Assassin’s Creed: Shadows – asasyn w cieniu kontrowersji, ale i tak wygra tę walkę. Nasza recenzja!

4 godzin temu
Od dłuższego czasu dyskusja na temat gier, marketingu, ocen przez redakcje, recenzentów i wszelakich ideologii zaszła tak daleko, iż stała się już naturalną częścią całej otoczki wokół nich. Przez wielu najnowszy Assassin’s Creed został już skreślony, wyśmiany i opluty na wiele miesięcy przed premierą, podobnie jak sporo innych gier przed i po nim.


Gra Assassin's Ceeed: Shadows na PC - nasza recenzja
Komentatorzy przyczepiają się do całej masy rzeczy – błędów komunikacyjnych, potknięć marketingowych czy niezgodności z faktami historycznymi takimi jak obecność w grze NPC-a noszącego kimono rzekomo spopularyzowane 300 lat później niż w czasie, w którym toczy się gra czy oczywiście obecność jednego z dwóch głównych bohaterów, który co prawda istniał naprawdę, ale nigdy nie był samurajem. Tym samym graczom nie przeszkadzała mistyczna krypta pod Pałacem Papieskim czy fabularne wmieszanie Leonarda da Vinci w odkrywanie przez Ezio kolejnych krypt zbudowanych przez „Pierwszą Cywilizację”.

Dziś Assassin’s Creed: Shadows obrywa się za sprawą twórców youtube’owych żyjących z krzykliwej opiniotwórczości np. za to, iż pomniki Buddy widoczne na screenach przed premierą gry są bazowane na chińskich pomnikach. Ciekawe, czy gdyby Assassin’s Creed: Brotherhood wychodziło dzisiaj, byłoby tak samo kopane np. za to, iż Rzym został tam przedstawiony niczym przed transformacją Juliusza II, iż w grze jest licznie obecna architektura barokowa charakterystyczna bardziej dla późniejszego XVI-XVII wieku, albo iż w fabułę wciskana jest ideologia woke za sprawą sceny, w której Leonardo lekko się przystawia do Ezio mówiąc, iż kobiety nie są w stanie go rozproszyć od aktualnych zajęć. Nie wiem, ale się domyślam. Najważniejsze przecież, iż Rzym w grze był urokliwie odwzorowany, a Da Vinci pisał -jak w rzeczywistości - lewą ręką od prawej strony! Kiedyś to było…


Dostępność gry


Assassin's Creed Shadows - Edycja Limitowana Gra PS5
329 zł


Assassin's Creed Shadows - Edycja Limitowana Gra XBOX SERIES X
329 zł


No właśnie. Cofnijmy się więc na chwilę do czasów, kiedy to w grach liczyło się tylko to, co istotne (postaci, muzyka, grafika, gameplay i pomysłowość) i przymykało się na bzdury czy otoczkę medialną.

Personalnie nie jestem gigantycznym fanem tej serii, a już w szczególności zbyt dużych i przepełnionych jałowymi aktywnościami części Origins, Odyssey i Valhalla. Mirage - przyznaję się bez bicia - pominąłem. Lubię pierwsze części, ale moją ulubioną pod kątem gameplayu jest jednak… Assassin’s Creed IV: Black Flag, który co prawda też był bardzo duży, ale tam nie dało się nudzić ani na lądzie, ani za sterami statków. Przed premierą wszystko wskazywało na to, iż Shadows to będzie taka Valhalla, która została posmarowana kremem z Ghost of Tsushima i pod wieloma względami okazało się to prawdą. Casualowi gracze prawdopodobnie tak właśnie widzą tę odsłonę i nie bójmy się tego powiedzieć, iż to seria, która w dużej mierze ma zadowolić właśnie masowego gracza, który często kupuje tylko kilka gier w roku i zawsze jest to najnowszy Assassin’s Creed, gdy wychodzi jakiś nowy.

W AC: Shadows gra się więc niemal tak samo jak w Valhallę, ale żeby nie było – jest trochę nowości i zmian, które sprawiają, iż gracze mogą poczuć jakiś powiew świeżości. Największymi z nich są wprowadzenie rozbudowy i dekorowania własnej kryjówki, możliwość grania dwoma zupełnie odmiennymi protagonistami o unikalnych cechach i różnym stylu rozgrywki (Naoe i Yasuke), rozsiane po mapie Kakuregi do kupienia, w których można uzupełnić zapasy, zwiadowców i dobierać nowe zlecenia, możliwość korzystania ze wspomnianych zwiadowców, sojuszników i krycia się w cieniu nocą, a do tego zmieniające się sezony i pory roku. Niektóre te zmiany są choćby pozytywne, ale bywają też niedopracowane albo z czasem wręcz bezsensowne i to właśnie w nich doszukiwałbym się jednych z największych, choć nie największych bolączek gry.

Od razu uspokoję największych przeciwników czarnoskórego protagonisty Yasuke, podwładnego Nobunagi Ody – prawie całą grę można przejść drugą postacią. Są etapy, które wymagają od gracza w wcielenia się w obie postaci i są misje, które można przejść wyłącznie Yasuke, ale stanowią one mały wycinek gry. Poza tym Assassin’s Creed: Shadows bardzo mocno akcentuje na gameplay naszej shinobi (ninja) Naoe i robi to od samego początku. Najpierw przybliżane są nam obie postaci, później poznajemy historię w formie prologu z perspektywy Naoe i przez solidnych kilkanaście godzin rozwijamy jej atrybuty, pozyskujemy sojuszników, odkrywamy kolejne regiony by w końcu fabularnie przeciąć się z Yasuke, który z prywatnych pobudek postanawia zmienić front i dołączyć do postaci, z którą gracz już się zżył.

Następuje wtedy moment, kiedy to gra staje się dla nas w 100% otwarta (choć oczywiście nie ograniczona poziomem trudności przeciwników w kolejnych regionach) w takim rozumieniu, iż możemy w pełni dowolnie obierać każde cele czy misje.

Pomysł na dwóch zróżnicowanych protagonistów jest w miarę świeży i dobry, ale jego realizacja już nieco kuleje. Naoe to korzystająca z cienia, uników i lekkiego ekwipunku skrytobójczyni, podczas gdy Yasuke to taki „tank”, który dosłownie przebija się przez bramy, posyła na kilkanaście metrów wrogów z kopa (jednej z umiejętności), paruje co się da, więcej wytrzymuje, ale jest też przy okazji znacznie mniej zwinny, ociężały, a parkour nie jest jego najmocniejszą stroną. choćby zabawne jest, gdy wykonuje nieporadnie skok wiary i leci w dół jak worek ziemniaków komentując przy tym, iż musi się jeszcze dużo nauczyć, albo dobrze, iż tego Naoe nie widziała.

Oręż i zbroja obu postaci diametralnie się różni – oboje korzystają z innych broni dodatkowych, gadżetów, umiejętności i rodzajów zbroi, które też mają swoje unikalne cechy, które można w czasie gry zdobywać, a później „wtłaczać” u swojego kowala w kryjówce. Dziwi mnie tylko, iż Yasuke ma do dyspozycji z broni dodatkowych m.in. łuk. Może inaczej – w mojej ocenie bardziej pasuje on do Naoe, której ewidentnie brakuje czegoś do torowania sobie drogi z dalszej odległości (kunai i shurikeny nadają się raczej tylko do bliskich spotkań).

Broń czy zbroję zdobywamy standardowo – dzięki misjom, przejęciom fortów, w sklepach itd. Zdobycze dzielą się na te, które mogą być używane tylko przez daną postać, ale przeważnie nie jest ważne, kto je zdobędzie. Bardzo irytujące jest jednak poruszanie się po gigantycznym wycinku centralnej Japonii i natrafienie na misję (wcześniej zamaskowaną pytajnikiem), którą może wykonać postać, którą akurat nie kierujemy. Przełączać się między nimi nie można w locie jak np. w GTA V, a jedynie podczas misji fabularnych i przy wyborze szybkiej podróży. Wiele razy więc spotkałem się z sytuacją, gdzie podczas eksploracji musiałem „cofać” się do punktu widokowego czy do Kakuregi (które też umożliwiają szybką podróż) i iść w to samo miejsce ale drugą postacią. Wyobraźcie sobie też moją frustrację, gdy dotarłem ociężałym Yasuke do wieży ze schodami by odblokować szybką podróż, ale schody nie były wystarczające. Na szczyt można było dostać się tylko dzięki Naoe i jej lince z hakiem. Albo już w jednej świątyni znalazłem 2 z 3 znajdziek dających mi punkt mistrzostwa dzięki Yasuke, ale trzecia była już na drzewie, do którego nasz czarnoskóry taran nie jest w stanie się dostać. Innym razem trafiłem na wieżę, która skrywała jakieś skarby, ale tylko Yasuke mógł do niej wyważyć wrota. Już mi się nie chciało tam wracać. To oczywiście wszystko logiczne, ale gra powinna nas informować inną formą znacznika, czy dane miejsce/misję da się eksplorować/przejść danym protagonistą. Nie znoszę marnować czasu, a tutaj gra go po prostu czasem nie szanuje.

Skoro jesteśmy przy mapie i znacznikach, to warto tu wspomnieć, iż AC: Shadows niczym nie różni się od swoich poprzedników i tu również gra zasypuje nas mocą pytajników, aktywnościami czy toną lootu do zbierania. Nasza podróż jest nieustannie przerywana i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie jakość tych „przerywaczy”. Najczęściej są to bardzo powtarzalne czynności.

Bardzo spodobał mi się jeden z trybów, który można zmienić w ustawieniach, polegający na samodzielnym poszukiwaniu celów misji. W szczegółach zawsze znajdziemy kilka podpowiedzi, gdzie znajduje się cel do eliminacji bądź osoba, która nam w misji pomoże. Gra informuje nas o regionie, kierunku i charakterystycznym obiekcie czy punkcie na mapie, jak np. świątyni czy wodospadzie, którego należy wypatrywać. Następnie możemy ruszyć i samodzielne poszperać po okolicy, albo na ekranie mapy wysłać nowy zasób w grze – zwiadowcę. Wskazujemy punkt i w danym promieniu od razu dostajemy informację czy nic nie udało się znaleźć, albo pojawi się nowy znacznik ze szczegółową lokalizacją celu. To jest fajne szczególnie na początku gry, gdy zwiadowców jest bardzo ograniczona liczba, a w dodatku służą nam oni jeszcze do pozyskiwania zasobów np. w zamkach, więc trzeba z nich korzystać z głową. Z czasem mamy ich dużo, stają się niedrodzy w uzupełnianiu, a pozyskiwane przez nich surowce nie są już aż tak bardzo potrzebne. Nagle interesująca mechanika przestaje taka być i staje się po prostu jedynie rutynową sekwencją 2 kliknięć na mapie, która praktycznie nic nas nie kosztuje.

Pewnego rodzaju nowością jest opcja rozbudowy własnej kryjówki i jej stylizacja dzięki dodatków czy ozdób. Wygląda to trochę jak w Valhalli, ale mamy większą swobodę w stawianiu budynków, ich dekorowania. Część konstrukcji i ich dalszy upgrade dzięki zbieranych po świecie surowców jest istotny dla progresu gracza, bo w ten sposób zyskujemy m.in. większą liczbę zwiadowców, ulepszenia sojuszników czy więcej możliwości usprawnień u kowala. Inne budowle służą już tylko jako część wystroju albo „pojemniki” na nasze znajdywane uzbrojenie czy przedmioty kosmetyczne. Z jednej strony widać, iż będzie to fajnie dekorowane miejsce przez bardziej kreatywnych graczy, którzy lubią taką formę zabawy, ale z drugiej strony nie ma tu aż tak dużo miejsca, a sam tryb budowania oferuje raczej ułamek tego, co udostępniono graczom Fallout 4.


Dostępność gry


Assassin's Creed Shadows - Edycja Limitowana Gra PS5
329 zł


Assassin's Creed Shadows - Edycja Limitowana Gra XBOX SERIES X
329 zł


Największy kłopot mam jednak z tym, iż całe to zbieranie surowców do rozbudowy gwałtownie nabiera tempa (leżą one w wielu lokalizacjach, bazach, przyczółkach i w formie całych pakietów odbieranych przez zwiadowców) a ulepszanie poszczególnych konstrukcji kończy się raptem na trzech poziomach co sprawia, iż można łatwo stracić motywację do poszukiwań. Po okiełznaniu raptem 2-3 regionów przestałem się bazą w ogóle interesować.

Kakuregi, czyli dodatkowe mini-kryjówki rozsiane po miastach i na odludziu to miejsca, które się wykupuje za drobną opłatą, gdzie można uzupełnić zwiadowców, zapasy i przyjąć kilka zleceń, które zmieniają co porę roku. Zlecenia polegają na wysyłaniu gracza w kilka określonych, często powtarzających się małych obozów, gdzie trzeba albo kogoś zabić, albo coś zniszczyć i tym samym odebrać surowce i nagrodę. Zarówno rola Kakureg jak i tych zleceń gwałtownie się marginalizuje bo, jak wspomniałem wcześniej, surowce też tracą na znaczeniu. Są jeszcze materiały potrzebne do ulepszania ekwipunku obu głównych postaci, ale tych też jest wszędzie pełno a w razie czego są jeszcze sprzedawcy, którzy nimi handlują.

Przy okazji muszę wspomnieć o wyjątkowo upierdliwej mechanice rozkładania i sprzedaży przedmiotów. Z czasem nasz ekwipunek wypełnia się mnóstwem zbroi i uzbrojenia, ale ich pozbywanie się przebiega demotywująco i to z kilku powodów. Po pierwsze pieniędzy i surowców z tego prawie nie ma – za rozłożenie przedmiotu dostajemy kilkanaście/kilkadziesiąt sztuk np. tkanin, gdy w tym samym czasie na koncie gracza jest już tego kilka bądź kilkanaście tysięcy sztuk (o ile oczywiście wykonujemy trochę tych misji, a nie brniemy jedynie z fabułą do przodu). No to może sprzedaż? Ta sama sytuacja, w grze trudno być biednym. Machnąłbym na to ręką, ale liczba kliknięć i czas spędzany na rozkładaniu czy sprzedaży każdego przedmiotu sprawiają, iż tym bardziej się odechciewa.

Zmiana pór roku w świecie gry to lekko przeceniony, ale jednak miły dodatek. Feudalna Japonia co jakiś czas (głównie gdy korzystamy z szybkiej podróży) zmienia się diametralnie. Raz podziwiamy piękną pogodę i kwitnące wiśnie, innym razem oglądamy panoramę lasów ubarwionych na pomarańczowo albo przedzieramy się przez ośnieżone połacie terenu. Zmiany pór roku sprawiają, iż automatycznie dostarczane są nam surowce zdobyte przez zwiadowców, resetuje się ich dostępność i zmienia się też czasem sposób rozgrywki. Zimą np. trudniej się schować, wolniej poruszamy się po śniegu i ślizgamy się chwiejnie po lodzie. Ponoć można choćby zrzucić sople lodu podczas wspinaczki i zwróć tym uwagę wroga, ale nie miałem okazji tego wypróbować – może to też być związane z trybem eksperckim.

Właśnie, ogromny szacunek należy się za bogate ustawienia, dzięki którym ogólny gameplay można dostosować pod siebie i np. sprawić, iż gra będzie ultra-trudnym wyzwaniem skradankowym, gdzie choćby łażenie po dachach może ściągnąć spojrzenia strażników albo skrzypiące podłogi, alarmujące wrogów pod nami. W ustawieniach można włączyć obszarowe zbieranie lootu, automatyczne pomijanie wszelkich sekwencji QTE (o tak!) czy choćby tryb kanoniczny dla takich osób jak ja, które mają w nosie wszelkie wybory i po prostu chcą poznać historię, ale niekoniecznie się w nią angażować. Chcemy wyłączyć tryb detektywa na mapie i sprawić, iż cele będą od razu widoczne? Nie ma sprawy. A może warto połączyć wymagający tryb składankowy z automatycznymi zabójstwami z ukrycia niezależnie od trudności, stopnia wagi i wielkości przeciwnika? Też da się zrobić. Z kolei tryb immersyjny przełącza język mówiony na ojczysty język postaci.

A co z samą rozgrywką, fabułą i oprawą? Czy jest klimat jak w Ghost of Tsushima? Bo trzeba to jasno powiedzieć, iż Sony z ekipą Sucker Punch Productions postawili poprzeczkę wysoko. Jestem skłonny przyznać, iż Assassin’s Creed: Shadows daje radę, ale więcej by zyskał na skondensowaniu przedstawionego świata. Rdzeń gameplay’u jest niemal identyczny jak w poprzednich grach. Mamy tu co prawda inne style walk, trochę nowych technik powiązanych z nowymi broniami i gadżetami, płynniejszy parkour, ale w dużym uproszczeniu w całą grę gra się bardzo podobnie, jak chociażby w Valhallę.

Mam jednak wrażenie, iż „Shadows” za dużo energii wkłada w przerywniki filmowe i ciągłe misje opierające się prawie na tym samym (idź i znajdź kogoś, zabij, poszukaj kilku rzeczy w danym rejonie). Mało tu różnorodności. Gdzie się podziało śledzenie celów, wydobywanie informacji? Rozgrywka porusza się po bardzo ograniczonych schematach, które z czasem zaczynają nudzić swoją powtarzalnością i to nie tylko wykonywanych czynności, ale także lokacji.

Co prawda całe regiony, miasta, wsie, góry i pola różnią się od siebie – byłbym choćby w stanie wyróżnić kilka interesujących, manualnie „wyrzeźbionych” miejscówek w każdym regionie, bo część po prostu zapada w pamięci dzięki swojej unikatowości (np. wyspa pełna kotów, spalona świątynia, zamek w środku miasta otoczony podwójną fosą, wioska nad morzem itp.). Jednakże z biegiem czasu zaczyna uwydatniać się ogromna powtarzalność „klocków”, z których zbudowane są kolejne forty, domki, pomieszczenia. Każdy kolejny fort to inny układ tych samych elementów – kilka skrzyń w domkach, zapasy w tych samych identycznych budynkach gospodarczych i na koniec wieża z najważniejszą skrzynią i kolejnymi surowcami, zwykle leżącymi w podobnych pomieszczeniach. Można śmiało powiedzieć, iż po 15-30h „Shadows” już prawie niczym nie zaskakuje i trochę przestaje motywować do dalszej eksploracji i kończenia wątków, bo gracz robi ciągle to samo.

To już ciekawsza wydaje się być fabuła, która wciągnęła mnie bardziej niż przy poprzednich tytułach. choćby motywacja i losy Yasuke są naprawdę w porządku i naprawdę to nie ta postać świadczy o nienajlepszej kondycji gry, a masa innych problemów, które już wymieniłem. Nie podeszły mi też początkowo ciągłe retrospekcje Naoe w postaci misji pobocznych, które trochę wybijają z rytmu głównej gry.
Nie zabrakło też nieco humorystycznych sojuszników czy wątków pobocznych, możliwości głaskania a choćby przygarnięcia zwierząt do swojej kryjówki.

Dużo dobrego można powiedzieć za to o grafice, która zaliczyła szczególnie miejscami progres względem Valhalli. Lokacje bywają naprawdę klimatyczne a widoki piękne. choćby optymalizacja wydaje się być porządna (gra przyzwoicie działa także na konsolach typu Legion Go), a obsługa DLSS i generatora klatek sprawia, iż odpowiednim sprzęcie gra dosłownie śmiga jak szalona. Ustawień graficznych jest na tyle dużo, iż spokojnie będzie można „Shadows” dostosować pod swoją konfigurację PC.

Do ogólnej oprawy audio nie mam zastrzeżeń, ale nie zapada ona też jakoś specjalnie w pamięć. Są jednak fabularne momenty, gdzie twórcy zdecydowali się na wykorzystanie bardziej współczesnej japońskiej muzyki i do tego zabiegu mam mieszane uczucia.

Assassin’s Creed: Shadows zdecydowanie nie jest złą grą, a krytyka należy się jej za zupełnie inne problemy niż często dyskutowane przez graczy przed premierą. „Shadows” nie stało się moją ulubioną częścią serii, ale bawiłem się w niej całkiem nieźle. Szkoda tylko, iż w grze gwałtownie zaczyna robić bardzo powtarzalnie, czemu dodatkowo nie pomaga fakt, iż mapa i liczba podobnych do siebie aktywności jest ogromna. Nie wątpię, iż podobnie jak w przypadku Odyssey i Valhalli, znajdzie się ogromna rzesza graczy, która utopi tu setki godzin i będzie się świetnie bawić. choćby rozbudowa własnej kryjówki może się spodobać i wiem, iż niedługo pełno będzie wideo w sieci osób, które pochwalą się, jak stworzyło swój własny, japoński kącik.

W mojej ocenie zabrakło jednak faktycznych innowacji, a aktualne ulepszenia w rozgrywce to trochę za mało, żeby wygrać z powtarzalnością lokacji i aktywności. Szkoda, bo feudalna Japonia to bardzo wdzięczny temat, a jej klimat można było lepiej wykorzystać. Fani serii, szczególnie ostatnich odsłon powinni, jednak dać jej szansę. Zastanowiłbym się jednak, czy dla tych kilkudziesięciu godzin zabawy nie lepiej będzie wykupić na miesiąc usługę Ubisoft+.
Ocena gry: 6,5/10
Kopię do recenzji dostarczył nam Ubisoft.
Zrzuty ekranu z gry w niniejszej recenzji pochodzą z PC na najwyższych ustawieniach graficznych.
Premiera Assassin’s Creed: Shadows odbędzie się 20 marca 2025 roku.


Dostępność gry


Assassin's Creed Shadows - Edycja Limitowana Gra PS5
329 zł


Assassin's Creed Shadows - Edycja Limitowana Gra XBOX SERIES X
329 zł


[info]Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News[/info]
Źródła: Samsung, własne


Zobacz więcej na temat produktów firmy Samsung:
Idź do oryginalnego materiału