Angielski deweloper Adam Riches skomentował, dlaczego tak wiele gier nie odnosi teraz sukcesu i co negatywnie wpływa na branżę.
Powszechne zwolnienia i zamknięcia studiów, które wstrząsnęły branżą w zeszłym roku, realizowane są także w 2024 roku, a napływ inwestycji, który nastąpił po boomie gier związanym z pandemią COVID, wyraźnie zwolnił.
Jest również dowód na to, że ludzie wydają mniej pieniędzy na nowe gry, wybierając zamiast tego długotrwałe gry online, takie jak Fortnite, czy coroczne franczyzy, takie jak Call of Duty i EA Sports FC.
Mimo tego, więcej gier niż kiedykolwiek wcześniej jest wydawanych. Brytyjskie Stowarzyszenie Cyfrowej Rozrywki i Detalu ogłosiło w lipcu, iż sprzedaż gier spadła drastycznie w porównaniu do tego samego okresu w ubiegłym roku.
Nie dotyczy to tylko wydania gier premium – mniejsze studia, których gry zwykle są bardziej przystępne cenowo, również mają trudności z dotarciem do odbiorców.
„Możesz mieć najlepszy marketing, najlepszą grę, możesz otrzymać entuzjastyczne recenzje, ale wciąż rzucasz monetą, czy gra stanie się hitem,” mówi Adam.
Konkurencja jest ogromna. Zgodnie z danymi z SteamDB, w tym roku na platformie opublikowano ponad 14 000 gier, a 2024 rok już wyprzedził liczby z 2023 roku.
Oprócz walki o uwagę graczy, nowe gry coraz częściej muszą rywalizować o ich czas.
Według analitycznej firmy Newzoo, coroczne serie, takie jak Call of Duty, oraz gry online, takie jak Fortnite, pochłonęły 92% czasu spędzanego na grach, pozostawiając tylko 8% dla nowych wydań.
"Właściwe miejsce, adekwatny czas to ważna część zaskakujących sukcesów w grach" – podsumowuje Adam sytuację w branży gamingowej.