
W okolicach Ełku, na Poligonie Bemowo Piskie, rozgrywa się coś, co jeszcze kilka lat temu wyglądałoby jak scenariusz z Call of Duty.
Amerykańscy i brytyjscy żołnierze wspólnie testują najnowsze technologie do zwalczania bezzałogowych statków powietrznych, czyli dronów bojowych. To czwarta i zarazem ostatnia odsłona projektu o nazwie Project Flytrap 4.0, który ma pomóc sojusznikom z NATO przygotować się na jedno z największych zagrożeń współczesnego pola walki: roje tanich, zwinnych i zabójczych dronów.
Jeszcze dekadę temu większość armii świata traktowała drony raczej jako narzędzia zwiadowcze, albo środek do odpalania rakiet z bezpiecznego dystansu. Ale wojna w Ukrainie zmieniła wszystko. Dziś każdy konflikt zbrojny toczy się także w powietrzu i to nie na wysokości kilku kilometrów, ale kilkudziesięciu metrów nad ziemią.
Drony wywiadowcze, kamikadze, uzbrojone modele komercyjne wszystkie te typy są używane na masową skalę przez wojska i bojówki na całym świecie. A to oznacza, iż nowoczesna armia musi mieć odpowiedź na ten latający chaos.
C-UAS, czyli systemy przeciwdziałania bezzałogowym statkom powietrznym, są najważniejsze dla przetrwania i skuteczności na nowoczesnym polu walki. Musimy nie tylko testować nowe rozwiązania, ale też integrować je z naszymi siłami jak najszybciej – mówi gen. por. Charles Costanza, dowódca stacjonującego w Polsce amerykańskiego V Korpusu.
Mazurski poligon, międzynarodowe testy
W ćwiczeniach bierze udział 2. Pułk Kawalerii Armii USA oraz 1. Batalion Royal Yorkshire Regiment z Wielkiej Brytanii. Łącznie na poligon w Bemowie Piskim przybyło ponad 500 żołnierzy z obu krajów, by przez pięć dni testować nie tylko sprzęt, ale też taktykę zwalczania dronów w warunkach rzeczywistych, podczas ciągłych operacji na poziomie kompani i batalionu.

Zgodnie z założeniami Flytrap 4.0, działania mają charakter wielodniowy, bez przerw, symulując realistyczne warunki bojowe.
Testowane są zarówno nowoczesne systemy zakłócające, jak i proste, niskokosztowe metody walki z dronami, które można łatwo przenieść w teren. Od ręcznych detektorów po zestrzeliwanie, zakłócanie i mobilne wyrzutnie sieci. Wszystko po to, by przekształcić zebrane doświadczenia w konkretne rozwiązania taktyczne, które trafią potem do innych jednostek NATO. Dane posłużą do aktualizacji doktryn i systemów szkoleń.
Laboratorium nowej wojny
Projekt Flytrap nie jest nowością, to już czwarta edycja programu, który rozwija się od kilku lat. Z każdym kolejnym etapem rośnie poziom zaawansowania testów. Flytrap 4.0 to finał serii i zarazem najambitniejsza wersja, która rozszerza wcześniejsze doświadczenia o nowe technologie, realne scenariusze zagrożeń oraz wielonarodową współpracę.
Poprzednie edycje ćwiczeń koncentrowały się głównie na technicznej stronie wykrywania i zakłócania dronów. Teraz nacisk kładziony jest również na taktyczne wykorzystanie tych technologii przez jednostki liniowe, nie przez wyspecjalizowane zespoły, ale przez zwykłych żołnierzy w terenie.
Aktualnie w Bemowie Piskim testowane są najnowsze, tańsze i bardziej mobilne, w tym przenośne metody przeciwdziałania zagrożeniom ze strony bezzałogowych statków powietrznych przeciwnika.
Przyszłość pola walki to nie science fiction. Ona dzieje się teraz. Trzeba nauczyć się reagować szybko, tanio i skutecznie. Dlatego każda minuta na poligonie w Polsce jest na wagę złota – mówią oficerowie brytyjscy uczestniczący w Flytrap.
Więcej na Spider’s Web:
Mazury jako punkt strategiczny NATO
To nie przypadek, iż Bemowo Piskie znów znalazło się na radarze NATO. Ten poligon w województwie warmińsko-mazurskim od lat pełni rolę jednego z głównych miejsc ćwiczeń sił Sojuszu. W ramach tzw. Enhanced Forward Presence stacjonują tu na stałe międzynarodowe kontyngenty wojskowe. Teraz region ten staje się także laboratorium nowoczesnych technologii wojskowych, z naciskiem na zwalczanie nowych zagrożeń.
Co więcej, Bemowo Piskie położone jest tuż przy tak zwanym przesmyku suwalskim. Miejscu, gdzie w przyszłości mogłyby zaatakować wojska Rosi i Białorusi chcące utworzyć korytarz lądowy do Królewca.
Project Flytrap 4.0 idealnie wpisuje się w ten kontekst, bo nie tylko wzmacnia współpracę wojsk sojuszniczych, ale też pokazuje, iż Polska odgrywa coraz większą rolę w przygotowaniach do obrony wschodniej flanki NATO.
To, czego nie widać, może zabić
Drony nie śpią. Latają nocą, w dzień, w deszczu i słońcu. Czasem niosą kamerę, czasem granat. Ich siła tkwi w prostocie, są tanie, dostępne, trudne do wykrycia. Dlatego każda inicjatywa taka jak Flytrap 4.0 to krok w stronę lepszej obrony, większego bezpieczeństwa i nowoczesnej armii.
Wnioski z tych ćwiczeń mogą trafić nie tylko do jednostek w Europie, ale także do sił USA operujących na innych kontynentach. Techniki, które sprawdzą się w Polsce, mogą pewnego dnia uratować życie żołnierzom.