Zeszłotygodniowe wydarzenie związane z nadchodzącym dodatkiem do kosmicznej sagi Bungie mnie nie zachwyciło. Według mnie brakowało w nim wiadomości związanych zarówno z Keplerem, jak i z nowymi aktywnościami, które, mam nadzieję, pojawią się wraz z premierą DLC. Dlatego z niecierpliwością wyczekiwałem następnej prezentacji. Niby twórcy wspomnieli, iż tym razem skupią się na poziomie naszych strażniczek oraz strażników, ale miałem nadzieję, iż poruszą też inne tematy. Czy drugi stream Destiny 2: Na Krawędzi okazał się lepszy niż pierwszy?
Zwiedzamy planetoidę pełną sekretów
Wydaje mi się, iż studio z Waszyngtonu trochę się ugięło pod naporem społeczności i zdradziło więcej informacji o nadchodzących aktywnościach, ale po kolei. Na początek dostaniemy oczywiście misje fabularne, które będziemy mogli powtarzać po ukończeniu głównej historii. Podczas kampanii mają się także odblokowywać zadania poboczne, dzięki którym poznamy bliżej mieszkańców Keplera oraz wyruszymy w cztery niezbadane regiony tej nowej lokacji. Co ciekawe, to od nas zależy, kiedy sobie te dodatkowe wytyczne wykonamy. Możemy zabrać się za nie w trakcie standardowej opowieści lub zostawić je na koniec. Podczas zwiedzania tych wszystkich zakamarków natkniemy się również na specjalne spotkania, mające przypominać formułą utracone sektory.

Jeżeli dobrze zrozumiałem, to wszystkie te przedsięwzięcia możemy wykonywać na jednym z czterech poziomów trudności. Brave oraz Legendary dostępne będą na start. Potem możemy się przełączyć na Fable lub Mythic. Im bardziej wymagające wyzwanie podejmiemy, tym lepszymi nagrodami obsypie nas gra. Oprócz tych wszystkich wspomnianych misji twórcy przygotowali tajemniczą aktywność dla trzyosobowych zespołów, ale w związku z tym, iż jest ona mocno powiązana z fabułą, nie zdradzili choćby jej nazwy. Wspomnieli tylko, iż jest to coś pomiędzy Ofensywą Veksów znaną z Neomuny oraz Źródłem, które poznaliśmy w dodatku Królowa-Wiedźma.
WAŻNE: Aby uzbierać odpowiednią moc na najazd, który rozpocznie się 19 lipca, wystarczy ukończyć kampanię na poziomie Legendary.
System dla świeżaków
Kolejnym tematem poruszonym podczas streamu był nowy ekran, który przywita każdego strażnika i strażniczkę po zalogowaniu się do gry. Portal to system mający na celu pomoc świeżo upieczonym graczom w wyborze najsensowniejszego dla nich zajęcia. Masz jakieś 15-20 minut wolnego, lecisz na Solo Ops. Masz ochotę pograć w drużynie, odpalasz opcję Drużyna Ogniowa. Potrzebujesz lepszego sprzętu? Wybierasz wariant Szczyt. jeżeli natomiast twoją domeną jest walka z żywymi przeciwnikami, to uruchamiasz Tygiel. Jak widać, dla wszystkich coś miłego. W końcu skończy się skakanie po oknach i zagłębianie się w odmęty menusów. Przynajmniej taką mam nadzieję. Jedyne, co trochę mnie od tego całego konceptu odstrasza, to wygląd. Trąci mi to odrobinę głównym menu z Fortnite i zwyczajnie nie pasuje do Destiny, dlatego finalny werdykt na ten temat wydam już po premierze Na Krawędzi.
Przy okazji Portalu twórcy wspomnieli także o modyfikatorach, które każdy może sobie dowolnie ustawić, zanim rozpocznie rozgrywkę. Niektóre z nich brzmią naprawdę ciekawie. Dobrym przykładem jest możliwość zwiększenia precyzyjnych obrażeń kosztem tych zwyczajnych. Kolejnym fajnym pomysłem jest włączenie niewidzialności przeciwnikom znajdującym się daleko od graczy. Oczywiście im więcej utrudniających modyfikatorów, tym więcej punktów zdobędziemy, co przełoży się na lepsze nagrody. Uważam, iż system ten to doskonały pomysł. Zawsze cenię sobie, kiedy studio pozwala na ustawienie takich rzeczy pod własny styl gry. Całość uzupełniają dzienne wyzwania oraz tygodniowe tory nagród.
Poczuj w sobie siłę lwa
Drużyna z Waszyngtonu ponownie postanowiła pobawić się poziomem mocy. Tym razem po aktualizacji każdy na swoim liczniku zobaczy liczbę 10. Krok ten został podjęty, aby każdy rozpoczął nową sagę na tym samym szczeblu rozwoju. Poprzez misje fabularne i przebijanie się przez wrogów na dwóch podstawowych stopniach trudności dobijemy do zawrotnej dwusetki. Aby móc dalej wbijać punkty i móc brać udział w trudniejszych wyzwaniach, będziemy musieli zabrać się za coś trudniejszego.
Jedną z ważniejszych zmian, jest usunięcie mocy z artefaktu. Niby nie jest to najlepszy pomysł, ale w połączeniu z kolejnymi dwoma usprawnieniami ma sens. Po pierwsze, wyeliminowano ograniczenie nałożone na liczbę wysokopoziomowego ekwipunku, który można zdobyć tygodniowo. Po drugie twórcy obiecali ułatwić łapanie konkretnego sprzętu, który akurat jest nam potrzebny do podniesienia mocy. Nie wiemy niestety, jak to będzie do końca działać, ale wydaje się krokiem w dobrą stronę.
Nie podoba mi się natomiast opcja resetowania tej statystyki na początku każdego sezonu. Zawsze mnie wkurza, kiedy mój wysiłek włożony w rozbudowę postaci idzie na marne. Podobnie zresztą będzie z rangami, ale, szczerze mówiąc, ja jakoś do nich uwagi za bardzo nie przykładam. Na pochwałę natomiast zasługuje uproszczenie ulepszania ulubionych przedmiotów. Nie będę się jednak w to za bardzo zagłębiał, bo i tak już rozpisałem się wystarczająco. jeżeli macie ochotę poznać więcej szczegółów na ten temat albo po prostu obejrzeć całe wydarzenie samemu, to film zostawiam poniżej.

Drugi stream Destiny 2: Na Krawędzi — podsumowanie
Podczas trwania wydarzenia praktycznie cały czas w tle pokazywana była rozgrywka z nowej lokacji. Muszę przyznać, iż wyglądało to naprawdę imponująco. Zdecydowanie najbardziej podobało mi się zastosowanie jednej z nowych umiejętności podczas walki. Wystrzelenie kilkunastu pocisków, zamiana w pędzącą iskrę, aby gwałtownie podpłynąć do przeciwników, walnięcie potężnym wyładowaniem dosłownie zmiatających podstawowych przeciwników i ponowne przeobrażenia w strażnika wyglądało fenomenalnie. Do gustu przypadły mi również aktywności, który można wykonywać samemu oraz fakt, iż w końcu da się normalnie budować moc poprzez rozgrywki PvP.
Podsumowując, drugi stream Destiny 2: Na Krawędzi wypadł według mnie dużo lepiej niż pierwszy. przez cały czas nie jestem pewny czy za te dwa tygodnie będę miał czas na odwiedzenie Keplera, ale coraz bardziej kusi mnie, aby go poszukać. Nie będę ukrywał, iż jeżeli chodzi o strzelanie, to flagowy tytuł Bungie przez cały czas nie ma sobie równych. Być może ta dłuższa przerwa, którą ostatnio sobie zrobiłem, spowodowała, iż zatęskniłem za światem stworzonym przez to gigantyczne studio i chętnie bym do niego wrócił. Nie wiem, czy długo tam zabawię, ale jedno wiem na pewno. Rozwalę każdego wrogiego osobnika, który tylko będzie miał czelność znaleźć się po przeciwnej stronie lufy mojego karabinu.
Destiny 2: Na Krawędzi — Bungie odkrywa karty
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!