Historia przedstawiona w Assassin’s Creed Shadows przenosi nas do XVI-wiecznej Japonii, a więc do czasów pełnych niepokojów i zmian. Po upadku ostatniego szogunatu kraj pogrążył się w chaosie, a potężni daimyo walczą o dominację. Jednym z nich jest Oda Nobunaga, który wciąga do swojego kręgu Yasuke – postać inspirowaną historycznym afrykańskim wojownikiem, który naprawdę służył w jego armii.
Drugą główną postacią jest Naoe – shinobi, której życie wywraca się do góry nogami, gdy armia Nobunagi niszczy jej rodzinny klan i zabija ojca. Motorem napędowym fabuły jest jej pragnienie zemsty na tajemniczej grupie Onryo – zamaskowanych zabójcach, którzy odpowiadają za rzeź w prowincji Iga. Początkowo ścieżki Yasuke i Naoe wydają się prowadzić ich do konfliktu, ale jakieś 10 godzin po rozpoczęciu gry dochodzi w końcu do ich zjednoczenia (to chyba żaden spoiler, prawda?).
Co istotne, Ubisoft w końcu dostarczył historię, która angażuje. Ostatnie części serii, mimo rozmachu, miały tendencję do rozmywania głównej osi fabularnej na rzecz dziesiątek pobocznych aktywności. W Shadows udało się znaleźć równowagę – główny wątek nie tylko trzyma w napięciu, ale też oferuje kilka naprawdę mocnych zwrotów akcji. Scenariusz stoi na poziomie trylogii o Ezio i stanowi jedno z najmocniejszych ogniw tej odsłony.
Skrytobójca i wojownik
Największą innowacją Shadows jest system dwóch grywalnych postaci. Naoe to klasyczna asasynka – szybka, zwinna, potrafi wspinać się po ścianach, korzystać z ukrytego ostrza i eliminować wrogów jednym ciosem. Tylko ona może używać orlego wzroku – znanego z poprzednich części „rentgenowskiego” widzenia przeciwników przez ściany, który pomaga też w odszukiwaniu istotnych obiektów w otoczeniu. Jej styl gry nagradza planowanie, skradanie i ciche eliminacje.
Z kolei Yasuke to potężny wojownik, którego ciężko nazwać skrytobójcą. Jego metoda to bezpośrednie starcia, mocne uderzenia i dominacja nad przeciwnikami. Zdolności czarnoskórego samuraja pozwalają przyjąć więcej obrażeń i korzystać z potężniejszego oręża, w tym naginaty, ciężkiego młota czy łuku. Nie wspina się po budynkach tak sprawnie jak Naoe, nie korzysta też z ukrytego ostrza, liny wspinaczkowej ani orlego wzroku.
Gra zachęca do przełączania się między postaciami w zależności od sytuacji. Niektóre misje wręcz zmuszają do wykorzystania konkretnej postaci – Naoe do infiltracji, Yasuke do frontalnego ataku. W kluczowych momentach musimy decydować, kto poprowadzi akcję. I zawsze jest to istotny wybór, ponieważ obiema postaciami gra się zupełnie inaczej.
Otwarta Japonia, która żyje
Ubisoft Quebec naprawił jeden z głównych problemów ostatnich odsłon serii – nudny, powtarzalny świat. Feudalna Japonia w Assassin’s Creed Shadows to tętniąca życiem kraina, której klimat i mechaniki sprawiają, iż czujemy się częścią tej rzeczywistości. Dynamiczny system pór roku, unikalne misje poboczne i różnorodne aktywności sprawiają, iż nie jest to tylko kolejna wielka mapa do odhaczenia.
Jednym z największych wizualnych i mechanicznych atutów Shadows jest system zmiany pór roku. Nie jest to jedynie kosmetyczny dodatek – każda z czterech pór wpływa na eksplorację, walkę i sposób poruszania się po świecie.
Wiosną świat rozkwita – wiśniowe drzewa pokrywają się różowymi kwiatami, a łąki tętnią życiem. Latem upał i wilgotność wprowadzają subtelne zmiany w zachowaniu NPC-ów, a pola ryżowe są zalane wodą, przez co nieco trudniej się poruszać. Jesienią liście drzew zmieniają barwy na złoto i czerwień, a powietrze jest pełne mgieł. Zimą śnieg pokrywa ziemię, spowalniając nasze ruchy i utrudniając wspinaczkę po śliskich dachach. Niektóre ścieżki stają się niedostępne i musimy podchodzić do eksploracji bardziej kreatywnie.
Japonia pełna atrakcji
Historia opowiedziana w Assassin’s Creed Shadows przeplata się z zadaniami infiltracyjnymi, otwartymi bitwami i retrospekcjami, które pozwalają nam doświadczyć kluczowych momentów z przeszłości bohaterów. Każdy etap kampanii dostarcza unikalnych scenariuszy. Często stawia nas przed moralnymi wyborami, które mogą wpłynąć na dalsze wydarzenia.
Ubisoft wyciągnął lekcję z Valhalli i Odyssey – porzucił schematyczne, jakby generowane losowo aktywności na rzecz manualnie zaprojektowanych misji pobocznych. Każda prowincja przedstawia swoje własne historie i zadania, które wplatają się w lokalną społeczność. Możemy pomagać chłopom na polach ryżowych, uczestniczyć w rytuałach świątynnych, walczyć z bandytami w miastach czy toczyć pojedynki na honor w samurajskim stylu. Co więcej, niektóre zadania wpływają na świat gry czy relacje z innymi postaciami.
Assassin’s Creed Shadows nie ogranicza się jedynie do questów głównych i pobocznych. Twórcy przygotowali cały wachlarz dodatkowych aktywności, dzięki którym możemy wsiąknąć jeszcze bardziej w japońską kulturę tamtych czasów. W miastach możemy brać udział w ceremoniach herbacianych, ucząc się poprawnych manier i etykiety. Możemy także odwiedzać świątynie, składać dary, modlić się czy uczestniczyć w rytuałach oczyszczenia.
Nie zabrakło też klasycznych pojedynków na arenach, w których Yasuke może sprawdzić swoje umiejętności w starciach z mistrzami miecza. Naoe natomiast ma dostęp do tajnych misji skrytobójczych, w których musi eliminować cele bez wszczynania alarmu. Oczywiście twórcy poukrywali też całe mnóstwo sekretów do odkrycia – artefaktów, świątyń…
Walka – mniejszy chaos, większa precyzja
System walki to połączenie najlepszych elementów Valhalli i Origins. Yasuke walczy bardziej tradycyjnie, ale jego ruchy są cięższe, przez co nie można „przeklikać” walk jak w starszych odsłonach. Każdy cios wymaga wyczucia i taktyki.
Naoe działa zupełnie inaczej – polega na unikach, szybkich ciosach i narzędziach shinobi, takich jak dymne bomby czy shurikeny. Walka nią przypomina bardziej Ghost of Tsushima niż klasyczne Assassin’s Creed.
W Shadows pojawia się również nowy system alarmów – jeżeli strażnik zauważy coś podejrzanego, może wezwać posiłki, a wtedy cała okolica staje się bardziej czujna. Efekt utrzymuje się aż do zmiany pory roku, więc musimy grać w bardziej przemyślany sposób.
Zdolności dostosowane do stylu gry
Obie postacie rozwijają się niezależnie i mają odrębne drzewka umiejętności. Yasuke – jako wojownik szkolony w walce wręcz – zdobywa techniki nastawione na brutalną siłę, wytrzymałość oraz efektywność w otwartych starciach. Może odblokowywać potężne ciosy, zdolność blokowania choćby najsilniejszych ataków czy ataki obszarowe. idealne do walki z wieloma przeciwnikami.
Z kolei Naoe – jako przedstawicielka shinobi – koncentruje się na zwinności, skradaniu i eliminacji wrogów z cienia. Jej umiejętności obejmują m.in. ciche zabójstwa z ukrycia, korzystanie z pułapek czy zwiększoną mobilność podczas wspinaczki i ucieczek. Możemy swobodnie dostosowywać rozwój postaci do swojego stylu rozgrywki – czy to preferując frontalne starcia, czy też metodyczne eliminowanie wrogów bez wszczynania alarmu.
Co istotne, zdobyte punkty umiejętności można w dowolnym momencie resetować i stworzyć nowy build od zera. Możemy więc swobodnie eksperymentować z różnymi stylami walki bez konieczności rozpoczynania gry od nowa.
Arsenał zabójców
Rozwój postaci nie kończy się na umiejętnościach. Kluczową rolę odgrywa także ekwipunek, który można zdobywać, ulepszać i modyfikować. Yasuke specjalizuje się w broni ciężkiego kalibru – w klasycznych katanach, naginatach czy miażdżących przeciwników maczugach kanabō. Uwaga, ma do dyspozycji także broń palną, choć z mocno ograniczoną amunicją.
Naoe natomiast korzysta z lżejszego arsenału, idealnego do walki z zaskoczenia. Do dyspozycji ma m.in. krótkie ostrza tantō, broń na łańcuchu kusarigama oraz zestaw narzędzi shinobi – shurikeny, granaty dymne czy pułapki. Ulepszenia ekwipunku wpływają na skuteczność w walce, ale również na zdolności infiltracyjne, np. poprzez zmniejszenie hałasu towarzyszącego poruszaniu się czy zwiększenie skuteczności maskowania.
Wszystkie bronie i pancerze można modyfikować u kowala w naszej bazie (tak, dobrze czytacie, ale o tym za chwilę). Możliwe jest dodawanie specjalnych gniazd na runy, które zapewniają dodatkowe efekty, jak zwiększona odporność na obrażenia, cichsze ruchy czy większa skuteczność ataków z zaskoczenia.
Rozwój kryjówki
To bez wątpienia jedna z ciekawszych nowości w Assassin’s Creed Shadows – możliwość rozbudowy własnej kryjówki, która pełni rolę operacyjnego centrum dla bohaterów. Pomiędzy kolejnymi zadaniami możemy inwestować pozyskane zasoby w rozbudowę bazy, która w ten sposób staje się coraz piękniejsza, ale przede wszystkim odblokowuje dla nas nowe funkcje, misje poboczne oraz ulepszenia dla obu bohaterów.
Baza pozwala na rekrutowanie sojuszników, którzy mogą dostarczać dodatkowe zlecenia, dostarczać zasoby czy pomagać w walce. Wraz z rozwojem kryjówki zyskujemy dostęp do specjalistów, takich jak mistrzowie broni, medycy czy zwiadowcy, którzy pomagają w eksploracji świata i zdobywaniu przewagi nad przeciwnikami.
Istotnym elementem jest także system ukrywania się przed wrogami – jeżeli bohaterowie wzbudzą zbyt duże zainteresowanie lokalnych władz, baza może stać się celem ataku. Wymusza to odpowiednie zarządzanie zasobami i podejmowanie decyzji o tym, jak daleko można się posunąć w prowokowaniu przeciwników.
Oprawa iście next-genowa
Assassin’s Creed Shadows to pierwsza część serii tworzona wyłącznie na nową generację konsol. I to widać. Szczegółowość modeli postaci, animacje i oświetlenie robią duże wrażenie. System pogodowy i zmienne pory roku to jedne z najlepszych elementów wizualnych w historii serii. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem w grach tak spektakularnego deszczu. Najpierw widzimy, jak zrywa się wiatr, unosząc w powietrze tumany kurzu i piasku, a także wyginając drzewa we wszystkie strony. Robi się coraz ciemniej. W końcu z nieba zaczyna padać rzęsisty deszcz, który w mgnieniu oka zaczyna pokrywać wszystko wokół. Otoczenie robi się śliskie, ziemia zamienia się w błoto, włosy postaci (swoją drogą, kolejny znakomicie wykonany element oprawy) przemakają, a po twarzach spływają strużki wody. Za każdym razem, gdy tylko przychodziła ulewa, nie mogłem się napatrzeć.
Oprawa dźwiękowa to najwyższy poziom. Muzyka The Flight świetnie oddaje klimat epoki, a japońska ścieżka dźwiękowa nadaje autentyczności. Głosy postaci brzmią naturalnie – zarówno tych pierwszo-, jak i drugoplanowych. Gra ukazała się w polskiej, kinowej wersji językowej. Postacie mogą przemawiać w języku angielskim lub japońskim. Zdecydowanie polecam tę drugą opcję. Po włączeniu jej świat automatycznie zyskuje na autentyczności i atmosferze.
Czy warto zagrać?
Ubisoft Quebec dostarczył jedną z najlepszych odsłon serii od lat. Mocna fabuła, świetnie oddana Japonia, zróżnicowana rozgrywka i dwójka dobrze zaprojektowanych bohaterów sprawiają, iż Assassin’s Creed Shadows to – piszę te słowa z pełnym przekonaniem – pozycja obowiązkowa dla fanów serii (szczególnie tych rozkochanych w feudalnej Japonii, rzecz jasna). Co prawda, ma swoje bolączki – takie jak pomniejsze problemy techniczne czy nieco przesadzony grind w późniejszej fazie – ale lista zalet jest o wiele, wiele dłuższa. O wiele.