Civilization VII – recenzja (PC). Na pełnoprawny tytuł przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, bo w tej chwili Civka to wczesny dostęp

4 godzin temu

„Generałowie, marszałkowie, zdobywcy przestworzy kosmicznych, witajcie…” – tymi oto słowami w latach ’90 ubiegłego wieku witał nas w telewizyjnym Joysticku Kazimierz Kaczor, który wówczas recenzował serię Sid Meier’s Civilization. Od tamtej pory jestem związany z tą marką w mniejszym bądź większym stopniu – w zależności od odsłony. Dotychczas najwięcej czasu spędziłem przy legendarnej „IV”, dlatego też liczyłem, iż najnowsza odsłona zmieni ten stan rzeczy. Niestety, z Sid Meier’s Civilization VII nie jest tak kolorowo, jakbym sobie tego życzył.

Spis Treści

  • Rewolucja, czy jednak chaos rządzi w Sid Meier’s Civilization VII?
  • Ciekawe rozwiązania, które mogą pchnąć serię w dobrym kierunku
  • Było o dobrych rozwiązaniach — czas podać te, które wypadają gorzej
  • Oprawa audiowizualna, a technikalia w Sid Meier’s Civilization VII
  • Jeszcze długa droga przed Civilization VII


Kup Sid Meier’s Civilization VII

Rewolucja, czy jednak chaos rządzi w Sid Meier’s Civilization VII?

Jedni twierdzą, iż gra w pewnym momencie swojego rozwoju musi przejść rewolucję, aby uniknąć zarzutów o odcinanie kuponów — przykładem mogą być serie takie jak FIFA/FC czy Call of Duty. Inni natomiast uważają (słusznie lub nie), iż gry powinny ewoluować stopniowo, zamiast przechodzić drastyczne zmiany. Po pierwszych dziesięciu godzinach spędzonych przy siódmej odsłonie Civilization miałem wrażenie, iż gra balansuje gdzieś pomiędzy rewolucją a ewolucją. Jednak im więcej czasu z nią spędzałem, tym bardziej uświadamiałem sobie, jak bardzo się myliłem. Co sprawiło, iż poczułem się tak, jakbym cofnął się w czasie do premiery Civilization V, która również była początkowo pozbawiona kilku mechanik znanych z wcześniejszych odsłon serii. To właśnie ta refleksja daje mi nadzieję, iż z czasem siódma część zostanie odpowiednio poprawiona.

Ciekawe rozwiązania, które mogą pchnąć serię w dobrym kierunku

Zacznijmy od tego, co najnowsza odsłona Civilization robi dobrze. Jednym z reklamowanych elementów gry jest system podziału na trzy epoki: antyk, epokę odkryć oraz współczesność. Każda z nich wyróżnia się unikalnym zestawem zasad, co sprawia, iż rozgrywka zyskuje na różnorodności i świeżości. Jednak mechanika kończenia epok budzi we mnie mieszane uczucia — mam tu na myśli kataklizmy. Mam wrażenie, iż coś tutaj nie działa tak, jak powinno. Niestety trudno mi dokładnie określić przyczynę tego odczucia — choćby po ponad 50 godzinach spędzonych z grą. Kataklizmy, które powinny wpływać na mapę i zmuszać gracza do podejmowania działań adaptacyjnych, wydają się niewystarczająco angażujące. Być może problem leży w balansie rozgrywki, który zostanie poprawiony w przyszłych aktualizacjach.

Kolejnym interesującym rozwiązaniem jest możliwość zmiany kultury cywilizacji po zakończeniu danej epoki. Mechanika ta wydaje się inspirowana grą Humankind, co pokazuje, iż twórcy śledzą działania konkurencji i starają się implementować nowe pomysły. Taka zmiana otwiera dodatkowe możliwości w kolejnych etapach rozwoju cywilizacji. Na przykład możemy dostosować naszą strategię do sytuacji na mapie i ograniczyć ekspansję sąsiada poprzez wybór kultury o charakterze militarnym. Choć zdaję sobie sprawę, iż dla niektórych graczy takie przetasowania mogą zaburzać ciągłość rozgrywki (zwłaszcza ze względu na przeskok czasowy między epokami), moim zdaniem jest to krok w dobrą stronę.

Skoro mowa o inspiracjach zaczerpniętych z Humankind, warto wspomnieć o mechanice dyplomacji. W siódmej odsłonie Civilization pojawia się zasób w postaci punktów wpływu, który teoretycznie nadaje większą wagę naszym decyzjom na arenie międzynarodowej. Niestety wykonanie tej mechaniki pozostawia wiele do życzenia. W mojej ocenie brak tu balansu pomiędzy wartością punktów, a ich wpływu na akcję. Problemem jest także sztuczna inteligencja, która często zachowuje się niekonsekwentnie w swoich wyborach dyplomatycznych. Mam jednak nadzieję, iż kolejne łatki poprawią ten aspekt gry.

Było o dobrych rozwiązaniach — czas podać te, które wypadają gorzej

Największym problemem Civilization VII jest balans rozgrywki — a dokładniej fakt, iż w tej chwili głównym filarem gry wydaje się walka między cywilizacjami. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż konflikt zawsze był istotnym elementem serii, ale tutaj mam wrażenie, iż stał się on dominującym aspektem rozgrywki. Co gorsza, walka została wykonana bardzo słabo zarówno pod względem wizualnym, gdyż jest nieczytelna, jak i mechanicznym, ponieważopiera się głównie na dowódcach. Dodatkowo to właśnie oni znacząco spowalniają tempo gry podczas potyczek.

Drugim istotnym problemem jest interfejs użytkownika. Choć lubię minimalistyczne UI, tutaj wydaje się ono chaotyczne i nieczytelne. Mam wrażenie, iż niektóre istotne informacje są celowo ukryte lub trudno dostępne, co utrudnia płynność rozgrywki.

Ostatnią wadą Civilization VII, która może okazać się dla wielu determinującą chęć zakupu okazuje się brak dreszczyku emocji znanego jako syndrom „jeszcze jednej tury”. W pewnym momencie złapałem się na tym, iż zmuszam się do odpalania gry — mimo ogromnego sentymentu do całej serii. Być może wraz z kolejnymi patchami oraz dodatkami tytuł nabierze rumieńców i pokaże swój potencjał… ale na ten moment to jeszcze nie jest ta gra.

Oprawa audiowizualna, a technikalia w Sid Meier’s Civilization VII

Oprawa audiowizualna Civilization VII prezentuje się imponująco, z wyjątkiem modeli przywódców, które wypadają słabo na tle reszty gry. Mapa, budowle i jednostki tworzą spójną i atrakcyjną stylistykę, co niestety kontrastuje z niedopracowanym interfejsem użytkownika. Ścieżka dźwiękowa, choć profesjonalna, nie wyróżnia się szczególnie. W pewnym momencie przestałem choćby zwracać na nią uwagę. Być może jest to zabieg celowy, ale moim zdaniem muzyka mogłaby być bardziej wyrazista.

Stan techniczny gry pozostawia wiele do życzenia ze względu na liczne błędy. Niejednokrotnie zdarzało mi się, iż w jednej turze jednostki znikały, by w kolejnej pojawić się ponownie, ale bez możliwości wydawania im rozkazów. Prawdopodobnie jednostki te ginęły, a ich modele pozostawały w miejscu ostatniej zarejestrowanej pozycji.

Kolejnym częstym problemem było nakładanie się ikonek na polach mapy, co znacząco utrudniało czytelność sytuacji taktycznej, szczególnie gdy na jednym polu widniało dziesięć lub więcej symboli związanych z armią przeciwnika. Ponadto, zdarzały się bugi uniemożliwiające wykonanie akcji ataku podczas walki, mimo spełnienia wszystkich wymaganych kryteriów.

Jeszcze długa droga przed Civilization VII

Z przykrością muszę stwierdzić, iż najnowsza odsłona Civilization okazała się rozczarowaniem. Pomijając opłakany stan techniczny, odnoszę wrażenie, iż brakuje tej części swego rodzaju głębi. Owszem, gra posiada wiele mechanik, które z czasem mogą okazać się świetne, ale na ten moment doradzałbym wstrzymanie się z zakupem. Jest to produkt, który wymaga jeszcze dopracowania.

Zdaję sobie sprawę, iż podobne zastrzeżenia można by wysunąć wobec każdej z ostatnich odsłon serii. Jednak w przypadku poprzednich części doświadczałem przynajmniej „syndromu jeszcze jednej tury” i nie miałem poczucia, iż zmuszam się do grania. Niestety, w przypadku Civilization VII tak właśnie jest.

Niemniej warto śledzić rozwój prac Firaxis Games nad Sid Meier’s Civilization VII. Być może po wprowadzeniu poprawek i aktualizacji gra osiągnie swój pełny potencjał. Wówczas będzie można ponownie rozważyć decyzję o jej zakupie.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Cenega.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Kup Civilization VII (PC)

Niektóre linki w tym artykule to linki afiliacyjne. jeżeli kupicie coś przez nie, otrzymamy prowizję – bez wpływu na cenę ani nasze opinie.
W ten sposób wspieracie nasz zespół.

Idź do oryginalnego materiału