Dżungla, strzelaniny i dyktatorzy – Historia serii Far Cry

5 miesięcy temu

Seria strzelanin Far Cry cierpi na coś, co w branży nazywane jest syndromem tasiemca. Gry cierpiące na to schorzenie po prostu nigdy się nie kończą. Co rok, może co dwa lata, dostajemy kolejną odsłonę. Jedno, co można powiedzieć o takim podejściu do tworzenia gier, to iż na pewno nie będą one dopracowane i nowatorskie, a przecież tego oczekują gracze. Far Cry to seria, która zaliczyła bardzo dużo zmian wizerunkowych i gameplayowych, nie zawsze na lepsze, ale o tym później. Podsumujmy sobie zatem po krótce każdą większą odsłonę serii.

Far Cry (2004)

Pierwsza odsłona serii ocieka klimatem filmów akcji lat 80. Wcielamy się tutaj w byłego żołnierza jednostki specjalnej, Jacka Carvera. Wojak po odejściu do cywila utrzymywał się z oferowania turystycznych przewozów swoją łodzią. Pewnego feralnego dnia, gdy przewoził dziennikarkę Valerie Constantine, ich łódź została trafiona rakietą wystrzeloną z pobliskiej wyspy. Gracz budzi się w bunkrze i zmuszony jest przetrwać, wykorzystując do tego pokaźny arsenał broni. Przedzierając się przez tropikalną dżunglę z naszym M16 i w hawajskiej koszuli z maczetą w zębach możemy poczuć się jak prawdziwy John Rambo gier wideo. Pierwsza odsłona wyróżniała się dość otwartym światem i mnogością możliwości rozwiązania konfliktu lub po prostu unikania wrogów. Postawiła solidne fundamenty pod serię naprawdę klimatycznych strzelanek w otwartym świecie.

Far Cry 2 (2008)

Prywatnie, moja ulubiona część serii. Z tropikalnej wyspy przenosimy się do bliżej nieokreślonego afrykańskiego kraju targanego wojną domową. Naszym celem jest znalezienie i zneutralizowanie Szakala – handlarza bronią zaopatrującego obie strony konfliktu. Już od samego początku gra oferuje nam kilka ciekawych rozwiązań i jedno genialne, którego nie wykorzystano bodajże nigdzie później, ale o tym za chwilę.

Na początku wybieramy swoją postać. Ma to tylko znaczenie kosmetyczne, ale postacie mają jakąś tam historię i pozwala nam się to bardziej wczuć w fabułę. Następnie największy plus gry – Malaria. Nasza postać zaraz po przybyciu do kraju, dostaje pierwszego ataku malarii, z którą zmagać się będziemy do końca rozgrywki. Będziemy musieli przyjmować leki. Gdy takowego nie zażyjemy możemy stracić przytomność, a przed śmiercią uratować może nas nasz przyjaciel. Tak, od początku poznajemy także losowo wybraną postać z puli tych, które mogliśmy wybrać na początku. Bardzo interesujące rozwiązanie i jakże klimatyczne. Albowiem nasi przyjaciele mogą uratować nas gdy zostaniemy ranni w boju, oferować nam alternatywne podejście do misji lub zabawić nas rozmową w barze pomiędzy kontraktami. Gdy nasz przyjaciel umrze, to umiera na zawsze. Nie odrodzi się, nie ma kilku żyć, po prostu umiera i go nie ma. Niesamowicie klimatyczne doświadczenie.

Wojna domowa trwa w najlepsze, a my jako najemnik możemy podejmować się wielu innych zadań oprócz naszego głównego – poszukiwania Szakala. Możemy związać się z którąś ze stron lub grać na dwa fronty. Poprzez zniszczenie wywołane wojną, miejscowa waluta nie ma żadnej wartości. Zapłatę przyjmujemy w nieobrobionych diamentach. Słów mi brakuje jak bardzo klimatyczna jest ta gra.

Co do samej rozgrywki to jest to klasyczna strzelanka z kilkoma fajnymi rozwiązaniami. Na przykład, gdy nasza broń się zużyje, będzie się częściej zacinać, a w ostateczności może wybuchnąć nam w rękach. System leczenia polega głównie na strzykawkach, czyli klasycznych apteczkach. Gdy takowych nie mamy, przez cały czas możemy się leczyć, ale o wiele mniej skutecznie i boleśnie, albowiem nasza postać będzie nastawiać złamane palce, wyciągać kule i odłamki na tzw. żywca, bez znieczulenia. Auć. Najlepsza, ale nie najbardziej wpływowa odsłona serii. Nie zyskała takiego rozgłosu jak jej następca, a szkoda, bo Far Cry 2 to bardzo dobra gra jest.

Far Cry 3 (2012)

Odsłona, która ukształtowała kierunek całej serii. Zacznijmy od zmian w rozgrywce. przez cały czas mamy tutaj otwarty świat, ale o wiele bardziej sandboxowy. Naszpikowany wieloma znacznikami np. posterunkami, które możemy oczyścić, jaskinie, które możemy zwiedzić i wieże nadawcze, które odsłaniają nam mapę. To nie koniec zmian. Pierwszy raz w serii wprowadzone zostały poziomy doświadczenia i umiejętności, które możemy wykupywać. Ciekawym zabiegiem jest tutaj, tatuaż na ręce protagonisty, który uzupełnia się wraz z wykupywaniem poszczególnej umiejętności. Miło patrzy się na progres swojej postaci w taki nietypowy sposób. Wprowadzono także polowanie. Gracz może polować na zwierzęta, ze skóry których może stworzyć chociażby pasy na broń, pojemniki na lekarstwa czy amunicję. Na pewnym etapie dostajemy strój do szybowania, który urozmaica rozgrywkę, która dotychczas działa się tylko na ziemi lub w wodzie.

Fabularnie mamy tutaj naprawdę solidną robotę. Klasyka. Grupka znajomych studentów jedzie na tropikalną wyspę, żeby się wyszaleć. Jason Brody – nasz protagonista, zostaje porwany wraz ze swoim bratem przez lokalnych piratów pod wodzą Vaasa, o którym parę słów później. Udaje nam się uciec, ale nasz brat ginie zastrzelony przez bandytów. od dzisiaj wraz ze wsparciem lokalnego plemienia, naszym zadaniem jest odnalezienie całej naszej ekipy. Fabuła dość prosta, jak na Far Cry przystało, ale za to kipiąca klimatem.

Mówiłem ci już, na czym polega szaleństwo?

– Vaas, Far Cry 3

Vaas Montenegro. Pirat, szaleniec, a po godzinach jeden z najlepiej napisanych antagonistów w historii gier wideo. W każdej scenie z tą postacią mamy bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony wiemy, iż ten człowiek jest szalony, a z drugiej strony nie możemy powstrzymać się od jakiejś dziwnej sympatii. Coś nas do niego ciągnie. Może to bijąca od niego charyzma, a może to jednak ten ludzki pierwiastek obecny w prawie każdym antagoniście serii Far Cry? Cokolwiek by to nie było, warto zagrać w trójkę, chociażby dla samego Vaasa. Twórcy gier powinni uczyć się jak tworzyć złoli na przykładzie serii Far Cry.

Far Cry 4 (2014)

Bardzo dobrze przyjęta odsłona serii, która nie zmieniła nic poza miejscem akcji. Może to kwestia tego, iż ten model rozgrywki był wtedy stosunkowo nowy w serii. W czwórce udajemy się do fikcyjnego regionu Kyrat w Himalajach. Nasz protagonista – Ajay Ghale ma za zadanie rozsypać tu prochy swojej niedawno zmarłej matki. Na jego nieszczęście, wepchał się w sam środek wojny domowej. Armia Królewska, prowadzona przez głównego antagoniste gry – Pagana Mina, walczy z rebeliantami nazywającymi samych siebie złotym szlakiem. Oczywiście, Ajay postanawia walczyć po stronie tych drugich, choć miał być tu tylko przejazdem. W grze tak naprawdę zmienia się tylko miejsce akcji. Zamiast dżungli i piratów, mamy himalaje i rebeliantów. Nie jest to wada sama w sobie. Far Cry 4 to przez cały czas gra, z której wylewa się klimat wojny domowej na końcu świata, w miejscu, którego choćby nie ma na mapie.

Pagan Min miał ciężkie zadanie jako antagonista. Skorumpowany Monarcha, który ogłosił się samozwańczym królem, którego mamy za zadanie obalić. Klasyka w serii. Niemniej jednak Pagan uderza w trochę inne tony jako szaleniec. Jest po prostu…zabawny. Szalony i skorumpowany, ale zabawny. Gra wyśmiewa totalitarne ustroje chociażby poprzez audycje w radiu. Wszystko to, w połączeniu z cekinowymi ciuszkami Pagana, sprawia, iż choć moralnym wyjściem jest obalenie dyktatora, nie możemy powstrzymać się od uśmiechu, gdy jesteśmy świadkami scen z nim w roli głównej. Sama gra zaczyna się od sceny obiadu (na który oczywiście zostaliśmy porwani) z samym dyktatorem. Ten mówi, iż musi na chwilę wyjść i iż za 10 minut będzie. I… faktycznie wraca. Możemy skończyć grę nic nie robiąc przez 10 minut, co jest bardzo fajnym i ciekawym zabiegiem. Niby kilka zmienia, ale jednak zwiększa immersję w świecie.

Far Cry 5 (2018)

Przenosimy się do słonecznej Montany, do hrabstwa Hope. Ciekawym zabiegiem było umieszczenie gry w stanach zjednoczonych. Miła odskocznia od krajów, których nazwy ciężko wymówić, albo w ogóle nazwy nie mają. Wcielamy się tutaj w policjanta federalnego, który ma za zadanie aresztować przywódcę sekty zwanej Projektem Bram Edenu. Ciężko tu nie wyczuć nawiązania do faktycznej sekty Jima Jonesa Świątynia Ludu, która na skutek zbiorowego samobójstwa, ma na sumieniu życie prawie 1000 osób. interesująca historia, warto poczytać. Wracając, Far Cry 5 kontynuuje trend charyzmatycznych antagonistów. Joseph Seed – przywódca sekty, po nieudanej próbie aresztowania przejmuje władzę nad hrabstwem. Naszym zadaniem jest powstrzymać go i jego przybrane rodzeństwo. Sam Joseph uderza natomiast w jeszcze inne tony jako szaleniec. W przypadku Pagana Mina nie szło się nie uśmiechać. Tutaj nie ma się z czego śmiać. Przerażający pastor, mówiący o końcu świata i posiadający swoją zbrojną bojówkę? Far Cry 5 naprawdę nie bierze jeńców.

Gra ma troszkę luźniejszy wydźwięk. Częściej możemy usłyszeć żarty z amerykańskiego społeczeństwa, a zwłaszcza części z południa. Ogólnie jajcarski klimat nie zalicza się natomiast do scen z głównym antagonistą i jego wesołą rodzinką. W tych ciarki na plecach są gwarantowane. Wszystko to w ciężkim sosie realizmu. Historia przedstawiona w grze ma szansę wydarzyć się w faktycznym świecie, i to jest najbardziej przerażające w tym wszystkim. Zwłaszcza biorąc pod uwagę zakończenie gry, ale to musicie odkryć już sami.

Z nowości w rozgrywce dostajemy system tworzenia postaci. Możemy ubrać naszego szeryfa w różne fatałaszki i ogólnie bardziej wpływać na jego wygląd, ale ten jest niemy, co jest sporym minusem. Dostajemy do dystpozycji towarzyszy, w tym czteronożnych: psa, panterę i mojego ulubieńca – Niedźwiedza Grizzly o imieniu Cheeseburger. Odbijanie posterunków, przejmowanie nadajników, zbieranie znajdziek. Po trzeciej już odsłonie ten model rozgrywki może wydawać się już lekko nudny. Nie zmienia to faktu, iż Far Cry 5 to naprawdę solidna strzelanina, która bierze formułę z poprzednich części i dokręca śrubę absurdu do granic możliwości. Solidna produkcja, ale seria na tym etapie łapie już lekką zadyszkę.

Far Cry 6 (2021)

Najnowsza odsłona serii. Akcja gry rozgrywa się na fikcyjnej karaibskiej wyspie Yara, luźno opartej na wpółczesnej Kubie. Zarządzana jest przez dyktatora Antona El Presidente Castillo. W tej roli fenomenalny Giancarlo Esposito. Wychowuje on syna Diego, który mówiąc łagodnie nie przepada za swoim ojcem. Gracz wciela się w rebelianta Dani’ego Rojasa. Płeć protagonisty możemy wybrać na początku rozgrywki. Miło, iż Ubisoft wrócił do protagonistów, którzy mają głos i ściśle określony charakter. Niemy bohater poprzedniej części bardzo psuł immersję.

Gra została przyjęta dosyć ciepło, ale fani skarżyli się na brak innowacji. Tak, szósta odsłona serii to przez cały czas ten sam model rozgrywki. Otwarty świat, dużo pojazdów, posterunki, wierze obserwacyjne i znajdźki. O to chodzi jeżeli mówimy o Far Cry jako o tasiemcu. Brak tu innowacji. Jasne, można by mówić o każdej zmianie, ale nie zmienia to faktu, iż rozgrywka to przez cały czas to samo. Strzelanie, skradanie, umiejętności, punkty doświadczenia i poziomy. Zmienia się tylko miejsce akcji i klimat. Tutaj trzeba przyznać, iż Ubisoft robi naprawdę dobrą robotę z oddaniem klimatu poszczególnych gier.

Seria Far Cry to jedna z najbardziej charakterystycznych strzelanin. Trójka niewątpliwie była przełomowa dla gatunku i wiele późniejszych gier wzorowało się na niej. Niestety, po ponad 10 latach tego samego, gracze są już zmęczeni i mają nadzieję, iż Ubisoft uraczy nas czymś nowatorskim w następnej części Far Cry, o której nie wiadomo narazie nic. Możemy natomiast cieszyć się licznymi spin-offami serii. To jest natomiast temat na kompletnie inny materiał.

Idź do oryginalnego materiału