Call of Duty: Black Ops 7 Beta – pierwsze wrażenia

3 godzin temu

Seria Call of Duty pojawia się regularnie, każdej jesieni, niemniej od czasu do czasu zaskakuje nową formułą. Ten rok właśnie taki jest, bo Black Ops 7 ponownie wybiega lekko w przyszłość, co otwiera sporo nowych możliwości.

Jak zwykle, premierę Call of Duty poprzedza beta, dostępna najpierw dla nabywców wersji przedsprzedażowej, a później też dla innych chętnych. Do dyspozycji twórcy oddali zarówno klasyczny multiplayer, jak i tryb zombie, będący nieodłączną częścią serii Black Ops. Tym razem akcja umiejscowiona w 2035 roku, jest więc futurystycznie, ale bez przesady. Tak, mamy drony, unoszące się w powietrzu pojazdy czy skanowanie otoczenia, pozwalające zobaczyć przez chwilę wrogów za ścianą, jednak nie są to agresywne zmiany na miarę Black Ops 3. Seria jest tak pomieszana, iż nie do końca wyobrażam sobie, jak będzie powiązana fabularnie z poprzednimi odsłonami, niemniej tego i tak teraz się nie dowiemy – beta pozwala pograć jedynie w multiplayer, który stanowi główny tryb gry, w którym gracze będą spędzać setki (albo i tysiące) godzin.

Do ogrania otrzymaliśmy kilka map, dających sporą różnorodność i pozwalających wypróbować nowe mechaniki poruszania się. Oprócz omnimovement, a więc dowolnego obracania się podczas leżenia, dodano odbicie się od ściany, pozwalające dostać się w nowe miejsca i ogólnie szybciej się przemieszczać. Nie ma jednak ani podwójnych skoków, ani biegania po ścianach, więc walka stała się bardziej dynamiczna, ale już nie chaotyczna. Możemy też robić sprint w każdym kierunku, choć przyznaję, iż nie korzystałem z tego praktycznie wcale. Ogólnie płynność przemieszczania się jest świetna i doskonale wpisuje się w tempo rozgrywki. Gra ma bardzo krótki time to kill, co jest adekwatnie standardem w Call of Duty. Niestety, w trybie Hardcore nie różni się on odczuwalnie od tego w standardowych trybach gry. Seria przyzwyczaiła graczy do tego, iż jedno-dwa trafienia wystarczą do uśmiercenia przeciwnika, tym razem jednak tak nie jest.

Nowe mapy zawarte w becie przypadły mi do gustu – adekwatnie każda z nich pozwala zarówno na walkę na dystans, jak i w zwarciu, choć czuć też, iż niektóre bronie sprawdzają się na konkretnych planszach lepiej. Zabrakło mi bardzo małych, chaotycznych map pokroju Nuketown, ale jestem pewny, iż w pełnej wersji się one pojawią. Na start zaplanowano 16 map standardowych oraz dwie duże, do potyczek 20 na 20 graczy. Design obszarów jest dobry pod kątem rozgrywki, niemniej nie przekonuje mnie sterylność lokacji – za dużo mamy tutaj gładkich, błyszczących przestrzeni, wyglądających bardziej jak muzea czy laboratoria, niż obszary, na których rozgrywa się konflikt. Drzwi są teraz wszędzie automatyczne i to też nie jest zmiana, która mi odpowiada – zdecydowanie bardziej wolę otwierać je (lub nie) samodzielnie bądź wbiegać przez nie z pełnym impetem. No i te zwłoki – gdzieniegdzie widzimy leżące ciała, które są elementem designu. Polegli wrogowie i kompani zawsze stanowią informację dla innych graczy, a dodanie modeli, które teoretycznie budują klimat, ale w praktyce wprawiają w konsternację, nie jest dobrym rozwiązaniem. Dokładnie ten sam błąd popełniono w Vanguard.

W becie rozwój postaci ograniczony jest do 30 poziomu – wbiłem go szybko, również dzięki temu, iż przez cały czas dostępu do gry włączone były podwójne punkty doświadczenia. Do dyspozycji oddano kilka karabinów szturmowych, pistoletów maszynowych, dwie strzelby, karabin snajperski, a także dwa pistolety i wyrzutnię. Oprócz tego można było przetestować wszystkie atuty, serie ofiar, modyfikować broń i włączać podkręcenia, czyli ulepszone efekty działania wyposażenia ofensywnego, taktycznego oraz polowego. System jest odświeżony, niemniej łatwo się w nim połapać. Zauważyłem, iż wiele dodatków do broni nie ma efektów negatywnych – spodziewam się, iż pełna wersja to zbalansuje.

Call of Duty: Black Ops 7 ma premierę 14 listopada, a recenzję gry przeczytacie w grudniowym wydaniu iMagazine.

Jeśli artykuł Call of Duty: Black Ops 7 Beta – pierwsze wrażenia nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału