż nieoszlifowanym).
Wydane przez 11 bit studios The Thaumaturge powiela atuty poprzednika, wyzbywając się wielu z jego wad. Jako Wiktor Szulski, tytułowy taumaturg, ruszamy na ulice przedwojennej Warszawy, by rozprawić się z własnymi demonami oraz demonami zupełnie zewnętrznymi (zwanych tu Salutorami). Obok rzeczywiście istotnych wyborów moralnych i odczytywania emocji enpeców, bierzemy udział w turowych starciach (ciut inspirowanych serią Persona), podczas których wykorzystujemy umiejętności pochwyconych potworów. Rozgrywce bliżej jednak do Disco Elysium niż Baldur’s Gate’a 3.
Z uporem godnym większej sprawy autorzy odwzorowali stolicę sprzed niemieckich bombardowań, choć niekiedy pokusili się o kompromisy – diagnozował na naszych łamach architekt Jerzy Skarżyński („Perła północy. Architektura w The Thaumaturge”). Ich rolplej to być może jedyna okazja, by przedstawić Zachodowi nie tylko zniszczone zabytki (dworzec kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, Dolina Szwajcarska, Gościnny Dwór), ale również wczytać się w wydania „Kurjera Warszawskiego” i poznać stolicę Polski, której już nie ma: kulturalne zagłębie Europy, zamieszkane przez polsko-rosyjsko-niemiecko-żydowsko-ukraińsko-białoruski tygiel narodów.
Dodajmy, iż jeszcze przed premierą gry potencjał zespołu zauważyło CD Projekt RED, powierzając mu odrestaurowanie pierwszej części Wiedźmina.
UBOAT
Producent: Deep Water Studio
Wydawca: PlayWay
Platforma: PC
Średnia ocen krytyków: BRAK
Liczba recenzji użytkowników: 20,5 tys.
Odsetek pozytywnych recenzji użytkowników: 83%
Symulator drugowojennej łodzi podwodnej od Deep Water Studio długo czekał na wynurzenie. Jego wczesnodostępny build pojawił się na Steamie już w 2019 r., a 53 tys. kopii, zakupionych przez graczy w ciągu raptem trzech dni, pozwoliło wówczas zwrócić koszty jego produkcji i marketingu.
Od tego czasu Uboat doczekał się zapowiedzi edycji VR-owej i porta na Switcha, własnej planszówki oraz ponad 20 tys. recenzji użytkowników Steama (w przeważającej większości – pozytywnych). PlayWay pochwalił się zaś, iż jego sprzedaż zbliża się do 900 tys. egzemplarzy.
Mechanicznie mamy do czynienia z gatunkowym galimatiasem, żeniącym elementy sandboxa, survivalu, strategii i symulatora. Do naszych zadań należą zaspokajanie potrzeb załogi okrętu, naprawy i modernizacja jednostki, zakup wyposażenia oraz realizacja zleceń. Być może nie ma tu kompleksowej rozgrywki na miarę cyklu Silent Hunter, trudno jednak odmówić Deep Water pomysłowości, wierności realiom i miłości do konwencji.