Miłośnicy Final Fantasy 14 od kilku dni cierpią - z powodu problemów z serwerami. Kłopoty i rozłączenia biorą się jednak nie z przeciążenia, ale z ataków DDoS.
Zmasowana ofensywa rozpoczęła się w poniedziałek, głównie na serwerach w Ameryce Północnej i w Europie - ale nie tylko. Zamieszanie trwało ponad 24 godzin i sytuacja wróciła do normy - ale tylko na chwilę. Po okresie względnego spokoju wczoraj wieczorem kłopoty z rozłączaniem i opóźnieniami wróciły ze zdwojoną siłą.
Square Enix we wpisie na oficjalnej stronie zapewniło, iż „przygląda się atakowi i uruchamia środki zapobiegawcze”, co wyobrażamy sobie jako wielkie lasery strzelające do hakerów z orbity. „Dodatkowe informacje będą publikowane wraz z rozwojem wydarzeń” - dodano.