Biletu do kasownika już nie kupisz. Pasażerowie wściekli i ja ich rozumiem

konto.spidersweb.pl 1 godzina temu

„Powolne gotowanie żaby” – twierdzą niektórzy, obawiając się, iż los tradycyjnych biletów jest już przesądzony.

PKP Szybka Kolej Miejska w Trójmieście poinformowała, iż od 1 stycznia 2026 r. nie będzie sprzedawać biletów jednorazowych kartonikowych do kasowników.

Pasażerowie posiadający ważne bilety jednorazowe kartkowe będą mogli z nich korzystać do 12 grudnia 2026 r. Zachęcamy do stopniowego przechodzenia na nowoczesne formy biletów, co zapewni większą wygodę podróży – przekonuje przewoźnik.

https://www.facebook.com/SzybkaKolejMiejska/posts/pfbid02HwMdCGNe9N6oKx9ov96mJM5HgZbBHHijaQq91dk9xfoB1VhirCdALp7Xygt2SAuMl?locale=pl_PL

PKP SKM argumentuje, iż pasażerowie i tak coraz częściej wybierają bilety cyfrowe, które są „dostępne gwałtownie i wygodnie w aplikacjach mobilnych, na stronach internetowych, w automatach biletowych oraz walidatorach”.

Zdaniem przewoźnika to trend, który ułatwia codzienne podróże

Zwrócono również uwagę na kwestie środowiskowe. Rezygnacja z papierowych biletów oznacza redukcję odpadów i ochronę zasobów naturalnych, wyjaśnia PKP SKM, więc dzięki temu można dołożyć swoją cegiełkę do zrównoważonego transportu.

PKP SKM chce też uprościć procedury. Bilety jednorazowe kartkowe są ponoć częstym źródłem reklamacji, np. związanych z brakiem skasowania. Dlatego „nowe rozwiązania eliminują te problemy, zapewniając płynniejszą obsługę”.

To nie koniec papierowych biletów. Jeszcze?

Przewoźnik podkreślił, iż bilety będzie można kupować poprzez aplikacje i strony internetowe, ale też dostępne będą w kasach biletowych, poprzez walidatory Systemu Fala, w automatach biletowych oraz w pociągu – u kierownika pociągu lub kontrolera biletów. Czyli o ile ktoś uprze się na papier, to osiągnie swój cel.

Tyle iż trójmiejskim pasażerom to nie wystarcza.

W komentarzach burza. „Koniec z wygodą posiadania biletu na zaś” – zauważa jeden. Mieszkanka Trójmiasta zastanawia się, co z osobami, które podróżują koleją sporadycznie, a nie chcą zaśmiecać sobie telefonu kolejną aplikacją lub „po prostu nie mają na nią miejsca”.

Pod warunkiem, iż biletomaty będą w SKM tak jak jest to w wielu miastach w Polsce. Nie rozumiem, dlaczego tego nie ma. I ludzie pędzą na przód pociągu, żeby kupić bilet. Nie rozumiem. Trójmiejska komunikacja pod względem biletów to jest zacofanie albo grzech zaniechania – ocenia inny.

Niektórzy uważają, iż nie ma sensu się oburzać i trzeba zaakceptować zmianę. „Też mam swoje przyzwyczajenia, jak każdy, ale prawda jest taka, iż czasami trzeba je po prostu zmienić” – przekonuje pasażerów autor opinni.

W tym przypadku dostosowanie się nie jest aż tak bolesne. Owszem, znika jedna metoda, ale dalej zostają kasy biletowe, gdzie bilety będą drukowane na bieżąco, a nie na zapas – jak precyzuje PKP SKM w komentarzach. Kłoda pod nogi została rzucona, ale ciągle można kontynuować wędrówkę.

Czy jednak mamy do czynienia z powolnym gotowaniem żaby, jak ujął to jeden z komentujących, spodziewający się dalszych posunięć wpychających pasażerów w objęcia biletowych aplikacji? Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż obserwując ruchy polskich miast, ten scenariusz nie musi jawić się jako teoria spiskowa. W Krakowie tamtejsze biletomaty już nie drukują papierowych biletów. Zresztą na czele tej rewolucji stoi właśnie Gdańsk, który nie tylko szykuje się do pożegnania kasowników. W mieście rezygnuje się choćby w niektórych przypadkach z komercyjnych aplikacji. Spór z Jakdojade doprowadził do tego, iż sprawie przygląda się UOKiK.

Rozumiem, czemu ludzie chcą bronić papierowych biletów

To nie tak, iż jestem wielkim ich fanem. Jednak od kiedy w Łodzi trzeba kasować cyfrowe bilety kupowane w aplikacji poprzez skanowanie kodu QR na szybie, zdarzyło mi się kupić ten papierowy. Zdarzyło, co oznacza, iż nie robię tak zawsze, ale bywały sytuacje, iż wolałem pofatygować się najpierw do biletomatu, a potem do kasownika, niż wystawiać telefon jak na koncercie, by złapać adekwatne ujęcie symbolu.

Rozumiem argumenty przewoźników – w końcu tradycyjne biletomaty się psują, z papierkami też są problemy, a większość i tak przechodzi na aplikacje. Odnoszę jednak wrażenie, iż komunikacja miejska potrafi zniechęcać na wiele innych sposobów – to akurat PKP SKM nie dotyczy, bo przewoźnik chwalony jest za swoją punktualność – więc z pasażerem trzeba obchodzić się bardzo delikatnie. Spełniać choćby dziwaczne zachcianki, byleby tylko nie przepędzić go do samochodu. Nie mam tu rzecz jasna na myśli poczęstunku na trasie składającej się z trzech przystanków, oddalonych od siebie w odległości 1,2 km, ale wybór wygodnej dla niego formy zakupu biletów aż taką przesadą nie jest. Nawet, jeżeli mowa o przestarzałym modelu sprzedaży.

Zdaję sobie sprawę, iż rezygnacja z kartonikowych jednorazowych biletów nie sprawi, iż ktoś powie: „dość, tego za wiele, czas odwiedzić salon samochodowy!”. Ewentualnie zapisać się na kurs prawa jazdy. Skoro jednak przyzwyczajenie jest, to zamiast podróżnych denerwować, wystarczy poczekać, aż przejdzie ochota na kupowanie takich biletów.

W Gdańsku, jak sądzę, wybrano nieco inną metodę. Tam nowe sposoby wciskane są niejako siłą, a nie poprzez zachętę. A tak byłoby lepiej.

Idź do oryginalnego materiału