Najważniejsza rzecz, którą należy wiedzieć, rozpoczynając przygodę z thrillerem akcji Chłopiec Zabija Świat polega na tym, iż ostatecznie pojawia się fenomenalnie krwawa scena walki – brutalny, długi pościg, podczas którego rozbijane są twarze, palce celowo wbijają się w otwarte rany, a walczący powoli przeciągają ostre przedmioty przez ciała innych, rozdzierając skórę i mięśnie z wyczuwalnym zgrzytem. To walka tak wyczerpująca i brutalna, iż nawet doświadczeni weterani filmów akcji mogą zacisnąć zęby i mamroczeć pod nosem w odruchowej empatii.
Ale podczas gdy wyczuleni widzowie będą chcieli wiedzieć, jak bardzo chaotyczny jest film, aby móc omijać je szerokim łukiem, wszyscy inni będą chcieli wiedzieć, czego się spodziewać, ponieważ Chłopiec Zabija Świat poza tym wydaje się tak nieważki, głupkowaty i odległy od rzeczywistości, iż brakuje mu jakiejkolwiek poważnej stawki bojowej. W ironiczny sposób reżyser Moritz Mohr kadruje walki na odniesieniach do gier wideo – uzupełnionych narracją głosową, w której wypowiadają się takie rzeczy jak „Fatality!” i „Gracz drugi wygrywa!” — nie przygotowuje dokładnie widzów na pojedynek, w którym ból walczących ma istotne znaczenie, a bohaterowie wydają się faktycznie cierpieć.
Ale ta ostateczna walka daje Chłopiec Zabija Świat waży więcej niż reszta czasu trwania filmu i otwiera go dla fanów akcji i sztuk walki, których w przeciwnym razie mógłby zniechęcić ostry, nawiązujący do filmu humor. Film został w dużej mierze stworzony specjalnie dla określonej grupy fanów filmów z grami wideo: jest to lista kontrolna nawiązań do retro beat’em-upów i meta-komediowych tropów, które niektórzy widzowie nieuchronnie uznają za szerokie, nadmierne i odpychające, i niektórzy uznają to za zabawne i energetyzujące.
To niezupełnie dzieło Edgara Wrighta Scott Pilgrim kontra świat, z wyskakującym okienkiem „Pow!” i „Kerblam!” animowane efekty dla wielkich trafień lub antagoniści eksplodujący w nagrody za zwycięstwo w postaci monet na koniec każdej walki. Ale jest to równie głupie i powierzchowne, z budowaniem świata, które jest niczym więcej niż apatycznym wzruszeniem ramion, a fabuła jest w dużej mierze pretekstem do kreatywnie inscenizowanych walk, od głupiego humoru, przez surrealistyczną grę umysłową, aż po ostatnią, zaskakująco poważną bitwę.
Bill Skarsgård występuje w roli skądinąd nienazwanego Chłopca, tragicznej ofiary, komicznie nieszczęsnego głupka i światowej klasy wojownika, którego umiejętności doskonaliły przez lata treningu w dżungli pod okiem Szamana (znany z filmów o sztukach walki Yayan Ruhian, Nalot: Odkupienie I Nalot 2). Chłopiec nie jest zbyt bystry i boleśnie naiwny, ale angażuje się całkowicie w misję, którą dał mu Szaman: pokonać Hildę Van Der Koy (Famke Janssen), totalitarną figurantkę rządzącą ich krajem.
Naturalnie ma małą armię dobrze uzbrojonych głupców i potworną rodzinę. Chłopiec musi przebić się przez nią, wspinając się po drabinie, aby pomścić rodzinę, którą mu odebrała – w tym jego młodszą siostrę Minę (Quinn Copeland), której śmierć wyraźnie pamięta, ale która kręci się wokół niego jako wesoła halucynacja, która postrzega jego ponurą walkę o zemstę jako zabawną przygodę, podczas której może przebrać się za motyla ninja.
Chłopcu w dzieciństwie usunięto język i wypalono mu błony bębenkowe, co stanowi część dziedzictwa brutalności jego niejasno określonego, pełnego stereotypów faszystowskiego państwa. Jego głuchotę wykorzystuje się do niewygodnego śmiechu — wszystkie słyszalne w całym filmie dialogi są stylizowane na czytanie z ruchu warg, więc kiedy spotyka osobę, której nie potrafi jasno zinterpretować, wydaje się, iż mówi bełkot, który Boy następnie dosłownie i żywo wizualizuje. A jego milczenie pozostało bardziej odgrywane w komedii, dzięki lektorowi od ściany do ściany H. Jona Benjamina, wykonującego swój najlepszy Mortal Kombat–spiker dudni basowo, gdy opowiada o myślach Boya.
Ten głos pochodzi z ulubionej gry wideo Boya z dzieciństwa, Super Smocza Siła Ciosu 3fikcyjna gra uzyskanie własnego wydania jako projektu powiązanego. I jest to element decydujący Chłopiec Zabija Świat. Każdy, kto nie uważa nieprzerwanego strumienia świadomości Benjamina za zabawny, prawdopodobnie uzna ten film za nieznośnie drażniący. Wesoły komentarz Miny na temat brutalnych przygód Boya podczas zabójstwa jest równie natrętny: wie, iż tak naprawdę jej tam nie ma, ale wciąż nie może powstrzymać się od kłótni z nią lub walki o uratowanie jej przed niebezpieczeństwem, co rzuca dodatkową warstwę slapsticku szczyt i tak już absurdalnego działania.
Chłopiec Zabija Świat brzmi jak papierek lakmusowy dla samozwańczych fanów filmów z grami wideo. To doświadczenie w stylu arkusza kalkulacyjnego, w którym każdy może dodać elementy, które ten film ma, a których nie ma w innych filmach z tego podgatunku, i obliczyć, co sprawia, iż film z grą wideo naprawdę ląduje jako film z gry wideo dla nich. Chłopiec Zabija Świat nie ma specyficznych, rozpoznawalnych postaci; czynnik nostalgii; lub kultowy skarb A Dźwiękowy, Super Mario Bros.Lub Film z Minecrafta. Ma żartobliwe podejście, iż bijatyki nie są zbyt poważną zabawą i iż każdy rozpoznaje związane z nimi tropy i odniesienia. Nie jest to wciągająca ani empiryczna rozgrywka, ale podąża za rosnącą dynamiką walki od flunky-minibossa do bossa, znaną z wielu gier.
Postać, która otrzymuje ogromne obrażenia, zjada coś i otrząsa się z tych obrażeń? Tak. Przerywniki filmowe rozwijające fabułę, podczas gdy główny bohater stoi z boku i nie może z niczym wejść w interakcję? Tak. Absurdalnie kolorowi antagoniści, w tym kobieta (Jessica Rothe), której wizjer kasku motocyklowego z diodami LED wyświetla obelgi i rozkazy w walce? Sprawdzać. Nieprawdopodobna broń, od improwizowanych narzędzi do pchania (w jednym przypadku marchewki) po kombinację kastetów i pistoletu? Tak. Fantazja o władzy, w której jedna osoba może przebić się przez cały opresyjny rząd, walcząc pojedynczo, dzięki zwykłym umiejętnościom? Jasne. Historia zbudowana wokół rozbudowanych sekwencji walki? Z pewnością. Wszystko Chłopiec Zabija Świat brakuje usprawnień, zrzutów łupów, wymiany ekwipunku i mechaniki zbierania do rzemiosła. (Nie śmiej się; niektóre filmy inspirowane grami wideo mocno opieraj się na tego rodzaju mechanice.)
Nie chodzi o to, iż którakolwiek z tych rzeczy definiuje konkretnie film z grą wideo, czy nawet, bardziej szczegółowo, satyryczny film akcji, wyraźnie stworzony tak, aby sprawiał wrażenie części określonego podgatunku gier wideo. Chodzi raczej o to, iż gra w rozpoznanie tropu lub żart jest całością Chłopiec Zabija Świat. Mohr dokładnie zna publiczność, do której kieruje swój przekaz, i to dość specyficzną, wąską. Nie wystarczy znać rodzaje gier, z których się wyśmiewa, mieć do nich silny sentyment i lubować się w graficznym rozlewie krwi, bez konieczności poważnego grania w nie.
Nie wystarczy też, iż Benjamin jest nieskończenie zabawny, chociaż to z pewnością pomaga. Chłopiec Zabija Świat wymaga od widzów włożenia szczególnej igły w troskę o Chłopca i kilka innych pobocznych postaci na tyle, aby zaangażować się w ich cele i uczucia, ale nie przejmowanie się nimi tak bardzo, aby szturchali wiele dziur w tym świecie lub mrużyli wątpliwe oczy na drogę Film kręci się wokół kilku białych postaci, stojących po obu stronach podziału na dobro i zło, torujących sobie drogę przez pole kolorowych ludzi. To dziwnie specyficzny film, gag skierowany do fanów radosnej kultowości, niechlujnych nonsensów Guns Akimbo Lub Korba — przynajmniej do czasu, aż ta ostateczna walka nagle zacznie traktować narrację poważnie. Ale choćby wtedy najlepiej oglądać Chłopiec Zabija Świat z tym samym złośliwym dystansem zachęca reszta czasu trwania.
Chłopiec Zabija Świat premiera w kinach 26 kwietnia.