Jakiś czas temu pisałem o swoich wrażeniach z nadchodzącego RTS-a Battle Aces (więcej możecie przeczytać tutaj). Czy coś się zmieniło względem poprzedniej fazy testów? Szczerze mówiąc, niewiele, ale o tych zmianach mimo wszystko warto wspomnieć. Stąd też powstał ten tekst.
Stan gry
Aktualna faza testów była znacznie krótsza od tej sprzed kilku miesięcy. Technicznie rzecz biorąc, gra kilka różniła się od wersji beta, którą pamiętam z poprzednich testów. Problem pojawił się natomiast w aspekcie, który zapalił czerwoną lampkę ostrzegawczą – mechanizmie “pay to win”.
Powód jest dość prosty. Kilka miesięcy temu walutę potrzebną do zdobycia konkretnej jednostki zdobywaliśmy poprzez zwyczajne granie. Za każdy rozegrany mecz otrzymywaliśmy określoną liczbę punktów, zależną od wyniku (zwycięstwo lub porażka) oraz czasu spędzonego w meczu. Jak jest obecnie? War Points – bo tak nazywa się oficjalnie waluta – dostępne są jedynie w battle passie.
Oczywiście na potrzeby bety dostęp do battle passa otrzymał każdy gracz. Zrozumiałbym taki zabieg, gdyby funkcjonował obok 'normalnego grindu’ jako dodatkowa opcja. Niestety, to nie koniec problemów. Każdy poziom battle passa wymaga 1000 XP, a jego zdobycie wiązało się z wygraniem około 50 meczów (o ile nie posiadało się daily questów). Pod tym względem jestem rozczarowany kierunkiem, w jakim zmierza tytuł. Mam nadzieję, iż po beta testach i feedbacku od graczy na Discordzie twórcy zdecydują się powrócić do poprzedniego rozwiązania.
Gwoździem do trumny obecnych beta testów okazał się bug, który całkowicie zakłócił rozgrywkę, a z którym twórcy nie poradzili sobie do końca. Mowa o swoistym “map hacku”, który pojawiał się w opcji obserwatora. W praktyce oznaczało to, iż znajomy dołączający do naszej gry jako spectator widział nie tylko nasz punkt widzenia, ale również działania przeciwnika, co dawało ogromną przewagę. Błąd został początkowo naprawiony, jednak powrócił w kolejnej aktualizacji. Zdaję sobie sprawę, iż nie pojawi się on w pełnej wersji gry, ale przez jego obecność nie grałem w tytuł tyle, ile początkowo planowałem.
Balans
Jeśli chodzi o balans jednostek, Battle Aces zmierza w dobrym kierunku. Widać, iż twórcy odrobili lekcję względem stanu z lipca bieżącego roku, kiedy dominowały cheese’y i all-iny, co przyznaję jako osoba stosująca wówczas te taktyki. Zmiana nastąpiła głównie za sprawą nowej jednostki – Knighta, który całkowicie neguje wczesną agresję użytkowników Swarmów i Skorpionów. Wynika to z faktu, iż stanowi on bezpośrednią kontrę dla jednostek typu small.
System w tej chwili opiera się na schemacie: small -> anti big -> big -> splash -> small. Początkowo, przyznam szczerze, nie rozumiałem sensu takiego rozwiązania. Mając dostęp jedynie do ośmiu jednostek w decku, wydawało mi się, iż ta mechanika się nie sprawdzi. Ostatecznie okazało się to strzałem w dziesiątkę – nowy system tagów znacznie ułatwia zrozumienie zależności między jednostkami w porównaniu do wcześniejszego rozwiązania z “kwadracikami x/8” w formie statystyk.
Podsumowanie
Jak więc ostatecznie prezentuje się Battle Aces? Z jednej strony core rozgrywki przez cały czas pozostaje na wysokim poziomie i dostarcza mnóstwo radości. Z drugiej ostatnie beta testy postawiły więcej znaków zapytania, co do kierunku rozwoju tytułu, niż dały odpowiedzi mogących podtrzymać hype sprzed kilku miesięcy.
Mam nadzieję, iż w przyszłości twórcy unikną błędów podobnych do wspomnianego buga, który tylko dolał jedynie oliwy do ognia. Niemniej trzymam kciuki za studio Uncapped Games — potencjał drzemiący w Battle Aces jest widoczny, a rynek gier RTS wydaje się w tej chwili otwarty na nowe tytuły. Szczególnie iż Stormgate nie sprostał oczekiwaniom graczy, a do premiery Zero Space jeszcze daleka droga.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!