Gdy pierwszy raz usłyszałem o planach Asusa na wprowadzenie edycji kolekcjonerskiej swojego niezwykle udanego telefonu, to byłem pozytywnie zaskoczony. Drugie zaskoczenie przeżyłem, gdy dowiedziałem się, iż telefon trafi do Polski. Trzecie przeżyłem, gdy to do mnie trafił na testy. Jarałem się jak ogień piekielny.
Od razu jedną rzecz ustalmy – o ile ktoś chce wyczerpującej recenzji Asusa ROG Phone 6 to zapraszam do naszego testu, bo tam o telefonie powiedziano wszystko.
W tym tekście zaś znajdzie się wyłącznie samo interesujące mięso, może choćby miejscami dopieczone. telefon przyjeżdża w bogato zdobionym pudełku (kostka Horadrimów to doskonałe skojarzenie), na którym znajdziemy piękną grafikę przedstawiającą Pana Grozy.
To małe dzieło sztuki. Dodam, iż tak mi się spodobało, iż przez cały czas testów leżało w widocznym miejscu, bo przyjemnie się na nie patrzy.
W środku znajduje się Kamień Świata, do którego za chwilę wrócę oraz zwój, który zawiera mapę Sanktuarium (miejsca akcji gry Diablo Immortal), w zwój zawinięta jest latarka UV, dzięki której należy oświetlić mapę. Wtedy ukażą się na niej ukryte miejsca, które warto odwiedzić podczas gry. Oprócz tego znajdziemy tam ładowarkę 65 W oraz kabel USB-C.
W tym pokrowcu jest również miejsce na telefon, więc o ile tylko macie na to ochotę, możecie nosić ze sobą zgrabne zawiniątko. Gwarantuję, iż wywołacie opad szczęki w każdym miejscu publicznym, w którym zdecydujecie się go rozpakować.
W środku Kamienia Świata znajduje się telefon, etui oraz bogato zdobiona szpilka, która również nawiązuje do gry. Ależ ten telefon robi niesamowite wrażenie za sprawą czerwonych plecków, na których również znajduje się wizerunek Diablo. Co interesujące – częśc elementów jest podświetlana, co sprawia, iż chce się na nie ciągle patrzeć.
Etui Asusa ROG Phone 6 Diablo Immortal Edition również jest utrzymane w klimatach gry, znajduje się na nim wizerunek teleportu oraz wycięcia w strategicznych miejscach, które mają pokazywać grę świateł na tyle urządzenia. o ile użyjecie dołączonej latarki na etui, to zobaczycie ukryte runy. Zdecydowanie nie jest to model, który poleciłbym użytkownikom, którzy nie chcą wyróżniać się z tłumu. Tutaj wszystko z daleka wręcz krzyczy.
Jeżeli jesteśmy przy wyglądzie to z jednej strony doceniłem Asus ROG Phone 6 za dwa złącza USB-C, jedno na dole urządzenia, drugie na boku, dzięki czemu ładowanie podczas grania nie stanowi żadnego problemu, ale jednocześnie jest mi przykro, iż dolne nie jest na środku. Ten telefon jest wręcz stworzony do używania go z kontrolerami i grania poprzez chmurę np. w ramach Game Passa.
Nie wiedziałem czemu Asus zdecydował się na taki krok, więc odwiedziłem stronę producenta i już wiem i rozumiem. Otóż producent posiada w swojej ofercie kontroler, który ma wtyczkę we właściwym miejscu. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi od razu napędza się sprzedaż własnego produktu, zamiast konkurencji, kora zwykle ma wtyczkę na środku. Niezły ruch Asusie.
Asusu ROG Phone 6 Diablo Immortal Edition jest piekielnie szybki
Czasem wręcz miałem wrażenie, iż to wręcz nienaturalnie szybka reakcja na moje ruchy. Po uruchomieniu oczom ukazuje się animowana tapeta, oczywiście z wizerunkiem Diablo. Sam motyw gry przewija się dosłownie wszędzie od animacji, po ekrany ładowania, tryb AoD, czy choćby ekran rozmowy.
Na każdym kroku czuć, iż ktoś się naprawdę przyłożył do tego, żeby wszystko do siebie pasowało. Polubiłem brzdęk miecza towarzyszący niektórym akcjom. Na wyświetlaczu o częstotliwości odświeżania wynoszącej 165 Hz obraz jest diabelsko płynny. Sam ekran to małe dzieło sztuki – AMOLED o przekątnej wynoszącej 6,78 cala, zagęszczeniu pikseli na poziomie 395 ppi i rozdzielczości 2480 x 1080.
Asus ROG Phone 6 Diablo Immortal Edition ma w środku Snapdragona 8+ Gen 1, 16 GB RAM i 512 GB pamięci na dane – jest piekielnie szybki. Każda aplikacja otwiera się w mgnieniu oka, gry w rodzaju Call of Duty Mobile czy adekwatne dla tego telefonu Diablo Immortal otwierają się błyskawicznie i działają niezwykle płynnie, choćby przy maksymalnych ustawieniach graficznych.
Nie ma tu mowy o żadnej zadyszce podczas grania, nie ma zacięć, przerw na doczytanie czegokolwiek. Muszę przyznać, iż sposób działania tego telefona wgniata w fotel.
Nie miałem w ręku żadnego innego telefona, który by działał tak wydajnie w grach. Dodatkowym plusem jest świetna jakość dźwięku, która sprawia, iż aż chce się korzystać z urządzenia choćby do słuchania muzyki.
To, co zmieścił Asus w relatywnie niewielkim urządzeniu to jakaś magia. Jakby tego było mało, to nie zapomniał o ludziach korzystających ze słuchawek i również na nich różnica względem innych telefonów na rynku jest wyraźna.
Wersja kolekcjonerska potaniała na tyle, iż żal jej nie wziąć
Zwykły Asus ROG Phone 6 w specyfikacji takiej jak edycja Diablo Immortal kosztuje 5499 zł. Dopłata do wersji kolekcjonerskiej to 400 zł, tj. kosztuje ona 5899 zł. Nie ma sensu się zastanawiać. Za parę stówek więcej otrzymujemy ciekawszy wygląd, wspaniałe etui i aurę wyjątkowości. Bierzcie, póki jest dostępna, bo inaczej będziecie żałować. Dawno nie miałem tak bolesnego pożegnania się z telefonem, gdy przyszło go odesłać. Mój prywatny, który do tej pory miałem za bardzo szybki, jest teraz powolny jak ślimak, a do tego nie wygląda tak świetnie.