Wstęp
Wargaming lubi raz na jakiś czas zagrać nam na nostalgii. Ostatnio podobne wydarzenie odbyło się trzy lata temu – wtedy po długiej przerwie do kupienia powrócił „Mighty Mo” czyli Missouri. W tym roku po raz kolejny przy okazji historycznego eventu powraca tym razem jeden z pierwszych lotniskowców premium – Enterprise. W dzisiejszym artykule przyjrzymy się dokładniej zarówno samemu okrętowi, jego zarysowi historycznemu jak i samemu wydarzeniu. Warto zaznaczyć, iż sam lotniskowiec pozostało z czasów, gdy gra lotniskowcem przypominało RTSa (czy ktoś jeszcze o tym pamięta?).Postaram się też jako umiarkowany entuzjasta lotni odpowiedzieć na pytanie: czy warto?
Rys historyczny
USS Enterprise (CV-6) to amerykański lotniskowiec z okresu II wojny światowej, siódmy okręt noszący nazwę „Enterprise” (Przedsięwzięcie). Znany jako „Big E”, był jednym z najbardziej aktywnych amerykańskich okrętów podczas wojny, obok fregaty „Constitution” uznawany za jeden z najważniejszych w historii amerykańskiej floty.
Enterprise w porcie Pearl Harbour, 1942 (źródło:WoWs_Legends, Reddit)
Służył na Pacyfiku od początku do końca konfliktu z Japonią, biorąc udział w niemal wszystkich kluczowych bitwach i kampaniach. Otrzymał 20 gwiazd za działania bojowe, co czyni go jednym z najwyżej odznaczonych okrętów w US Navy. Budowę „Enterprise” rozpoczęto w 1934 roku, kadłub wodowano 30 października 1936, a okręt ukończono 12 maja 1938 roku.
„Enterprise” zaangażował się w działania wojenne już 7 grudnia 1941 roku, gdy 18 bombowców SBD Dauntless wystartowało z jego pokładu i natknęło się na japońskie eskadry atakujące Pearl Harbor. W wyniku walki zestrzelono 5 z nich, a jeden padł ofiarą ognia przyjacielskiego. USS „Enterprise” odegrał również istotną rolę w osłonie rajdu Doolittle’a na Tokio w kwietniu 1942 roku.
W trakcie II wojny światowej lotniskowiec „Enterprise” przepłynął 275 000 mil morskich, jego samoloty zatopiły 71 japońskich okrętów, uszkodziły 192 i zestrzeliły lub zniszczyły 911 japońskich samolotów.
Statystyki
Sam okręt będę przyrównywać do jego siostrzanych okrętów – Horneta oraz Yorktowna. Wszystkie trzy dzielą ten sam historyczny kadłub:
Na pokładzie mamy jedynie 25mm, co powoduje iż każdy nas penetruje jak chce. Nie jesteśmy w stanie choćby wytrzymać bomb HE – w przeciwieństwie do brytyjskich lotni. Cytadela jest dość nisko schowana, przez co nie będzie nas tak łatwo wysłać salwą do portu.
Mamy choćby drobne fragmenty poszycia 38mm, ale nie ma co na nie liczyć – czasami odbiją zbłąkaną pestkę ale raczej służą do ozdoby. Co interesujące – mimo teoretycznie bycia tym samym kadłubem Enterprise ma o 1km większy promień wykrycia. O dodatkowej nie ma co wspominać – jak każdy lotniskowiec (poza Grafem Zeppelinem) jest, ale szczątkowa.
Przejdźmy do dostępnych samolotów. Ponieważ jest to okręt starej daty mamy do dyspozycji bardzo klasyczne eskadry: Samoloty szturmowe (OB), Bombowe torpedowe oraz Bombowce z bombami AP.
Samoloty szturmowe
Mamy tu stockowe rakiety z Lexingtona. Ich największym plusem jest ilość – 12 samolotów w kluczu, 3 atakujące. Rakiety to również stockowe, każdy samolot zrzuca 6 rakiet. Niestety brakuje tu dość mocno lubianych rakiet Tiny Tim, lub choćby HVAR 127mm. Mamy najniższą penetrację wśród 8 tierów – jedyne 27mm. Nadają się głównie albo do atakowania celi z dużą nadbudówką (Pommern nie lubi tego) lub niszczarek/lekkich krążków. Na plus trzeba też zaliczyć szybkość regeneracji samolotów, najważniejszą chyba zaletę Enterprise.
Torpedowce
Kolejne samoloty wyglądające fajnie na papierze. Torpedy są takie same jak na drzewkowym Lexingtonie lub Saipanie – dobry dmg, 52% bazowej szansy na zalanie. Na plus trzeba zaliczyć krótszy niż u pozostałych dystans uzbrojenia torpedy wynoszący ledwie 376m. Pozwala to podejść zdecydowanie bliżej do celu, przez co zostaje mniej czasu w manewrowanie. Dość spory celownik, który niekiedy powoduje iż krańcowa torpeda może nie wejść. Same torpedy idą w kształcie litery „V” więc zdarza się też, iż któraś boczna nie zdąży się uzbroić przy okrętach idących pod kątem.
Bombowce
I tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Same samoloty są dość przeciętne – mamy identyczne jak topowe w drzewkowym klonie, Lexingtonie. Całkiem dobra liczba PW (poza taktycznymi więcej mają tylko bombowce Saipana), niska prędkość maksymalna. Mamy układ 3×3, co przy cięższych podejściach umożliwia nam zrobienie predropu i oszczędzenia części samolotów. Kluczem jest zrzut. Każdy z samolotów przenosi 2 bomby AP, każda z nich zadaje 4900 PW. Łącznie daje nam to najmocniejszą salwę wśród bombowców AP w całej grze. Tak, dobrze czytacie – mamy zrzutem więcej obrażeń niż lotnie X tieru – choćby MVR się chowa. Do tego jest krótszy czas uzbrojenia zapalnika – nie 0.03s tylko 0.025s jak u Hakuryu lub Sekiryu. Dzięki temu przy atakach na krążki posiadające na pokładzie 27 lub 25mm bomba wciąż będzie się uzbrajać. Przy prawidłowym doborze celów (niemieckie pancki, ciężkie krążowniki) otrzymujemy takie zestawienia w pierwszych minutach dość często:
Co będzie skutkować sporą ilością raportów, wyzwisk w grze pod Waszym adresem i innych ciekawostek. Niestety w tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Celownik przy maksymalnym skupieniu jest największy ze wszystkich okrętów. Same bomby mają też tendencję do latania na boki, więc jeżeli ktoś będzie Was aktywnie wymijał a zrzut nie będzie perfekcyjny może cała salwa pójść bokiem.
Warto również wspomnieć o myśliwcach. Mają małą liczbę PW i jest ich aż 10 w kluczu. W przeciwieństwie do samolotów Yorktowna wykrywają okręty na całym promieniu patrolowania, wynoszącym bazowo 3.6km. jeżeli trafimy na niszczyciel z wyłączoną obroną przeciwlotniczą możemy go dość długo spotować, lub wręcz zmusić do odwrotu/zużycia dymu. Niestety przy okrętach wyższego tieru nie nadają się do spotowania – przez małą liczbę PW spadają jak muchy. Dają też radę jeżeli chodzi o defensywne zastosowanie – przez ich ilość możemy strącić całą eskadrę przeciwnika i zwykle jeszcze zostają wolne jednostki.
Gameplay
Wielu z Was uzna pewnie granie lotnią za nudne – chowacie się, wybór eskadry, lot, zrzut, powtórz do skutku. W tym wypadku jest nie inaczej – mamy szeroki arsenał na pokładzie. Problemem z ich odpowiednim wykorzystaniem moze być dobranie pozycji. Przez niską prędkość samolotów podróż na drugi kraniec mapy może nam zająć bardzo dużo czasu. Dlatego najważniejsze jest pozycjonowanie – nie polecam zostawać nim cały czas na krańcu mapy, bo po prostu będziecie nieskuteczni. Trzeba obserwować (nawet bardziej niż na innych lotniach) mapę, i podążać za drużyną. Każda z eskadr będzie skuteczna dla większości celów – niestety jeżeli chcemy zadawać maksymalne obrażenia trzeba odpowiednio dobrać rodzaj samolotu do celu. Nie musimy się zbytnio ograniczać jeżeli chodzi o oszczędność samolotów. Enterprise jest znany z szybkiego drukowania samolotów, przez co utrata całej eskadry nie będzie aż tak bolała jak u np Saipana. Warto jednak na X tierach wziąć pod uwagę planowanie bitwy, bo przy złym zarządzaniu da się zostać bez eskadr.
Rakietowce świetnie sprawdzą się w gonieniu niszczarek. Mamy niewielki celownik, co pozwala na wsadzenie przy odrobinie szczęścia całego pakietu większej niszczarce, która nie zdąży uciec. Jest to miecz obosieczny – w pełni skupiony atak nie wybaczy złego celowania, co może się przełożyć na salwy za zero. Realnie, w zależności oczywiście od celu jesteśmy zrobić 2-3 pełne zrzuty. Bombowce i torpedowce na większe cele. Nie warto się jednak ograniczać – krótki czas uzbrojenia torped przy dobrym celowaniu może zaszkodzić również niszczarkom.
Bitwa w zatoce Leyte
W zeszłym roku w podobnym okresie mieliśmy mini maraton na Dymitra Pożarskiego. Był do zrobienia całkowicie za darmo w ramach kolejnych, cotygodniowych misji. Tym razem WG postanowiło rozbić to wydarzenie na dwie części. Mamy Wyprawę na Biegun Północny – tym razem nie oferuje nam ona premki, ale możliwość zdobycia wybranej z listy drzewkowej X oraz kilku pudełek świątecznych. Z drugiej strony jest też maraton – ubrany w historyczne wydarzenie, jakim jest Bitwa o zatokę Leyte. Zawiera ona cały przekrój nagród – darmowa VIII, możliwość wydania szmalu lub dublonów na Enterprise oraz to, co lubimy najbardziej – pudełka. Tym razem te ostatnie są raczej ozdobnikiem niż nagrodą główną. Możemy z nich zdobyć przekrój starych, amerykańskich lub japońskich premek. Dla szczęśliwców lub hazardzistów jest też możliwość dropnięcia lotni i nowego pancka – omijamy w ten sposób cały maraton, i cieszymy się nagrodą główną pierwszego dnia.
Jest to chyba najlepszy event z pudełkami w ciągu ostatniego czasu – po względnie fajnym wprowadzeniu Theseusza, słabej Ścieżce postępu i astronomicznie drogim Hildebrandzie. Można zdobyć premkę za darmo – zawsze jest to wielki plus!
Ale żeby nie było tak miło musi się znaleźć łyżka dziegciu – kamuflaże. Znowu, jeżeli chcemy zdobyć kamuflaże na E lub pancka trzeba kręcić kołem – nie ma bezpośredniej możliwości kupna brakujących żetonów. Szkoda, iż jedyną opcją jest gambling, czyli kupowanie pudełek premium z nadzieją, iż wypadną nam brakujące żetony. Tym bardziej, iż same kamuflaże prezentują się bardzo ładnie, i myślę, iż znajdą spore grono zainteresowanych.
Podsumowanie
Enterprise na pewno jest gratką dla fanów historii. Okręt we względnie historycznej konfiguracji, z ciekawym rysem zarówno jeżeli chodzi o udział w II Wojnie Światowej jak i w WoWsie. Czy jest przegięty? Uważam iż absolutnie nie. jeżeli chodzi o VIII tier WG lubi nam serwować różne lotnie, które pod pewnymi parametrami są lepsze i bardziej dostępne – czy to Czkałow czy choćby drzewkowy Yorktown. Uważam, iż warto się kilkukrotnie zastanowić nad jego zakupem – miejcie na uwadze fakt, iż WG pracuje nad kolejnym reworkiem CV. Szczerze mówiąc nie jestem w stanie odpowiedzieć jak zmieniła się siła „Big E” przy pierwszym z przez kilku lat. Dlatego mimo iż nikt nie będzie grzebać w premkach bezpośrednio, to sam lotniskowiec może na zmianach stracić. Jest na pewno przyjemną zabawką – mi niestety nie udało się „w pełni” wykorzystać jego mocnych stron.