Dolina Żywiołów – recenzja gry karcianej. Solidna gra od wydawnictwa Rebel

1 dzień temu

Gdy wydawnictwo Rebel ogłosiło, iż wyda na rodzimym rynku grę planszową Dolina Żywiołów, nie byłem tym faktem zbytnio zainteresowany. Ot, kolejna, zwyczajna karcianka niewyróżniająca się na tle innych tego typu gier. Nie byłbym jednak sobą, gdybym jej nie wypróbował i nie wyrobił sobie swojego zdania. Czy gra pozytywnie mnie zaskoczyła i czy zostanie w mojej kolekcji? Sprawdźmy to.

Wkrocz do fantastycznego świata potworów, duchów i bóstw! Jako łowca będziesz tropić wiele różnych istot, jednak Twoim ostatecznym celem będzie schwytanie potężnych i budzących szacunek smoków. W każdej rundzie będziesz dobierać karty, wykonywać akcje i rozpatrywać efekty przywołanych kart. Zwycięży gracz, który okiełzna najwspanialsze istoty. Znajdziesz wśród nich 70 różnych stworzeń znanych z mitów i legend całego świata, zatem każda rozgrywka będzie unikalna i zaskakująca!

– opis wydawcy

Powyższy opis pochodzący z instrukcji idealnie przedstawia esencję gry. Każdy z graczy podczas rozgrywki będzie przywoływał do swojej zagrody upolowane istoty, za które będzie zdobywał magiczne kamienie (zasoby), stałe umiejętności czy też punkty zwycięstwa. Nie będzie to takie proste, bowiem przeciwnicy również będą łasili się na jak najlepsze kąski dla siebie. Dolina Żywiołów to swoistego rodzaju wyścig w zdobywaniu punktów, ponieważ gracz, który jako pierwszy zdobędzie ich 60 na koniec rundy, wygrywa grę. jeżeli jednak żaden z graczy nie przekroczy tej magicznej bariery, rozgrywka kończy się po 10. rundzie.

Runda gry dzieli się na 3 fazy:
– Faza polowania,
– Faza akcji,
– Faza rozpatrywania.

Zobacz również: Świetlni detektywi – recenzja planszowej gry rodzinnej

źródło: materiały prasowe

W fazie polowania dobieramy karty i wykładamy je wokół planszetki gry. Oznacza to, iż w naszej okolicy pojawiły się nowe stworzenia, na które możemy zapolować. Polowanie to nic innego jak „rezerwacja“ kart na przyszłą fazę akcji poprzez umieszczenie na nich swoich znaczników. Raz zarezerwowana karta nie może być już nam sprzątnięta sprzed nosa przez przeciwników i na pewno w fazie akcji będziemy mogli coś z nią zrobić.

W fazie akcji mamy dostępne poniższe opcje (możemy je wykonywać wiele razy i w dowolnej kolejności):

  • Sprzedaż stworzenia – usuwamy kartę stworzenia i pobieramy żetony magicznych kamieni.
  • Poskromienie stworzenia – zdejmujemy nasz znacznik i pobieramy kartę na rękę.
  • Przywołanie stworzenia – płacimy koszt karty w żetonach magicznych kamieni i wykładamy kartę z ręki do naszej zagrody.
  • Wypuszczenie stworzenia – usuwamy kartę z zagrody, która nie daje nam już korzyści i tylko zapycha nam miejsce, koszt wypuszczenia jest równy temu, która runda jest aktualnie rozgrywana.

Po wykonaniu wszystkich akcji przez graczy przechodzimy do fazy rozpatrywania, w której aktywujemy efekty, które wcześniej umieściliśmy w zagrodzie. Nie wszystkie karty mają jednak takie efekty – niektóre z nich są jednorazowe lub stałe, których nie trzeba w żaden sposób aktywować.

Tak pokrótce przedstawia się główny trzon rozgrywki w Dolinę Żywiołów. Brzmi prosto, prawda? I takie też jest w praktyce. Instrukcja jest napisana bardzo przejrzyście i po wytłumaczeniu zasad moim współgraczom, nikt nie miał większych problemów ze zrozumieniem idei gry. Oczywiście, niuansów związanych z zasadami gry jest zdecydowanie więcej – np. istnieje limit magicznych kamieni, który wynosi 4 i nie możemy mieć ich więcej, dlatego musimy odpowiednio nimi zarządzać, aby móc przywoływać nowe stworzenia. Nie chcę jednak dłużej skupiać się na zasadach, a przedstawić moje spostrzeżenia z rozgrywki, które są w większości pozytywne.

źródło: materiały prasowe

Tak jak wspominałem wcześniej, gra jest prosta i będzie idealna dla graczy początkujących. Nie ma tu wymyślnych mechanik i ciągłego móżdżenia. Wręcz przeciwnie – akcje wykonujemy dość szybko, gdyż opcje są ograniczone. Możemy upolować tylko 2 istoty w danej rundzie i coś z nimi zrobić. Rozgrywka jest przez to dynamiczna i nie czeka się zbyt długo na swoją turę. Ponadto, gdy przeciwnik wykonuje swoje akcje, cały czas musimy przyglądać się jego ruchom, aby nie odskoczył nam za bardzo pod względem punktowym – w końcu jest to wyścig.

Regrywalność Doliny Żywiołów stoi na bardzo dobrym poziomie. Kart jest sporo i ich efekty są bardzo różnorodne. Nie ma tutaj jednej taktyki wygrywającej. Za każdym razem musimy rzeźbić z tego, co akurat jest dostępne. Grałem kilka razy w różnym składzie osobowym i każda rozgrywka wyglądała trochę inaczej. Raz skupiałem się na kombowaniu swoich niebieskich kart i zdobywaniu magicznych kamieni, zaś przy kolejnej rozgrywce bardziej uprzykrzałem życie przeciwnikom, usuwając im karty z zagrody. Możliwości jest wiele, jednak dużo zależy od dociągu kart.

I tu dochodzimy do sedna sprawy – losowości. Jest ona całkiem spora. Na początku każdej rundy w ciemno dobieramy dwa razy więcej kart niż uczestniczy graczy w rozgrywce. Nie da się przez to przewidzieć, czy zagranie karty, która daje nam bonusy z innych niebieskich kart stworzeń w naszej zagrodzie nam coś da, bowiem przez kolejne 2 lub 3 rundy niebieskie karty mogą się w ogóle nie wylosować lub inni gracze mogą je zarezerwować wcześniej, jeżeli tak ułoży się tura. To wszystko sprawia, iż nie zawsze wszystko pójdzie po naszej myśli – trzeba się na to przygotować. Losowość jest wpisana w gry karciane i trzeba ten fakt zaakceptować. Przy założeniu, iż jest to szybka gra, gdzie akcje się nie dłużą, jestem w stanie przymknąć oko na ten element.

źródło: materiały prasowe

Kolejny punkt to interakcja pomiędzy graczami, która występuje tutaj w postaci podbierania sobie kart stworzeń poprzez ich rezerwację. Przyglądając się kartom przeciwnika w zagrodzie, możemy wywnioskować, jaka kolejna karta da mu najwięcej korzyści i w takim przypadku możemy go ubiec i zabrać mu kartę sprzed nosa. Z drugiej jednak strony dana karta może nie dać nam żadnych korzyści. Trzeba przemyśleć strategię i przekalkulować sobie bilans zysków i strat. Ponadto wiele efektów kart wpływa na przeciwników, co też nie pozostaje bez konsekwencji. Jak widać interakcja wpisana jest w rozgrywkę w Dolinę Żywiołów i trzeba stale kontrolować, co się dzieje na stole.

Do wykonania gry nie mam żadnych uwag. Wszystkie żetony, plansze i karty są wykonane bardzo solidnie. Ikonografia na kartach jest czytelna, a grafiki stworzeń są bardzo wymyślne i wpasowują się w klimat gry. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to kolory żetonów graczy – mogłyby się od siebie bardziej różnić, a są tu stonowane kolory szarości, czerni, zieleni, przez co kilkukrotnie złapałem się na tym, iż sięgam po kartę, która nie została zarezerwowana przeze mnie. Jest to jednak mały szczegół i nie wpływa na ogólną ocenę gry.

Podsumowując, Dolina Żywiołów to udana gra karciana dla początkujących graczy, którzy oczekują szybkiej, angażującej rozgrywki. Nie jest to może szczyt moich marzeń, ale grało mi się przyjemnie na tyle, iż gra zostanie w mojej kolekcji i będę po nią sięgał, gdy moja ekipa zechce zagrać w coś lżejszego. Występująca tu losowość może irytować, jednak rozgrywka jest na tyle szybka, iż nie powinno to stanowić większego problemu. Dolina Żywiołów to solidna pozycja, bez efektu wow, jednak godna polecenia.


Fot. główna: materiały prasowe Rebel

Idź do oryginalnego materiału