Dune: Awakening – generyczny survival czy nowy hit? Pierwsze wrażenia

news.5v.pl 1 dzień temu

Survival z krwi i kości


Dune: Awakening to pełnoprawny i bardzo typowy pod wieloma względami survival. O istnieniu tej gry wiemy od dłuższego czasu i owiana była ona bardzo dużą ilością spekulacji. W internecie przez pewien czas funkcjonowało określenie „Dune MMO” czy „MMORPG w świecie Diuny”. Gra zyskała sobie takie miano i choćby w dniu premiery wczesnego dostępu niektórzy spodziewali się, iż dostaną produkcję w stylu Guild Wars 2, World of Warcraft czy Final Fantasy XIV.

W praktyce Funcom, twórca m.in. Conan Exiles, został przy tym, z czego jest najbardziej znany i stworzył kolejny survival pełny mechanik doskonale znanych z innych reprezentantów tego gatunku. Przed stworzeniem postaci, wybieramy swój serwer i sicz, na której chcemy rozpocząć swoją przygodę. Potem przechodzimy przez zaawansowany kreator, krótki tutorial przeprowadza nas przez podstawowe mechaniki i w końcu wrzuca na głęboką wodę.


Dune: Awakeningmateriały prasowe


Realnie rzecz biorąc, pierwsze kilka godzin to jeden, duży tutorial. Na początku gra jest dosyć liniowa, a drzewka rozwoju postaci czy choćby badania odblokowujące nowe przedmioty zablokowane są za postępem jednej z „Podróży„, odpowiednika głównego wątku fabularnego. Na początku będziemy więc podejmować decyzje głównie w oparciu o wyzwania, które rzuca nam gra. Dopiero po kilku godzinach i przejściu do kolejnego regionu mapy odblokowuje się więcej możliwości i faktycznie zaczynamy przetrwanie.

Pierwsze godziny jasno dają do zrozumienia, z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Podstawowym zadaniem w Dune: Awakening jest po prostu przetrwanie. Woda na początku jest zasobem cenniejszym od złota, w otwartych częściach pustyni grasują ogromne czerwia, które mogą zjeść nas razem z całym ekwipunkiem, a jednym z pierwszych celów jest zbudowanie bazy, aby przechowywać swoje przedmioty, ulepszać posiadany asortyment i chronić się przed słońcem. Z czasem odkrywamy coraz lepsze surowce, więcej konstrukcji do swojej bazy, pojazdy, powiązane z odkrywanymi na mapie osiągnięcia oraz zdobycze i stopniowo ze zwykłej, szarej postaci pijącej wodę z pustynnej roślinności stajecie się istnym Lisanem Al-Gaibem z ogromną bazą, potężnymi broniami i własnym Ornithopterem.

Niepowtarzalny klimat rodem z filmów i książek


Bezsprzecznie najlepszym aspektem Dune: Awakening jest świat przedstawiony. W otwierającym całą grę przerywniku filmowym Funcom tworzy alternatywny świat, w którym matka Paula Attreida urodziła córkę, sam Paul nie istnieje, a w roli głównego bohatera stajemy my. Jest to rzekomo jedyna rzeczywistość, która ma szansę na przetrwanie i nie zostanie pogrążona w całkowitym chaosie. Zależy to oczywiście w dużym stopniu przez prowadzoną przez nas postać.


Dune: Awakeningmateriały prasowe


Dune: Awakening to istny fan service dla miłośników książek Herberta czy filmów Villeneuve. o ile nie przekona Was o tym początkowy zwiastun, zrobi to kreator postaci, w którym odpowiadamy na pytania związane ze stworzonym bohaterem, trzymając rękę w słynnym pudełku Bene Gesserit. Potem nasz transport rozbija się na środku pustyni, zostajemy stopniowo wprowadzani w podstawowe mechaniki gry i z czasem odkrywamy, iż główny wątek fabularny, przedstawiany tutaj jako jedna z Podróży naszej postaci, odgrywa bardzo dużą rolę w ogólnym odbiorze Dune: Awakening. Regularnie oglądamy cutscenki, rozmawiamy z przeróżnymi NPC i przedzieramy się przez rozległą pustynię w poszukiwaniu zasobów.

Dune: Awakening pozwala w pełni zrealizować fantazję, którą mieli prawdopodobnie niejedni fani Herberta, czytając jego książki. o ile kiedykolwiek chcieliście znaleźć się w tym świecie, stać się częścią historii lub napisać własną wewnątrz tego wyjątkowego uniwersum, Funcom pozwala zrobić właśnie to i jest to bez dwóch zdań najlepszy element całej gry. Gra wygląda bardzo dobrze, podstawowe mechaniki survivalu idealnie pasują do świata Diuny, a ucieczki przed piaskowymi burzami czy gigantycznymi czerwiami grasującymi na otwartych przestrzeniach, będziecie pamiętać na długo po swoich pierwszych godzinach z grą.

Wzloty i upadki Dune: Awakening


Moja ostateczna ocena Dune: Awakening przyjdzie znacznie później, kiedy dojdę do endgame’u i w pełni zrozumiem, jak wygląda droga do najcenniejszych przedmiotów w tej grze. Na razie, jako ogromny fan uniwersum Diuny i książek Herberta, oddaję pokłony za klimat i z ogromną satysfakcją eksploruję kolejne obszary rozległej mapy stworzonej przez Funcom. Na uznanie zasługuje ponadto fakt, iż Dune: Awakening, z wyjątkiem kilku okazjonalnych crashy, działa płynnie, wygląda bardzo dobrze, a napotykane na razie, nieliczne raczej błędy nie wpływały znacząco na moją przyjemność z gameplayu. Mam jednak również swoje obawy…


Dune: Awakeningmateriały prasowe


Największy problem mam z samym systemem walki oraz zagrożeniami czyhającymi na graczy. Po pierwszych kilkunastu godzinach asortyment broni jest stosunkowo wąski i ogranicza się do kilku możliwości. Strzelanie jest bardzo proste, nie miałem do tej pory żadnych zaawansowanych możliwości modyfikowania broni i pokonywanie przeciwników rzadko kiedy jest źródłem jakiejkolwiek satysfakcji. Jeszcze gorzej jest z bardziej topornym systemem walki wręcz, który na tym etapie gry ogranicza się do szybkich i mocnych ataków oraz parowania. Walka wręcz jest nieprzyjemna, jeszcze mniej satysfakcjonująca i gwałtownie zaczęła służyć mi tylko po to, żeby radzić sobie z chronionymi tarczą rywalami.

Różnorodność przeciwników też pozostawia wiele do życzenia. Największym zagrożeniem w Dune: Awakening są czerwia, ale z nimi, przynajmniej na razie, walczyć nie można. Pojedynki w grze ograniczają się w rezultacie do eksploracji mapy, odszukiwania wrogich obozów i strzelania przeciwnikom po głowach. Do tej pory rodzaje napotykanych przeze mnie przeciwników mogę policzyć na palcach jednej ręki – niektórzy strzelają z dystansu, inni rzucają się do przodu ze sztyletem, a nieliczni władają silniejszymi broniami. Różnorodność rywali powinna jednak z czasem rosnąć i w późniejszych lochach napotykać będę prawdopodobnie szerszy wachlarz niebezpieczeństw.


Dune: Awakeningmateriały prasowe


Mam ponadto niestety pewne wątpliwości odnośnie gry w pojedynkę. W Dune: Awakening chciałbym osobiście zobaczyć system podobny chociażby do Palworld czy Valheima, gdzie mogę stworzyć własny, prywatny serwer. Moja dotychczasowa interakcja z innymi graczami była zupełnie zbędna i ograniczała się wyłącznie do mijania w popularnych miejscach na mapie. Poza tym serwer rozsiany jest różnymi bazami, które często blokują dostęp do istotnych lokacji, a niektóre lochy były wyczyszczone z przeciwników, kiedy przychodziłem wykonać jakąś misję i spędzałem po prostu 10 minut, zbierając przedmioty ze skrzynek i martwych przeciwników. Mam pełną świadomość, iż później większą rolę zaczyna odgrywać PvP i staje się ono częścią naturalnego progresu postaci, ale chciałbym, żeby gra umożliwiła mi zrezygnowanie ze współdzielenia świata z innymi graczami i potraktowanie Dune: Awakening niczym single-playera.

Mam swoje obawy względem nowej produkcji Funcomu i nie widzę jeszcze wiele innowacji, jakich deweloperzy dokonali w gatunku survivali. Na razie Dune: Awakening podąża bardzo podobnym schematem do wielu tego typu produkcji – zbierania coraz lepszych zasobów, rozbudowywania bazy i wzmacniania swojego ekwipunku. Nie ukrywam jednak, iż dotychczasowe godziny spędzone w grze niemalże przeleciały mi przez palce i czekam, aż postawię w tym tekście ostatnią kropkę, żeby wrócić do świata Diuny i kontynuować rozpoczęte Podróże. Funcom stworzył bardzo obiecujący fundament w wyjątkowym, uwielbianym przez miliony osób świecie.


Digital Dragon 2025: Krakowskie święto gamedevuInteria.plINTERIA.PL


Idź do oryginalnego materiału