Bajeczna bijatyka! Recenzja: Disney Sorcerer's Arena- Legendarne Sojusze

itomigra.blogspot.com 8 miesięcy temu

Lubię gry pojedynkowe. Lubię interakcję... Jak prawdopodobnie wiecie- to Unmatched zajmuje w moim serduszku specjalne miejsce jeżeli chodzi o ten typ. Dlaczego o tym wspominam? Niedawno pojawiła się alternatywa dla tego fenomenalnego tytułu. Dziś chciałem Wam ją przybliżyć. Czy może się równać z potęgą Unmatched? Bitka będzie krwawa...

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Disney Sorcerer's Arena: Legendarne Sojusze
to osadzona w jednym z najpopularniejszych uniwersów bajkowych gierka. Tak jak w przypadku zrecenzowanych już imprezówek (Dixit i Cortex)- podejrzewamy, iż wydana została na stulecie Disney'a. Za polskie wydanie odpowiada Rebel.pl.

Gra przeznaczona jest dla 2 lub 4 osób, w wieku co najmniej 13 lat. Partia powinna zająć 30-40 minut. W kwadratowym ceglastokształtnym pudle znajdziemy: planszę, żetony monet i stanów, oraz 'zestawy' dla każdej z ośmiu postaci. W ich skład wchodzą karty, dwustronna planszetka i akrylowa figurka. Gra jakościowo prezentuje się całkiem nieźle. Niestety mamy mały problem ze zorganizowaniem komponentów w pudełku. Jak wszystko ma swoje miejsce, tak... Odnieśliśmy wrażenie, iż autorom zabrakło przestrzeni na figurki. Muszą być jakoś pokrętnie umieszczane między kartami- jeżeli macie jakiś lifehack na to, czekam na wiadomości!

Zasady:


Zasady do Areny są proste, a żeby jeszcze ułatwić zagłębienie się w meandry rozgrywki, podzielono je na rozdziały. Każdy z nich wprowadza kolejne instrukcje i nowe elementy- ale samo założenie się nie zmienia. Jesteście magiem przywołującym na arenę znane stworki, które walcząc dla Was, będą zgarniały punkty. Są dwa główne sposoby ich gromadzenia- zajmowanie strategicznych pól na mapie i pokonywanie bohaterów z przeciwnych drużyn.

Przygotowanie do gry w przystępny sposób przedstawione jest na pierwszych stronach instrukcji (i delikatnie się różni między rozdziałami). Schemat postępowania jest ten sam- niezależnie od zaangażowania. Gramy w rundach. Jedna z nich trwa do momentu rozegrania tury przez ostatnią postać na torze kolejności (każdy przywoływacz ma do dyspozycji kilka postaci, które wykonają po jednej pełnej turze). W początkowej fazie postać zdobywa punkty za zajmowane złote pola, zdejmowane są z niej stany, ewentualnie regenerowane zdrowie. Akcje podzielone są na dwa główne wątki- atak i ruch. Każda z nich oparta jest o karty aktywnej postaci (Arielka nie może korzystać z kart Gastona). Opis zasięgów, bezpośrednich obrażeń, zasad na kartach i innych pomniejszych definicji znajdziecie w instrukcji.

To oczywiście tylko zarys. Bardziej zaawansowane zasady nie komplikują schematu, ale wprowadzają więcej opcji- zdolności postaci, wybór drużyny, ustalanie inicjatywy, czy opcję gry drużynowej (w cztery osoby). Grunt, iż nie zmienia się cel. Disney Arena trwa mianowicie do momentu, kiedy na koniec rundy jeden z graczy zbierze określoną ilość punktów, bądź komuś wyczerpie się talia. Uwaga! Pamiętajcie, by dograć rundę do końca- może to wpłynąć na wynik, a ten definiują oczywiście zgromadzone punkty.

Wrażenia:


Cóż ja mogę powiedzieć? Jestem zauroczony. Jako fan Unmatched doceniam, iż koncepcja chwyciła na tyle, by pochłaniać kolejne wydawnictwa i szerzyć euforia z wesołej, odstresowującej bijatyki w każdym towarzystwa. Mam małe zastrzeżenia- ale weźcie pod uwagę: wynikają tylko z nałogowego grania w Bitwę Legend. Obcując z Areną, zwyczajnie nie da się uniknąć porównań. Najważniejsze (dalej nie musicie czytać 😂): gra jest mega warta uwagi. Śmiało możecie zamawiać.

Dlaczego? Disney Sorcerer's Arena przystosowuje morderczą koncepcję Unmatched do "grzeczniejszego" odbiorcy. Całość, mimo iż pomysł pozostaje bijatyką w zaułku, sprawia wrażenie bardziej uniwersalne. Bajki to jedno. Sposób podania- drugie. Tutaj cierpię najbardziej- estetyka Bitwy Legend to majstersztyk. Kreskówkowa otoczka odbija się na elegancji. Mam wrażenie, iż DSA jest ciut mniej czytelne i zdobne. Nie traktujcie tego, jako minus- to tylko wynik porównania. Faktem jest jednak mniejsza ilość grafik. To już kwestia gustu- w grze nie przeszkadza. Najważniejsze: rezygnujemy z popkulturowo-historycznych nawiązań i stawiamy na crossovery znanej marki. Disney i Pixar to sprawdzone i dobre licencje. Ograniczone, ale swoich odbiorców znajdą. Wśród dzieciaków i młodzieży, których "poważniejsze" grafiki Unmatched mogły odstraszać (co bardziej prawdopodobne: odstraszyć matki i resztę płci pięknej). Oczywiście nie muszę dodawać, iż sentymentalnych młodych dorosłych też chwyci. Czyżby był sukces na polu rodzinnym? Trzeba przyznać, iż tak.

Mechanicznie Legendarne Sojusze to prościzna. Co ciekawe- tylko złudnie do Unmatched podobna. Koncepcja identyczna, ale ilość mikroróżnic sprawia, iż Disney Sorcerer's Arena zyskuje własny, unikatowy wydźwięk. Jak dla mnie super- mam dwie gry, które inną drogą prowadzą do satysfakcjonującego finału. Podoba mi się to, iż dzięki stopniowemu wprowadzaniu zasad, pojawia się możliwość dostosowania skomplikowania do naszych potrzeb. Do gry z dzieciakami, partnerami, kumplami, laikami, czy geekami. Oczywiście wliczamy w to też wspomniane już grono rodzinne, które dodatkowo kładzie nacisk na elastyczności (wśród familii występuje największe zróżnicowanie w planszówkowym zaangażowaniu). Za uniwersalnością Legendarnych Sojuszy przemawia również zmniejszenie "ciężaru zabijania". Przestaje ono być celem gry- w Arenie skupiamy się na punktach. Jasne- będziemy zabijać- ale nigdy ostatecznie. Pokonane postaci dają punkty przeciwnikowi i "resetują się" na krawędzi planszy. Dzieciaki nie odczuwają tego tak dotkliwie i osobiście.

Co mi się najbardziej podobało? Wybuchy. Serio. Słuchajcie- jeżeli na planszy jest więcej bohaterów, to dzieje się więcej! Zwiększają się możliwości strategiczne, a zabawa- poza oczywistymi radochami związanymi z negatywną interakcją- seruje jeszcze frajdę z odkrywania zazębień między sojusznikami. Nie ograniczamy się do pytań: czy lepiej mi się gra Czarownicą, czy Arielką? Pojawiają się za to: czy lepiej wystawić Aladyna z Gastonem, czy Sully'm? Pięknie odbija się to na regrywalności! My Disney Sorcerer's Arena: Legendarne Sojusze polecamy. Gra jest prosta, szybka (max. 40 minut), sprawdza się w dwie osoby (w cztery także grało mi się przyjemnie!), interesujące figurki przyciągają wzrok... a licencja obiecuje mnogość dodatków!
Plusy:

+ dynamiczna i prosta gra
+ stopniowe wprowadzenie
+ interesująca organizacja pola gry (łańcuch inicjatywy i stany)
+ ciągła interakcja
+ aż 8 bohaterów w podstawce
+ duża regrywalność
+ Disney!
+ ładne akrylowe figurki
+ dobre na oba składy (i w 2, i w 4 osoby)
+ intensywna rozgrywka= odstresowujący gamplay
+ zabijanie przestało być celem gry, sprawnie przeniesiono to na punkty

Minusy:

- ja się pytam, gdzie Hercules?!
- wolę graficzną oprawę Unmatched
- średnio przemyśla wypraska, brak miejsca na figurki
- dość droga zabawa (choć warta ceny)

T.
Przydatne linki:
znajdziesz nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ poczytacie o grze w serwisie Planszeo

Idź do oryginalnego materiału