Ostatnio pisałem o serii Hidden Cats, która doskonale nadaje się, gdy nie do końca nam idzie w tych wszystkich akcyjniakach. W związku z tym, iż zabawa w szukanie ukrytych przedmiotów przypadła mi do gustu postanowiłem pójść za ciosem i zagrałem w Crime O’Clock. Produkcja studia Bad Seed operuje na podobnych mechanikach, ale jednocześnie próbuje opowiedzieć jakąś fabułę oraz wprowadzić kilka urozmaiceń do samej rozgrywki. Czy te starania były udane? Zaraz wszystkiego się dowiecie!
Spis Treści
- Fabuła
- Rozgrywka
- Dodatkowy tryb
- Grafika
- Podsumowanie
Kup Crime O’Clock (PC/GOG)
Czas na zabójstwo
Crime O’Clock to gra typu hidden object, w której wskakujemy w postać bezimiennego detektywa. Z pomocą sztucznej inteligencji o wdzięcznym imieniu EVE śledzimy tajemniczego antagonistę, który wprowadza poważne zmiany w linii czasowej. Używając specjalnego interfejsu, cyfrowa przyjaciółka przenosi nas w różne okresy historyczne, abyśmy mogli zapobiec tym niecnym występkom. Z początku proste zadanie zaczyna się poważnie komplikować, a my nie jesteśmy pewni, komu tak naprawdę możemy ufać.
Muszę przyznać, iż na początku mocno wkręciłem się w fabułę. Niestety sposób jej prowadzenia skutecznie zniechęcił mnie do czytania kolejnych kwestii wypluwanych przez EVE. SI ma zwyczajnie zbyt dużo do powiedzenia i rozgrywka co chwila przerywana jest zbędnymi komentarzami. Co gorsza, przenosi się to na tę część doświadczenie, z którą wiązałem największe nadzieje.
Pauza co kilka sekund
Aby łatwiej było zrozumieć problem, przydałoby się wyjaśnić, w jaki sposób wygląda postęp na każdej planszy. Światy podzielone są na dziesięć stop klatek, podczas których ludzie, przedmioty i wydarzenia zmieniają swoje położenie. Manipulując czasem, musimy szpiegować poczynania postaci, śledzić jakiś najważniejszy obiekt lub sprawdzić jak doszło do konkretnego wydarzenia.
Sam zamysł jest naprawdę fajny, tylko niestety rozbija się właśnie przez historię. Przez całą fabułę to właśnie EVE z góry narzuca nam, który w danym momencie slajd powinniśmy badać. W związku z tym cała mechanika, na którą bardzo liczyłem, całkowicie zanika, ponieważ nie mamy wpływu na wyświetlany obrazek.
Dodatkowo w samo szukanie wplątane są różnego rodzaju proste minigry pokroju memory. To również byłaby całkiem przyjemna odmiana, gdyby nie fakt, iż przejście do nich zajmuje mnóstwo czasu. Za każdym razem, gdy taka gierka ma się odpalić, plansza zmienia się, a EVE musi wypowiedzieć kilka kwestii. Wszystkie te niepotrzebne przerywniki strasznie rozwlekają główny watek i coś, co powinno zając około kilku godzin, rozciąga się niemiłosiernie.
Promyczek słońca
Na szczęście każdy z okresów historycznych ma dodatkowy tryb, który niezwykle przypadł mi do gustu. Polega on na śledzeniu kilku postaci poprzez przeskakiwanie pomiędzy czasowymi wycinakami. Nie dość, iż te osoby są żywcem wyjęte z dobrze znanych marek, to jeszcze nikt nam co chwilę nie zawraca głowy. Bardzo podobało mi się śledzenie podrób Ricka i Morty’ego czy odkrycie tajemnicy pisarza opartego o H. P. Lovecrafta. Szkoda tylko, iż aby odblokować dostęp to tej opcji, trzeba ukończyć całkiem sporą część fabuły.
O ile wspomniany tryb jest naprawdę przyjemny i poszukiwania są w miarę sensownie przygotowane, tak w wątku głównym zdarzają się momenty, w których po prostu nie wiadomo gdzie musimy skupić swój wzrok. Nie pomaga w tym możliwość zaglądania do niektórych pomieszczeń ani umiejętność niszczenia poszczególnych pojemników. Super, iż twórcy, stosując takie zabiegi, próbowali urozmaicić to i owo, ale niestety efekt jest okropnie chaotyczny. Zdarzały się sytuacje, w których bez dostępnych podpowiedzi nie byłbym w stanie samemu odnaleźć rozwiązania.
Jest na co popatrzeć
No ogromną pochwałę zasługuje natomiast oprawa graficzna Crime O’Clock. Światy są pełne szczegółów, a wszytko jest niezwykle wyraźne choćby przy maksymalnym przybliżeniu. Jestem pewny, iż wiele pracy zostało włożone w każdy rysunek. choćby menu główne wygląda imponująco. Pomimo tego, iż cała gra jest w większości czarno biała, odrębne elementy dosłownie wyskakują z ekranu. Gdyby nie wspomniane problemy z historią mógłbym patrzeć się na to wszytko godzinami.
Żałuję, iż w parze z grafiką nie idzie muzyka. Po jakimś czasie wyciszyłam ją całkowicie i zastąpiłem swoją playlistą z platformy YouTube. Zwyczajnie denerwowały mnie powtarzające się w kółko motywy.
Nie polecam Crime O’Clock
Z tytułem studia Bad Seed wiązałem spore nadzieje. Bardzo lubię bawić się w detektywa i gdyby nie niekończące się przerywniki oraz prowadzenie rozgrywki jak po sznurku, spokojnie mógłbym go polecić. Niestety przez przydługie dialogi, ciągłe wtrącanie się EVE oraz chaotyczne podejście do ukrywania celów zdecydowanie odradzam sięgnięcie po tę pozycję. o ile choćby ja wynudziłem się podczas tej podróży, to jestem pewny, ze większość graczy jej po prostu nie ukończy.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.