Diablo IV – wrażenia z sezonu 8. Czy hack and slash od Blizzarda ma jeszcze szansę?

2 dni temu

Na wstępie muszę się do czegoś przyznać — sezon 7 całkowicie ominąłem. Potrzebowałem odpoczynku nie tylko od Diablo IV, ale również od całego gatunku hack and slash. Czy warto było wracać? Tak, choć mam wrażenie, iż jeżeli Blizzard naprawdę chce przyciągać nowych graczy, musi skupić się na realnym rozwoju gry. O szczegółach opowiem w dalszej części tekstu.

Motyw przewodni sezonu

Tym razem Blizzard postawił na nostalgię, ale nie wśród graczy Diablo II a Diablo III. Głównym motywem jest powrót jednego z siedmiu złych – Beliala, Władcy Kłamstw.

Sama mechanika sezonowa nie jest niczym nowym. Z perspektywy czasu dotychczasowy rozwój produkcji, wydaje się wręcz najsłabszym elementem Diablo IV. Cały czas towarzyszy mi poczucie, iż już gdzieś to widziałem. Zamiast rozwijać dotychczasowe elementy o nowe mechaniki, otrzymujemy ich powrót w kolejnej iteracji. Nie jest to choćby ewolucja, a raczej czysty recykling. Mimo wszystko, przez kilkanaście godzin gra sprawiła mi sporo frajdy podczas walki z hordami demonów.

Jeśli chodzi o motyw przewodni pod kątem aktywności sezonowej, twórcy niestety nie popisali się kreatywnością. Na mapie pojawia się znacznik, do którego musimy się udać, by „aktywować iluzję Beliala”. Następnie zabijamy demony wokół i ścigamy uciekającego Beliala przez pół krainy, by ostatecznie oczyścić ją z jego iluzji. Wystarczyłoby oprzeć motyw sezonu na odświeżonej mechanice target farmingu bossów, która pojawiła się w okresie 8 – tak jak to miało miejsce w przypadku piekielnych kompasów. Wydaje mi się, iż przyjemność z rozgrywki byłaby wtedy znacznie większa. Obecna, powtarzalna mechanika po zakończeniu sezonu zniknie, co jest niestety zmarnowaną szansą. Mimo wszystko wydarzenia są tu poprowadzone lepiej niż te z pierwszego sezonu Vessel of Hatred.

Przeczytaj także

Diablo IV: Vessel of Hatered — recenzja (PC). Podróż do Kurast w poszukiwaniu Pana Nienawiści

Kolejnym problemem jest nowa iteracja wampirzych mocy. Tym razem zdobywamy je poprzez pokonywanie bossów i wykonywanie wspomnianych wcześniej eventów związanych z Belialem. Dlaczego to problem? Od początku czuć, iż już to gdzieś było. Osobiście wolałbym zmiany w samym rdzeniu rozgrywki, jak to miało miejsce z piekielnymi kompasami, a nie powielanie starych rozwiązań w innym opakowaniu.

Nowi bossowie i rework systemu target farmingu

Wraz ze startem 8. sezonu do gry dodano nowych bossów:

  • Urivar (initiate lair boss)
  • Harbinger of Hatred (greater lair boss)
  • Belial, Władca Kłamstw (exalted lair boss)

Każdy z segmentów otrzymał nowego demona do pokonania, a piramida bossów zyskała kolejny poziom. Na jej szczycie znajduje się powracający Władca Kłamstw. Pojawiły się także nowe unikatowe przedmioty przypisane do dodanych bossów oraz materiały potrzebne do ich przywołania.

Istotną zmianą jest to, iż Blizzard w końcu postanowił nie karać graczy solo. Wcześniej każda osoba w drużynie musiała mieć własną „wejściówkę” na bossa, co powodowało, iż w grupie można było przywołać go znacznie częściej niż solo. Teraz każdy z graczy zużywa swoją wejściówkę na otwarcie dodatkowej skrzyni, której zawartość trafia tylko do osoby „wpłacającej” daninę. Oczywiście w party dalej opłaca się farmić bossów, bo szansa na zasadzkę Beliala jest większa, ale zmiana ta zdecydowanie działa na plus — choćby solo można teraz liczyć na interesujące nagrody.

Zmiany w Karnecie Bojowym, a raczej jego przebudowa

Po zapowiedzi zmian w karnecie bojowym odbiór w sieci był raczej pozytywny, ale po premierze systemu gwałtownie się to zmieniło. Nowy system nagród wydaje się jeszcze bardziej nastawiony na zysk, co tylko pogłębia frustrację graczy. Zwrot Platyny został zmniejszony z 700 do 200 względem poprzednich sezonów, co trudno uznać za postawę prokonsumencką.

Poprzedni system również pozostawiał wiele do życzenia, jeżeli chodzi o wydawanie naszych cennych złotówek, ale w jakiś sposób się on zwracał. Na plus należy zaliczyć fakt, iż jeżeli zdecydujemy się na odblokowanie jednego z czterech dostępnych segmentów, to faktycznie otrzymujemy transmogryfikację wysokiej jakości. W poprzednim systemie darmowe przedmioty do zmiany wyglądu prezentowały się bardzo słabo. jeżeli ktoś chciał przedmioty o naprawdę ciekawym i klimatycznym wyglądzie, musiał zapłacić za dostęp do karnetu.

Podsumowanie

Ostatecznie Diablo IV wciąż nie potrafi skutecznie przyciągnąć nowych graczy. Moim zdaniem przez cały czas brakuje zawartości, która przekonałaby niezdecydowanych, nie wspominając już o tych, którzy się zniechęcili. jeżeli porównamy stan gry z premiery do obecnego, jest zdecydowanie lepiej, ale to wciąż za mało. Diablo IV potrzebuje odważniejszych zmian, które naprawdę odświeżą rozgrywkę, zamiast jedynie łatać stare problemy.

Podsumowując, osoby, którym gra podobała się od początku lub po patchu Loot 2.0, będą zadowolone z sezonu 8. Przeciwnicy przez cały czas mają powody, by trzymać się z daleka, a niezdecydowanym polecam sprawdzić grę w usłudze Xbox Game Pass, jeżeli mają taką możliwość.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie kodu na sezon dziękujemy firmie CENEGA.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.
Idź do oryginalnego materiału