8 października 2024 światło dziennie ujrzał pierwszy, płatny dodatek Diablo IV: Vessel of Hatred. Początek premiery był dla niego wyjątkowo trudny. choćby po kilku godzinach od pojawienia się na urządzeniach, gracze w wielu krajach mieli problem z samym wejściem do gry. Gracze, którzy dzielnie czekali nocą, by czym prędzej rozpocząć grę, mogli po prostu wrócić do swoich łóżek. Ja, krótko mówiąc, w godzinę premiery spałam, bo jakoś trzeba zarobić na rachunki za prąd, a na przyjemności można pozwolić sobie po pracy. Czym jest dodatek Vessel of Hatred, co wnosi do gry i przede wszystkim, jak się prezentuje? W jego tle wystartował także Sezon 6. Sezon Narastającej Nienawiści.
Diablo IV: Vessel of Hatred to pierwszy płatny dodatek do ubiegłorocznej gry akcji RPG wydanej przez Blizzard Entertainment. Dodatek ten wprowadza nowe elementy rozgrywki, fabułę, mapę oraz klasę postaci, co znacznie rozwija uniwersum Diablo. Wielu graczy liczy na to, iż zmieni on postrzeganie produkcji na bardziej pozytywne. Niestety w bezpośrednim momencie premiery pojawiły się pierwsze problemy, na szczęście nie u wszystkich, w tym nie u mnie. Vessel of Hatred jest dostępne na konsolach PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One oraz Xbox Series X|S. Oczywiście nie zapominamy także o jego dostępności na PC.
Ciąg dalszy fabuły
Tego nie mogłam się doczekać. W Vessel of Hatred otrzymujemy kilkunastogodzinne rozwinięcie akcji, która toczy się zaraz po fabule z podstawowej wersji gry. Neirela, która posiada potężny Kamień Duszy, zniknęła. Naszym zadaniem jest jej odnalezienie, ocalenie jej życia i odsunięcie Mephisto od jego planów. Bohaterka jednak nie do końca rozumie konsekwencje swoich działań. Jej dotychczasowe czyny mogą spowodować, iż jeden z siedmiu Najwyższych Złych, członek Mrocznej Trójcy i Pan Nienawiści, pojawi się w Sanktuarium. Większość z tych rzeczy mieliśmy już okazję widzieć w zwiastunach zapowiadających. Nie zawiodłam się – sceny, tekstury postaci oraz fenomenalny polski dubbing prezentują się jakościowo na najwyższym poziomie.
Kontynuacja rozgrywa się w nowym regionie Nahantu. To ojczyzna spirytystów, która została umieszczona na samym dole podstawowej mapy. Nie mogło być inaczej i zanim poznałam nową klasę postaci, postanowiłam nią przejść cały wątek fabularny. W końcu nie wyobrażam sobie tutaj innego scenariusza. W trakcie fabuły zostajemy przebici na wylot, jednak nie umieramy. Do życia i pełni sił przywraca nas nowa postać – Eru. Ten oferuje swoje wsparcie i pomaga w poszukiwaniu Neireli. Na końcu okaże się, iż odegrał on jedną z kluczowych ról w swoim życiu.
To jeszcze nie będzie koniec!
Nie chcę tutaj spojlerować dokładnymi szczegółami fabuły. Zdaję sobie sprawę, iż streamerzy już dawno to zrobili, jednak nie o streszczanie fabuły tutaj chodzi. Samo zakończenie nieco mnie zdziwiło, jednak dało również do zrozumienia, iż na tym dodatku się nie zakończy i już nie mogę się doczekać. Przyznaję, iż przechodząc zadania fabularne, musiałam niejednokrotnie podejmować się innych aktywności w grze, by nieco podnieść poziom mojego Spirytysty. Ten na początku tak jakoś nie chciał zadawać praktycznie żadnych obrażeń i rozgrywka się wydłużała. Prawdopodobnie taki był zamysł Blizzarda, by w ten sposób gracze spędzili więcej czasu w rozrywce. Zabawa zaczęła się na szczęście po osiągnięciu poziomu 30 i otrzymania błogosławieństwa duchów. Postawiłam na Orła Cień (nie mogłam się powstrzymać, by tak tego nie napisać) i zakończenie fabuły stało się już tylko formalnością.
Nowa klasa postaci – Spirytysta
Wielu graczy chciałoby zapewne, by do Diablo IV dołączył Paladyn z Diablo II. Kto wie, jakie niespodzianki ma dla nas na przyszłość Blizzard…? Tym razem jednak wraz z dodatkiem Vessel of Hatred otrzymaliśmy Spirytystę. Czerpie on swoją niezwykłą moc z Duchowych Strażników, którzy symbolizują ich więź z naturą. Otrzymaliśmy do wyboru cztery żywioły. Po wyborze podstawowej drogi czerpania ich mocy możemy połączyć kilka umiejętności różnych zwierząt, by tworzyć efektowne i przede wszystkim efektywne na wrogach kombinacje ciosów. Spirytyści mogą korzystać z potęgi Jaguara, koncentrując się na ognistych, bardzo szybkich i zarazem agresywnych uderzeniach. Do naszej dyspozycji jest także Goryl specjalizujący się w blokowaniu i redukcji obrażeń. jeżeli preferujecie walkę z trucizną, zdecydujecie się na Skolopendrę, która stawia na osłabianie i zatruwanie wrogów. Ostatnim Duchem jest Orzeł. Ten w pełni koncentruje się na błyskawicach i szybkich ciosach. Pojawia się nad wrogami i zadaje podwójne obrażenia: kiedy się pojawia i kiedy odlatuje.
Spirytysta w akcji
Jak wspomniałam już wcześniej, początki ze Spirytystą miałam dość trudne. Nie do końca chyba się rozumieliśmy, kiedy wybierałam jego umiejętności, co w efekcie kończyło się na baaaaardzo długim zadawaniu ciosów. Dopiero po uzyskaniu poziomu 30 postaci i postawienia na Orła, przemyślałam trochę build i okazało się, iż aktualnie nie muszę się wiele namęczyć, by zakończyć zadania czy też podziemia w mniej niż 5 minut. Aktualnie jest bardzo szybki, podczas odskoku atakuje przeciwników i daje mi nadzieję na to, iż po ponad roku od premiery Diablo IV mam szansę pokonać Uber Lilith. jeżeli jego build jest dobrze przemyślany, naprawdę można zostać maszyną do zabijania. Tym bardziej iż wszystkie jego ataki okraszone są świetnymi, dynamicznymi animacjami.
Nahantu – powiększamy mapę
Domem naszego Spirytysty jest nowy region Nahantu, w którym rozgrywa się niemal cała akcja kontynuacji fabularnej. To taka mroczna Dżungla, pełna nowych ras potworów do pokonania. Graficznie prezentuje się fenomenalnie, jak i całe Diablo IV, czym zachwycałam się już w recenzji podstawowej wersji gry. Region ten został umiejscowiony na samym dole Sanktuarium w taki sposób, iż z całą śmiałością stwierdzam, iż widzę tam już umiejscowienie kolejnych, nie tylko obok Nahantu. Jestem za, dajcie mi tego jeszcze więcej.
Jeśli chodzio sam teren, Blizzard zadbał o różnorodność. To nie tylko dżungla, ale także podmokłe bagna, mroczniejsze równiny i wiele czerwonych skał. Kto grał w Diablo II, ten pewnie wie, do jakich lokalizacji mapy te są podobne. Tym bardziej iż w trakcie przechodzenia fabuły mamy okazję kręcić się wokół Kurast, a i Kazamaty Nienawiści się znajdą. Wiecie co jeszcze powraca? Runy, choć ich fenomenu w tej odsłonie jeszcze nie poznałam. Muszę dac sobie z nimi jeszcze chwilę.
Oprócz samej mrocznej i drzewiastej budowy terenu Nahantu otrzymaliśmy również kilka nowych ras potworów do pokonania. Pustkownicy są związani z samym Panem Nienawiści. Przypominają zniekształcone bestie, które zostały dotknięte różnymi truciznami. Szumownicy to ludzie, którzy zażywali halucynogeny (aż im zazdroszczę momentami). Ich wygląd przypomina typowe plemię z dżungli, jednak halucynogeny wpłynęły na ich niezwykle wysoki poziom agresji wobec, w tym przypadku, nas. Do produkcji powrócili również Lucani. Znacie ich z Diablo II i Diablo III. Musicie znać. Wydaje mi się również, iż zagęszczenie stworów znacznie wzrosło. Z tego co zauważyłam, dotyczy to całego Sezonu 6. Sezonu Narastającej Nienawiści, nie tylko dodatku.
Najemnicy, rozwiązanie dla grających solo
Najemników w Diablo II są trzy rodzaje. W Diablo III zostali określeni jako potężni towarzysze. W Diablo IV: Vessel of Hatred pojawili się ponownie. Po zwerbowaniu wszystkich Najemników (jest ich czterech) będą nam dzielnie towarzyszyć przez niemal całą rozgrywkę. Pierwszy dołączy po wykonaniu zadania z wątku głównego, reszta widnieje jako priorytetowe zadanie specjalne. Jednocześnie możemy korzystać z pomocy aż dwóch. Jeden z Najemników widoczny jest u naszego boku, natomiast drugi pełni funkcję supportu i pojawia się w chwili, w której przypiszemy jego przywołanie do jednej z umiejętności naszej postaci. Zwerbować ich do walki z nami możemy w Kryjówce oznaczonej na mapie.
Szkoda, iż nie mamy możliwości modyfikowania itemów u najemników jak np. mogliśmy w Diablo III. W efekcie nie jesteśmy w stanie zwiększać ich mocy ataku czy odporności. Możliwość ta została zastąpiona dedykowanym drzewkiem umiejętności dla wszystkich z Najemników. Zostało ono skonstruowane w bardzo prosty sposób i opcji jest zaledwie kilka. Każdy ze zwerbowanych przez nas towarzyszy broni dysponuje innymi umiejętnościami. Do walki możemy zaprosić Tarczownika, Łowcę Nagród, Panią Berserkerkę i Przeklęte Dziecko, które w swoim zadaniu prezentowało się świetnie.
Korzyści z posiadania najemników
W kupie raźniej, bo kupy nikt nie dotknie, czy jakoś tak. Dobrze, unzjamy, iż tego nie napisałam. Podczas samej rozgrywki z Najemnikami u boku na początku nie zauważyłam, by jakkolwiek mi pomagali. Dopiero po odblokowaniu kilku punktów ich umiejętności okazali się całkiem przydatni, szczególnie Tarczownik na supporcie. Grając z nimi u boku ,zwiekszamy Poziom Sojuszu. Odblokowanie kolejnych pozwala na uzyskanie itemów oraz waluty, dzięki której możemy skorzystać z wymiany dzięki tajnych umów. Można więc powiedzieć, iż na coś się w sumie przydadzą. jeżeli nie macie ochoty grać w drużynie i preferujecie rozgrywkę solo, umiejętności Najemników mogą okazać się pomocne w walce z hordami wrogów.
Witamy w Cytadeli – i to nie Cytadeli Ricków
Aktywności związanych z endgamem jest całe mnóstwo, również w Nahantu. Do tych aktywności dołącza także Mroczna Cytadela w trybie PvE. Nie każdy ma szansę zakończyć ją z pozytywnym skutkiem. Aktywność jest przeznaczona głównie dla solidnych wyjadaczy w Diablo IV. Wejść do niej można w grupie liczącej od 2 do 4 uczestników. Trzeba być gotowym na stawienie czoła bardzo, ale to bardzo wymagającym przeciwnikom, rozbudowanym podziemnym labiryntom oraz potężnym bossom. W takiej sytuacji kluczowa jest niezwykle sprawna kooperacja między graczami. Osoby preferujące tryb rozgrywki samodzielnie raczej nie mają tam czego szukać. Ja na spokojnie skupię się teraz na rozbudowaniu swojego Spirytysty do etapu, w którym pokonam Uber Lilith i całą podstawę gry będę miała wykonaną w 100%.
Podsumowanie Diablo IV: Vessel of Hatred
Czekałam i się doczekałam. Nie mam w zwyczaju narzekać na Blizzarda za zmiany wprowadzane w Diablo IV, bo mi w niczym nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie, od pojawienia się podatawowej wersji gry zawsze bawię się bardzo dobrze i chętnie wracam, uczestnicząc w każym pojawiającym się Sezonie. Poza przeszłymi problemami z Internetem w domu, w produkcję gram nieustannie i dobrze się bawię. Tak samo jest w przypadku Vessel of Hatred, choć do ideału odrobinkę zabrakło.
Kontynuacja fabuły to element, na który czekałam najbardziej. Jestem maksymalnie zauroczona cut-scenami i polskim dubbingiem. Słysząc głos Mephisto, zawsze przechodzą mnie dreszcze i tak samo jest w tym przypadku. Polecam rogzgrywkę na sluchawkach i pełne skupienie podczas seansu. Zakończenie może Was rozczarować, ale przez to daje szansę na sprawną kontynuację. Kto wie, być może w kolejnym rozszerzeniu?
Rozgrywka na samym początku wydaje się wydłużona na siłę za sprawą słabego damage’u, jaki zadajemy postacią. Przez to musimy zrezygnować z wątku fabularnego na rzecz wykonania pobocznych aktywności i podbicia poziomu postaci. Później leci już szybko, a choćby bym powiedziała, iż za szybko. Wydaje się jednak, iż jest to podyktowane nowym sposobem punktacji mistrzowskiej, by osiągnąć dostępne maksimum. W Vessel of Hatred pojawili się Najemnicy, choć ogromna szkoda, iż nie możemy decydować o ich wyposażeniu realnie wpływającym na ich pancerz, moc ataku czy zdrowie. Runy są dostępne, jednak w tym przypadku odnoszę wrażenie, iż ich potencjał odkryję znacznie później. Solidny region, mocny Spirytysta, nawiązania do poprzednich serii i ogólne odświeżenie mechaniki gry sprawia, iż dodatek buduje Diablo IV na nowo. Do 9/10 odrobinę brakuje, realnie 8/10, a w sercu z sentymentu 8,5/10. Kończę pisać i wracam do gry.
Sezon 6. Sezon Narastającej Nienawiści
Słów kilka na temat samego Sezonu 6. Ten swoim tytułem doskonale nawiązuje do tegorocznego dodatku Diablo IV. To, co okazuje się najciekawsze to Tułacze. Wypluwają zrodzone z nienawiści abominacje przez wrośnięte w ich cielska portale. Na mapie Sanktuarium, podobnie jak w przypadku pojawiania się Bossa Świata oraz Legionów, pojawi się także odliczanie do pojawienia się Tułacza. Ten po pojawieniu zacznie się przemieszczać w poszukiwaniu świętej ziemi. W tej fazie stwór jest nietykalny, jednak wyeliminowania Strażników Spętanych Krwią pozwala w następstwie go zaatakować.
Na początku wyglądał dziwnie, bo nie mogłam rozróżnić, który element jego cielska to portal. Możliwe, iż było to spowodowane ogromną ilością efektów z umiejętności specjalnych również innych graczy. Tułacz pojawia się średnio co 15 minut w jednym z 5 regionów. Oczywiście w Nahantu pojawia się osobny, średnio co godzinę.
Po pokonaniu Tułacza pozostanie po nim już tylko karmazynowy Portal, który przenosi nas do Rozjuszonych Krain. Zbieramy tam m.in. Rozjuszone opale będące nowym typem eliksirów. Można je zdobywać już na trudniejszych poziomach rozgrywki, od Udręki I zaczynając. Rozjuszony Opal Gniazd mogą zdobyć wyłącznie posiadacze dodatku Vessel of Hatred.
Zadanie sezonowe – Ocalali Zakarum
Każdy sezon niesie ze sobą zadanie sezonowe. Tym razem mamy wspomóc Ocalałych Zakarum. Musimy odwiedzić Damonda w Zarbinzecie, by rozpocząć misję Pełzająca Nienawiść. W trakcie tego zadania uczymy się pokonywać wspomnianych wcześniej Tułaczy oraz ujarzmiać tajemną moc Rozjuszonych Krain, co pozwala nam zdobyć cenne rozjuszone opale. Wraz z progresją związaną z pokonywaniem potworów w dowolnym miejscu z aktywnym efektem rozjuszonego opalu, zyskujemy punkty do rangi. Odpowiednia ich ilość pozwala nam odebrać nagrody. System ten znamy już z poprzednich zadań sezonowych, w okresie Narastającej Nienawiści nie mogło być inaczej.
Najistotniejsza zmiana – zmiana w systemie progresji postaci
Gracze, którzy na swoim koncie mają niejedną godzinę spędzoną z Diablo III, doskonale znają już ten podział. Mistrzostwo oraz poziomy postaci zostały rozdzielone. Poziomy od 1 do 60 odnoszą się do poziomu postaci. Oznacza to, iż gracze mogą zdobyć dodatkowe 10 punktów umiejętności oraz 10 poziomów. Po osiągnięciu 60. poziomu gracze zaczną zdobywać poziomy mistrzostwa, które można wykorzystać do odblokowania węzłów mistrzostwa. Punkty mistrzostwa, które są przyznawane na podstawie doświadczenia dla istniejących postaci powyżej 50. poziomu, będą przekształcone na poziom mistrzostwa.
Nowe poziomy trudności
To również doskonale znam już z Diablo III i uważam to za bardzo dobrą zmianę. o ile wszyscy narzekający na „po 10h nie mam już co robić” teraz nie zmienią zdania, niech już po prostu zostawią grę w spokoju i dadzą się innym nią cieszyć. Bo inni gracze jakoś to potrafią. Pierwsze cztery poziomy trudności są standardowe: Normalny, Trudny, Ekspert i Pokuta. W miarę zdobywania wyższych rang przechodzenia Dołów zwiększy się dostępny poziom trudności Udręki. Im wyższy poziom trudności Udręki, tym bardziej prawdopodobne znalezienie legendarnych i starożytnych przedmiotów. Od Udręki I do Udręki IV warto mieć na uwadze fakty, iż im trudniej, tym słabszy nasz pancerz i odporność. W końcu ma być trudno, co nie?
Sezon 6. Sezon Narastającej Nienawiści niesie ze sobą również zmiany dotyczące materiałów do doskonalenia, ulepszania glifów, maksymalnej ilości punktów mistrzostwa czy też przebudowy jakości przedmiotów. jeżeli to niektórym nie wystarczy, by powiedzieć, iż Diablo IV jest teraz CHOĆBY ok, to nie wiem już, co twórcy musieliby zrobić. Ja bawię się wybornie i tu naprawdę można spędzić wiele długich godzin. Zmiany dotyczą zarówno podstawowej wersji gry, jak i dodatku Vessel of Hatred. Wszystkie najważniejsze informacje dotyczące zmian wprowadzonych w Sezonie 6. znajdziecie na oficjalnej stronie Blizzarda.
Na koniec
W tym miejscu przyznam, iż od pojawienia się zawartości sezonowej oraz rozszerzenia Vessel of Hatred, nie miałam z grą żadnych problemów. Nie wyrzucało mnie z gry, nie odnotowałam lagów, nie wyrzuciło komunikatu o braku dostępnej zawartości. Naprawdę, jestem zaskoczona.
Kod recenzencki do Vessel of Hatred otrzymaliśmy od Cenega Polska. Dziękujemy!
„Widziałem własne zwłoki, a z moich ust wypełzła Nienawiść.
Ojciec spalił na stosie własne dzieci, a z ich popiołów matka ukształtowała nową epokę.
Słabi stali się silni, jak stado owiec, które poluje na wilki,
Krwawe łzy spadły na klejnot pustyni, a droga do Piekła rozdarła się na dwoje.
Wtedy nadeszła włócznia światłości przeszywająca serce Nienawiści,
a ten, który był spętany łańcuchami, odzyskał wolność.”
~ Przepowiednia Rathmy