
Po raz drugi w tym roku G2 Esports zawiodło na całej linii w finale. W zimowych rozgrywkach Samurajowie zaprezentowali się koszmarnie w meczu na Karmine Corp, a tym razem ich katem był Movistar KOI.
Europejscy fani nie są przyzwyczajeni do tego, iż G2 Esports przegrywa finały LEC. Samurajowie do tej pory z kim by nie grali byli niekwestionowanymi faworytami i z reguły spełniali te oczekiwania.
W tym roku jest inaczej. Nowy skład G2 Esports nie odnajduje się w kluczowych momentach sezonu. We wczorajszym spotkaniu szczególnie zawiedli Sergen “BrokenBlade” Celik oraz Rasmus “Caps” Winther. Jest to o tyle zaskakujące, iż obaj gracze są fundamentami drużyny i przez lata stanowili o jej sile.
Weterani zawiedli najmocniej, ale nie oznacza to, iż reszta ekipy G2 Esports zaprezentowała się dobrze. Zarówno dolna alejka, jak i Rudy “Skewmond” Semaan wyglądali jak cień samego siebie. Pochwalić należy za to graczy Movistar KOI.
Movistar KOI weszło na najwyższe obroty w finale
🏆 @MOVISTARKOILOL ARE THE 2025 #LEC SPRING CHAMPIONS 🏆 pic.twitter.com/c9vWZHk9ek
— LEC (@LEC) June 8, 2025Już w tych play-offach widać było, iż hiszpańska organizacja wygląda o wiele lepiej, niż w okresie regularnym. Największą różnicę było widać na dolnej alejce, gdzie David “Supa” Garcia zaczął prezentować się jak najlepszy strzelec w lidze.
Podobnie sytuacja wyglądała w dżungli. Lider drużyny, Javier “Elyoya” Prades Batalla nawiązał do swoich najlepszych sezonów i prezentował się kapitalnie.
Gracze Movistar KOI zaskoczyli G2 Esports przede wszystkim podejściem do gry. Hiszpańska formacja grała bardzo agresywnie i co rusz szukała okazji do zyskania przewagi.
Nowi mistrzowie Europy oddali G2 Esports wyłącznie jedną mapę, ale w pozostałych trzech wyglądali o wiele lepiej od swojego rywala i w pełni zasłużenie sięgnęli po tytuł mistrzów Europy.