Gdy krwawe bestie rzucą się sobie do gardeł. Recenzja: Nokaut: Smoki kontra Jednorożce

itomigra.blogspot.com 1 rok temu

Była chwila wspominek- przypomnieliśmy takie tytuły jak Neuroshima, czy 6. bierze!, czas pochylić się nad czymś świeżym. Jedna z niedawnych nowości, przesłana nam przez Rebel, znowu przenosi nas w świat śmieszkowych jednorożców... Kojarzycie Odjechaną ich wersję? Czas skonfrontować je z innymi magicznymi stworzeniami. Jak wiemy, Jednorożce nie lubią konkurencji, także szykujcie się na rzeź... Zapraszam do lektury.

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Nokaut: Smoki kontra Jednorożce
to pojedynkowa gra dla 2-4 osób, w wieku co najmniej 8 lat. Przewidziana jest na 30-60 minut. Trochę duża rozbieżność, ale wszystko zależy oczywiście od składu. Głównym założeniem jest pojedynek dwóch frakcji. Tytułowe Smoki i Jednorożce stają w szranki, więc bez względu na to ile osób bierze udział w zabawie, zawsze są dwie strony konfliktu. Co znaczy, iż jeżeli gramy w cztery osoby, stworzymy po prostu dwie drużyny.

W zaskakująco małym pudełeczku, z jakże bojową grafiką, znajdują się trzy talie (smoki, jednorożce i cele). Dołączono też planszę bitwy z polami 1-9 (+ dodatkowa kolumna i wiersz w systemie zaawansowanym). Wszystko fajnie, grafiki jak zawsze śmieszne, choć szkoda, iż matę przed każdą grą trzeba prostować. Do zabawy wprowadza krótka instrukcja.

Zasady:


Dzielimy się na frakcje
, tasujemy i dobieramy karty (w zależności od uczestników), a planszę umieszczamy między graczami. Podstawowy wariant dotyczy rozgrywki czteroosobowej. Każde ze stronnictw siada przy jednej krawędzi stołu, natomiast ruchy wykonujemy naprzemiennie (a nie według wskazówek zegara) w taki sposób, by po każdym smoku ruszył się konik itp.

Tura gracza polega na dobraniu karty i zagraniu czegoś z ręki. Może to być jednostka zwyczajna, specjalna lub karta magii. Stworzenia oczywiście zajmują pola na planszy, natomiast czary mieszają w rozgrywce- np. przestawiając lub niszcząc przeciwników.

Wszystko robimy w celu realizacji zadań. Na początku gry, każdy z uczestników dobiera kartę, która określa pola na planszy. To właśnie one muszą być zajęte przez nasze jednostki. Oczywiście w ramach drużyny można sobie cele pokazywać i wspierać w ich osiągnięciu. Uwaga! Gra się kończy zwycięstwem stronnictwa, które zagra 3 karty zrealizowanych celów. Może się zdarzyć też tak, iż wyczerpie się Wam talia dobierania- w takim wypadku ponosicie porażkę!

Wrażenia:


Nokaut
okazuje się zaskakująco prosty. Przyjemny, szybki... i co bardzo mnie skonfundowało- czteroosobowy! Przy rozgrywkach, w których są dwie strony konfliktu- Rebelia, Wojna o Pierścień choćby Unmatched- zawsze lepiej grało mi się pojedynkowo. Nokaut zmusił nas do zrewidowania tego przekonania. Jak się okazuje, znacznie przyjemniej się nam go ogrywało w większym gronie.

Wpłynęła na to dynamika. Jednak Nokaut jest gierką, w której musi się coś dziać- już z samego zamysłu. W parze rozgrywki były bardzo przemyślane i podążały w jednym kierunku- by wypełnić cele. Niby dobrze... ale nudnawo. Kiedy o dominacje walczy grupa, znaczy, iż zagranych zostanie więcej kart, pełno jest wybuchów i niekontrolowanych twistów. Wybieramy z szerszej puli i działania rozpatrywane są pod kątem "drużyny", a nie tylko indywidualnego widzimisia. Wiąże się z tym oczywiście jeszcze jedna rzecz- zagrożenie wykończenia talii. W parze raczej odległa wizja, przy większym gronie i zaawansowanym wariancie- porażka spowodowana pustym deckiem staje się realnym zagrożeniem. Tak właśnie polecamy Nokaut rozgrywać- w pełnym składzie i całościowej planszy!

Jeśli chodzi o minusy- to raczej są niewielkie. Jak wspomniałem, plansza się nie rozkłada, zawsze jakieś zagięcie zsunie kartę, ale... wystarczy je czymś przyłożyć, by doprowadzić do w miarę płaskiego efektu. Jest to pochodna niewielkiego pudełka (ściśnięcie!). Nie ma co narzekać- dla nas to mocny plus. Wolę mniejszy rozmiar gry, niż wielki i pusty karton zajmujący miejsce. Z grafikami jest ten problem- są śmieszne i urocze... Tylko za pierwszym razem. Później nie zwraca się na nie uwagi i po prostu gra (ale to chyba niewielka przywara każdego tytułu związanego z Jednorożcami).

Według nas Nokaut: Smoki kontra Jednorożce to całkiem zgrabny tytuł, silnie ukierunkowaniem na młodszego odbiorcę i niedoświadczonego gracza. Dlaczego tak myślę? Pomysł z wykorzystaniem kółka i krzyżyka jest ciekawy, ale i nienachalny. Skuma go każdy, a jeżeli jest planszowo niedoświadczony, to przy okazji odkryje nowy świat zabarwiony interakcją negatywną (jest jej znacznie więcej niż w klasyku). Dzięki grze w drużynach mamy też więcej emocji z jednoczesną możliwością współpracy, pomagającej przy zabawach z młodszymi dziećmi. Jako gracz, oczekuję jednak od takich pojedynków ciut więcej. By trwały dłużej i pozwalały na więcej. Nokaut zajmuje nam raczej 30, niż 60 minut. W kolekcji zostanie jako ciekawostka, fillerek, który ubarwi wieczór.
Plusy:

+ śmieszne grafiki
+ proste zasady (znacznie prostsze niż w Odjechanych)
+ mnóstwo interakcji
+ zmagania drużynowe
+ krótki czas rozgrywki
+ świetny pojedynek dla młodszych planszówkowiczów
+ najfajniej przy czterech osobach i zaawansowanej planszy!
+ taktyczne i spokojne rozgrywki dwuosobowe

Minusy:

- jakość wydania, plansza nie chce się rozłożyć na płasko

T.
Przydatne linki;
znajdziesz nas na Instagramie
TUTAJ odszukasz na na Facebooku
TUTAJ poczytasz o grze w serwisie Planszeo

Idź do oryginalnego materiału