Antonblast to trochę jak odgrywanie szalonej kreskówki w sobotni poranek. Jest zuchwały, maksymalistyczny i często będziesz miał wrażenie, iż tak naprawdę nie rozumiesz, co się dzieje. W jakiś sposób ten chaos przekształca się w coś, co faktycznie ma sens – a czasami choćby uspokaja.
Antonblast została wydana dopiero w 2024 roku, ale wygląda jak dawno zaginiona platformówka typu side-scrolling z 16-bitowej ery SNES-a lub Sega Genesis. To nie tylko zasługa fantastycznej grafiki pikselowej. Są tu zabawne akcenty, takie jak urocze projekty postaci z lat 90. i efekty przypominające Tryb 7, takie jak rozpryskiwanie się postaci na ekranie po śmierci, które naprawdę sprawiają, iż czujesz się jak zaginiony klasyk tamtej epoki.
sfera szczytów, Antonblasttwórca gry opisuje tę grę jako „platformową platformówkę o szybkiej, wybuchowej akcji” i jest to dobry sposób na podsumowanie tego, jak naprawdę się gra. To coś w rodzaju tego, co by się stało, gdybyś umieścił Wario, Dźwiękowy, Kraj Donkey Kongu, Crasha Bandicoota, Przedstawienie Rena i Stimpy’egoI Współczesne życie Rocko do blendera.
Tak, jest szlifowanie.Zdjęcie: Szczyty
Jako Anton lub Annie będziesz szarżować przez różnych wrogów i przeszkody na swojej drodze, czasami zamieniając się w dosłowne tornado chaosu, aby odzyskać Duchy (jak napoje) od nikczemnego Szatana, który ukradł je i rozproszył po 12 różnych poziomach .
Poziomy zwykle zawierają jakiś trik lub motyw, który jest eksplorowany z precyzją niemal Nintendo. Jeden poziom często zmienia twoją postać w flipper. Kolejna zawiera sekcje, w których zmieniasz się w odbijającą się, wybuchową bombę. Jedną z moich ulubionych była łaźnia przypominająca labirynt, w której w porównaniu z resztą gry było niesamowicie cicho. Na końcu niemal każdego poziomu aktywujesz przełącznik, który uruchamia licznik czasu i rozpoczyna szalony i ekscytujący bieg z powrotem do wejścia.
W większości Antonblast zachęca do nabrania rozpędu, jak klasyk Dźwiękowy gra. Łatwo jest wpaść w stan ciągłego pędu do przodu, choćby jeżeli sytuacja wymyka się spod kontroli ze względu na szybkość jazdy lub ilość treści na ekranie. W miarę jak stawałem się coraz lepszy w grze, zacząłem odczuwać większy luz, gdy sprawy wymykały się spod kontroli. Gra zwykle prowadziła mnie we adekwatnym kierunku i nauczyłem się po prostu akceptować fakt, iż wszystko toczy się tak, jak powinno.
Walki z bossami są dość dzikie.Zdjęcie: Szczyty
Czasami gra miała trudną platformówkę lub irytująco rozmieszczone punkty kontrolne, które mogły wyprowadzić mnie ze stanu flow – także jak Dźwiękowy. Niektórzy z bossów, którzy często byli epickimi, wypełniającymi ekran spektaklami, potrafili być frustrująco trudni. Na szczęście przeładowania są szybkie, co sprawia, iż łatwiej jest uporać się z frustracjami. Ostatni poziom i boss są szczególnie wymagający, ale jeżeli dojdziesz tak daleko, zaufaj mi, gdy powiem, iż nagroda za ich przejście jest tego warta.
Podobnie jak kreskówki z lat 90., które są jego oczywistymi inspiracjami, Antonblast może być trochę głośny i niedojrzały. Dosłownie istnieje przycisk, który możesz nacisnąć, aby Twoja postać zaczęła krzyczeć. Ale podobnie jak w przypadku najlepszych z tych seriali, jego twórcy najwyraźniej dobrze się bawili, tworząc przesadny świat, i sprawili, iż granie w nie było cholernie przyjemne — choćby gdy nie wiedziałem, co się dzieje.
Antonblast jest już dostępny na Nintendo Switch i Steam.