Google eksperymentuje z kolejnym pomysłem opartym na sztucznej inteligencji i tym razem wywołał spore zaskoczenie. W usłudze Discover zaczęły pojawiać się nagłówki wiadomości, które wyglądają, jakby zostały napisane na kolanie, bez zrozumienia treści.
Niektóre z nich są błędne, inne skrajnie clickbaitowe, a jeszcze inne kompletnie pozbawione sensu. Wydawcy, których tytuły zostały podmienione, mają powody do obaw – Google w żaden sposób nie zaznacza, iż ich wersja tytułu jest wygenerowana automatycznie.
Kuriozalne pomyłki… albo clickbaity
Redakcja The Verge jako pierwsza zauważyła, iż Google zaczęło dynamicznie zastępować oryginalne nagłówki z serwisów technologicznych i gamingowych własnymi, czterowyrazowymi wersjami. Efekty budzą głównie rozbawienie i złość.
W artykule PC Gamer o skomplikowanym mechanizmie wykorzystywanym przez graczy w Baldur’s Gate 3 AI zastąpiło tytuł lakonicznym „BG3 players exploit children” – „Gracze BG3 wykorzystują dzieci”. Podobnie z tekstem z 9to5Google, zawierającym neutralną poradę zakupową. Ten otrzymał tytuł „Qi2 slows down older Pixels” – SI zawarło w nim sensacyjną, nieprawdziwą tezę o rzekomym spowalnianiu telefonów.

Najbardziej absurdalne okazało się jednak przypisanie artykułowi ArsTechnica tytułu „Steam Machine price revealed”, mimo iż w tekście nie ujawniono ceny. Wygląda na to, iż Googlowskie AI dobiera słowa według prostego schematu, bez dogłębnej analizy treści artykułu.

To są tylko testy…
Rzecznik Google w odpowiedzi dla The Verge przekazał, iż funkcja znajduje się „na etapie testów”. Jednak udostępnienie tak niedopracowanego eksperymentu realnym użytkownikom to moim zdaniem przesada. Nie byłoby jeszcze tak źle, gdyby nie brak oznaczenia, iż tytuł został wygenerowany przez AI, a nie napisany przez redakcję. W praktyce czytelnicy mogą przypisać winę wydawcom za clickbaitowe i wprowadzające w błąd nagłówki, których ci nigdy nie opublikowali.
Wydawcy są wściekli
Jeśli Google w przyszłości rozszerzy tę funkcję, może to wywołać poważne napięcia między firmą a mediami. Wydawcy już teraz protestują przeciw ograniczaniu ruchu z wyszukiwarki i przejmowaniu przez AI Google roli agregatora treści. Automatyczna modyfikacja nagłówków bez zgody redakcji byłaby kolejnym ciosem.
Na razie nie wiadomo, czy wydawcy mogą zrezygnować z udziału w tym eksperymencie, ani czy Google planuje jakiekolwiek mechanizmy kontroli. Póki co pozostaje liczyć, iż firma poprawi jakość modeli lub całkowicie porzuci projekt. Komentarze internautów już wskazują na to, iż odchodzą oni od Discover, co dobrze wróży – może pracownicy Google się opamiętają…
Źródło: Androidauthority

1 godzina temu














