Atomic Heart: Enchantment Under the Sea – recenzja. Rosyjski BioShock?

3 godzin temu
Zdjęcie: /materiały prasowe


Trzecie DLC do Atomic Heart zaprasza do podwodnego kompleksu Neptune. Przy okazji wprowadza nowe bronie, umiejętności i oczywiście mnóstwo absurdalnego humoru. Czy to wyczekiwane rozszerzenie, czy raczej monotonna powtórka z rozrywki?


Atomic Heart przeszło bez dużego echa w zachodnim świecie prawdopodobnie w dużej mierze dlatego, iż to rosyjska produkcja. W obliczu inwazji Władimira Putina na Ukrainę wszystko, co pochodzi z Rosji, ma w tej chwili złą sławę w Europie i Ameryce Północnej. Ale odkładając politykę i tragiczne wydarzenia, które mają miejsce za naszą wschodnią granicą, trzeba przyznać, iż dzieło studia Mundfish to jedna z najbardziej oryginalnych i najciekawszych gier akcji ostatnich lat. Twórcy nie poddają się i wypuszczają - zgodnie z planem - kolejne DLC, które rozszerzają przygodę z podstawki. Ostatnio ukazało się trzecie, zatytułowane Enchantment Under the Sea. Tym razem czeka nas podwodna wyprawa.Reklama


Pod wodę, ale bez swobody


Atomic Heart od początku było określane jako "rosyjski BioShock", ale brakowało mu jednego kluczowego elementu - podwodnego miasta w stylu Rapture. Enchantment Under the Sea naprawia ten "błąd", zabierając nas do tajemniczego kompleksu Neptune. Problem w tym, iż jeżeli ktoś spodziewał się wolnej eksploracji w stylu System Shocka czy właśnie BioShocka, może się rozczarować.


Neptune to bardziej korytarzowa lokacja niż otwarta metropolia, a większość czasu spędzamy na przemierzaniu wąskich przejść i pokonywaniu wrogów. Są momenty, kiedy możemy podziwiać piękne widoki przez ogromne panoramiczne okna i krótko popływać, ale nie ma tu swobody. Na szczęście Atomic Heart nigdy nie miało dobrze zaprojektowanego otwartego świata, więc skupienie na liniowej akcji wychodzi dodatkowi na dobre.


P-3 i jego gadatliwa rękawica


Główny bohater, Major Siergiej Nieczajew, nie jest już sam. Towarzyszy mu jego żona, Ekaterina, zamknięta w rękawicy. To oryginalne rozwiązanie fabularne prowadzi do mnóstwa zabawnych sytuacji. Ordynarny język głównego bohatera zderza się ciągle z elegancją małżonki. W efekcie powstały świetne, kontrastowe dialogi. Twórcy doskonale zdają sobie sprawę z absurdu tej sytuacji i umiejętnie grają humorem, który balansuje na granicy głupoty i geniuszu.
Jeśli podobał ci się specyficzny styl narracji z podstawowej wersji Atomic Heart, tu dostaniesz więcej tego samego. Nieczajew rzuca niewybredne komentarze na temat sytuacji, w której się znajduje, a Ekaterina stara się nadać temu wszystkiemu choć odrobinę powagi.


Nowe zabawki - cięższy kaliber


Enchantment Under the Sea wprowadza dwa nowe narzędzia mordu. Młot Grom przypomina inne bronie tego typu, ale ma wyjątkowo potężny atak zużywający energię. Jest idealny do walki w zwarciu, szczególnie przeciwko większym przeciwnikom. Z kolei dubeltówka KM-4 Kuźmicz to klasyczna dwururka z podwieszonym granatnikiem, która gwałtownie staje się jedną z najskuteczniejszych broni w arsenale.
Nie zabrakło też nowych umiejętności. Major może teraz używać bicza, by przyciągać wrogów, a także dostawać się w pozornie niedostępne miejsca. Łatwiej też dzięki niemu wykonywać uniki. Natomiast Żar to umiejętność polimerowa, która pozwala ciskać we wroga rozgrzanymi kulami ognia.


Nowi przeciwnicy - kraby i stare problemy


Oprócz klasycznych wrogów z Atomic Heart w dodatku pojawiają się nowe odmiany robotów, amfibie oraz... kraby. Jeden z ich większych przedstawicieli pełni rolę minibossa i prezentuje się naprawdę imponująco. Niestety, walka z nim przypomina problem, który Atomic Heart miało od samego początku - jeżeli przeciwnik powali gracza, może go "zablokować" i uniemożliwić szybkie podniesienie się.
Nie ma żadnego cooldownu ani zabezpieczenia, co oznacza, iż możemy zostać w kółko powalani, nie mając szansy na ucieczkę. Nieczajew sam żartuje z tej sytuacji. To pokazuje, iż twórcy są świadomi problemu... ale nie zamierzają go naprawiać.


Monotonia i powtarzalność


Enchantment Under the Sea wprowadza interesujące pomysły, ale gwałtownie wpada w powtarzalność. Nowe moce są efektowne, ale nie rewolucyjne. Podwodne lokacje wyglądają świetnie, ale gwałtownie zaczynają się powtarzać. To wciąż Atomic Heart, tylko z bardziej niebieskim otoczeniem. Nowi wrogowie są ciekawi, ale walki nie różnią się zbytnio od tych, które znamy. DLC trzyma świetne tempo i wciąga, ale jeżeli ktoś liczył na głębsze zmiany, może poczuć się rozczarowany.


Podsumowanie


Tym niemniej Enchantment Under the Sea to solidne rozszerzenie, które spodoba się fanom Atomic Heart. Nie wnosi zbyt dużego powiewu świeżości (nie do końca pomaga choćby nowa lokacja), ale jeżeli podobała ci się podstawka, na pewno będziesz się dobrze bawić. A jeżeli liczyłeś na coś zupełnie nowego, to cóż... pozostaje ci chyba czekać na sequel.
Idź do oryginalnego materiału