@Lockie I. Swansea
Od lat jego święta nie wyglądały w ten sposób. Nie były szare ani białe. Nie były zimne.
Święta w Bantry stanowiły kwintesencję tego, czego w tym mieście nienawidził. Grube ociężałe chmury zwisały nisko, odgradzając ten skrawek lądu nie tylko od promieni słonecznych, ale i od samego nieba, zamykając wszystkich mieszkańców w ponurej klatce, oświetlonej jedynie ledwo tlącymi się starymi lampami ulicznymi, które i tak zostały dość skąpo po niej rozstawione. Porywisty ...