Kojarzycie te dziwnie satysfakcjonujące filmiki, na których prasa hydrauliczna zgniata monety lub w zwolnionym tempie pęka balon z wodą? Podobne uczucie towarzyszy podczas grania w Besiege. Obserwowanie, jak niszczymy mały zamek czy fort przy użyciu własnoręcznie skonstruowanej maszyny, to całkiem fajna sprawa, choćby jeżeli działanie wersji na PlayStation 5 będzie próbowało nam to wszystko uprzykrzyć.
Spis Treści
- Konsolowe niszczenie wszystkiego
- Ogranicza nas tylko wyobraźnia. I fizyka
- Da Vinci spotyka Monty Pythona
- Czy konsola to odpowiedni dom dla Besiege?
- Spełniajcie się inżyniersko, ale może jednak na pececie
Kup Besiege (PS5)
Konsolowe niszczenie wszystkiego
Wydane na konsole Sony w grudniu 2024 roku Besiege to produkcja studia Spiderling Studios, którą możemy zaszufladkować jako grę logiczną. Jednak, gdy się w nią trochę zagłębić, to zdecydowanie lepiej pasuje do niej określenie symulator inżynierski. No, może, by być bardziej dokładnym, dodałbym jeszcze słowo groteskowy. Twórcy bowiem dają nam bawić się poważnymi zjawiskami fizycznymi w bardzo zabawny i luźny sposób.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, to Besiege polega głównie na tworzeniu różnego rodzaju maszyn oblężniczych. Możemy skonstruować wszystko, na co mamy ochotę – katapulty, balisty, trebusze, a choćby maszyny latające czy takie, które przypominają czołgi. Przynajmniej mi najwięcej frajdy sprawiało projektowanie czołgopodobnych pojazdów. adekwatnie to ogranicza nas tutaj tylko wyobraźnia, aż do momentu, w którym będziemy musieli zacząć z naszych dzieł korzystać. Wtedy do gry wchodzi ona – fizyka. I już tak kolorowo nie jest.
Wszystko dlatego, iż gdy już się napracujemy przy procesie budowania, to przychodzi czas próby, moment, w którym nasze nowo powstałe narzędzia zagłady dostają pole do popisu i muszą zacząć działać. Besiege oferuje kilka trybów zabawy, w tym kampanię, w której czeka na nas ponad 50 poziomów. Każdy z nich stawia przed nami cel, którym jest zniszczenie. Czasami będzie to mały domek lub jakaś wioska, a innym razem sporych rozmiarów fort. jeżeli nasz twór nie działa, bo zwyczajnie nie pozwalają mu na to prawa fizyki, to mamy problem i nie jesteśmy w stanie sprostać wyzwaniu.

Ogranicza nas tylko wyobraźnia. I fizyka
Najwięcej czasu spędziłem właśnie w kampanii. To ona posłużyła mi zarówno za plac zabaw, jak i samouczek. Pomimo tego, iż w grze mamy tryb, który można nazwać placem zabaw – sandboxowy tryb kreatywny. Opcja dla osób, które chcą wykorzystać wszystkie dostępne, oparte na fizyce rozwiązania, bez potrzeby spełniania celów. Typowa piaskownica, w której możemy się bawić i tworzyć, co tylko chcemy, bez niszczenia kolejnych rzeczy.
Wracając jednak do kampanii – to tutaj dowiedziałem się, czym jest ta gra. Ciągła potrzeba rozwijania, modyfikowania i uczenia się maszyn to był interesujący proces. Mój czołg co poziom dostał różne zadania. Jeden poziom wymagał tylko zdemolowania domku. Brzmi prosto i było proste – wystarczyło w niego wjechać. Potem jednak już domek stał na wzgórzu, więc trzeba było dostosować się do sytuacji. Umieścić jakąś wyrzutnię w taki sposób, by pocisk poleciał pod odpowiednim kątem i na odpowiednią odległość. Z czasem gra naprawdę rzuca w nas coraz większymi wymaganiami. Otoczenie staje się wobec nas agresywne – musimy więc zadbać o swoją obronę. Cele zaczynają się poruszać lub nam przeszkadzać, a choćby są poziomy, które całkowicie dzieją się w powietrzu.
Przygoda z tym tytułem to interesujące doświadczenie. Nigdy nie byłem osobą, która potrafiła tworzyć jakieś cuda w tego typu produkcjach. Częściej tworzyłem to, co było ode mnie wymagane. Jednak, jeżeli ktoś naprawdę popuści wodze fantazji i wykorzysta swoją wyobraźnię i kreatywność, to jestem pewien, iż będzie w stanie stworzyć coś, co dla mnie jest nierealne. Wiem o tym, bo gra ma możliwość pobierania gotowych maszyn stworzonych i udostępnionych przez innych graczy. Ludzie naprawdę tworzą niesłychane rzeczy.
Da Vinci spotyka Monty Pythona
Trochę wyżej w tekście zaznaczyłem, iż można ten tytuł określić jako groteskowy symulator inżynierski. I rzeczywiście, humor, z jakim się tutaj spotykamy, jest nietuzinkowy. Nie ma żartów, za to będziemy świadkami wielu absurdalnych sytuacji. No bo czy można inaczej nazwać potrzebę przejechania, a co się z tym wiąże, zamordowania większości owiec obecnych na planszy?
Również dość zabawnie prezentuje się destrukcja. I nie tylko samego otoczenia, ale też naszego urządzenia. Wybuchy i zderzenia to tutaj chleb powszedni, więc i nasze czołgi, katapulty czy co tam sobie zmajstrujemy, będą się często rozpadać na kawałki. Części pojazdu odpadają, eksplodują i łamią się w bardzo przerysowany, przesadzony, ale i zabawny sposób. Wszystko podkreślone przez oddziałującą na nas fizykę. Nie zliczę, ile razy moja machina stanęła dęba i rozleciała się na kawałki, bo była źle skonstruowana.
Zabawne sytuacje i misje idealnie wpasowują się w użyty w Besiege styl graficzny. Gra jest kolorowa i sam jej wygląd od razu daje graczowi do zrozumienia, iż nie ma co liczyć na doniosłe momenty. Myślę, iż gdyby w tle opowiadana była jakaś górnolotna historia, to ciężko byłoby ją brać na poważnie. I dobrze. Besiege jest grą nastawioną na eksperymentowanie i zabawę, i według mnie sprawdza się w tej roli całkiem nieźle.
Czy konsola to odpowiedni dom dla Besiege?
Jeśli chodzi o samą konstrukcję gry i jej założenia, to naprawdę nie mam tutaj wiele do zarzucenia. Prawie nic. Nie dziwię się, iż produkcja ta jest tak dobrze oceniana przez graczy na Steam – 95% pozytywnych ocen przy aż 45 tysiącach recenzji. Jednak w wersji na PlayStation sytuacja jest trochę inna.
Od samego początku widać, iż to tytuł ze sterowaniem projektowanym pod mysz i klawiaturę. Konstruowanie kolejnych maszyn dzięki kontrolera nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń. Wszystko wydawało mi się tutaj bardzo nieintuicyjne. Porównałbym to do grania w takie tytuły jak Football Manager czy The Sims dzięki kontrolera. Niby się da, ale czuć, iż domyślnym wyborem powinna być mysz.
Nie mogę też zignorować rzeczy, która na moją ocenę tego portu wpłynie najmocniej. W tej wersji Besiege pojawiają się błędy. adekwatnie to jeden wielki błąd. Gra prawie na każdym poziomie psuje się pod względem graficznym (załączony niżej obrazek). Tekstury wariują, rozciągają się i migają w taki sposób, iż bardzo gwałtownie moje oczy miały dosyć. Nie dało się na to patrzeć, przez co ciężko było czerpać w całości z dobra, jakie zaoferowali nam twórcy. Wielka szkoda, bo tak naprawdę przekreśla to wiele pozytywnych wrażeń, jakie miałem, i głównie zapamiętam ten tytuł z powodu tych błędów.
Spełniajcie się inżyniersko, ale może jednak na pececie
Besiege to tytuł dla osób, które lubią w swoich grach kombinować i spełniać się kreatywnie. Do tego, jeżeli frajdę sprawia im zabawa fizyką i destrukcja otoczenia, może to być dla nich strzał w dziesiątkę. Jednak przez opisane wcześniej problemy ze sterowaniem oraz migającymi w szalonym tempie teksturami, nie jestem w stanie całym sobą polecić tej produkcji dla osób, które chciałyby zagrać na swoim PlayStation. Jednak wersja na komputery osobiste wydaje się jak najbardziej dobrym i bezpiecznym rozwiązaniem i powinna zapewnić wam sporo godzin zabawy.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Ultimate Games S.A..
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.