Gra Tales of the Shire: Władca Pierścieni to świetny, przytulny początek rozgrywki

cyberfeed.pl 3 godzin temu


Żyjemy w środku obfitości mediów Śródziemia. Zeszłoroczne nieszczęsna gra Gollum2026 jest oczywisty Gollum duologia, Pierścienie Mocykrólowie elfów, Wojna Rohirrimów‘S dziewice końskiei wiele innych gier wideo o różnym zakresie i tematyce podobno przez cały czas w drodze.

A jednak nic z powyższych nie daje tego, co naprawdę chciałbym zobaczyć w adaptacji Tolkiena: czegoś o zupełnie innej estetyce i tonie niż Trylogia filmowa Petera Jacksona z 2001 rokuŚródziemie zawiera więcej mnogości niż zmieściło się w tych trzech filmach i szkoda, iż ​​ich sukces ograniczył scenerię do minimum.

Ale w tym tygodniu miałem okazję usiąść i porozmawiać o najlepszym, świeżym spojrzeniu na adaptację Władcy Pierścieni, jaki kiedykolwiek widziałem: Tales of the Shire: Gra Władca Pierścieni. ToTS jest projektem inauguracyjnym Weteran filmu Rings Studio gier Wētā Workshop, stworzone we współpracy z Private Division, i z tego, w co udało mi się zagrać w tej długo oczekiwanej grze „przytulne życie hobbita„symulator”, studio ma zwycięzcę w swoich rękach.

W kwietniu pierwszy pełny zwiastun gry obiecana mechanika przyjaźni, gotowanie, łowienie ryb, dekorowanie domu, rolnictwo, zmiany sezonowe i inne standardy gatunku symulatorów życia. Wersja demonstracyjna, w którą Polygon mógł grać w tym tygodniu, obejmowała Opowieści z ShirePierwsze cykle dnia i nocy w grze przedstawiają gracza wcielającego się w rolę hobbita-nowo przybyłego do wioski Bywater, która leży kilka dni drogi od Hobbitonu (domu Bilba i Froda) i ludzkiego miasta Bree (gdzie znajduje się zajazd Pod Rozbrykanym Kucykiem).

Moje około trzy godziny z Opowieści z Shire były grane na PC, choć trochę eksperymentowałem, przesyłając je strumieniowo na Steam Deck, gdzie sterowanie było jeszcze bardziej intuicyjne niż dzięki klawiatury i myszy. Po aktywowaniu dema na Steamie otworzyłem listę osiągnięć dla zabawy. Na samej górze było jedno za posiadanie co najmniej trzech kamizelek.

Uznałem to za natychmiastowy dobry omen.

Zdjęcie: Warsztat Wētā/Oddział prywatny

Po krótkiej scence otwierającej ukazał mi się niezwykle rozbudowany kreator postaci, wyposażony w zaskakująco nowatorski, pięciopunktowy suwak do określania płci (z jednej strony talia była mała, a dekolt godny uwagi, z drugiej odwrotnie), a także w zupełnie wyjątkową opcję personalizacji owłosienia stóp mojej postaci.

Gracze mogą wpisać własne imię i nazwisko, ale mają też możliwość wyboru z dwóch obszernych list imion, które najwyraźniej zostały zaczerpnięte bezpośrednio od hobbitów wymienionych w dziele Tolkiena. Innymi słowy: nie sprawdziłem wszystkich z książkami, ale mogłem przewinąć listę i nazwać mojego hobbita dokładnie tym kanonicznym imieniem, którego szukałem: imieniem jednego z wujków Bilba, Polo Bagginsa. To nie był po prostu kolejny dobry omen, to był książęcy dar.

Opowieści z Shire pokazuje jasny i bezpośredni wgląd w dualizm hobbitów Tolkiena — mają oni wielką zdolność do bycia lojalnymi, bezpośrednimi, odważnymi i wytrzymałymi, co jest tym bardziej zaskakujące, iż są bardziej obserwowalni, jeżeli chodzi o ich małostkową, konserwatywną i lekkomyślną postawę. Jedną z pierwszych rzeczy, których dowiadujesz się od Orlo Proudfoota, hobbita, który wita cię w Bywater, jest to, iż podczas gdy duzi ludzie rozwiązują swoje różnice dzięki mieczy i strzał, hobbici robią to, zapraszając ludzi na domowe posiłki. Pierwsze odniesienie do podobieństwa ToTS„Bardzo spokojny sposób gotowania i mechanika posiłków w walce nadały grze pasywno-agresywną oprawę, która od razu skojarzyła się z hobbitami Tolkiena.

Przykładem może być fakt, iż parsknąłem śmiechem, gdy uświadomiłem sobie, iż mój pierwszy rozbudowany wątek zadań polegał na pomocy zwykłemu rolnikowi w wygraniu sporu z zarozumiałym młynarzem o zupełnie nieistotny szczegół dotyczący lokalnej sprawy. O Boguja i Farmer Cotton mieliśmy zamiar wytknąć to Sandymanowi młynarzowi. Jego syn jest tak czy inaczej tchórzliwy mały współpracownik.

Ale, potwierdzający przykład: Chociaż jej nie znałeś, odziedziczyłeś dom po ukochanej starej hobbitce, która niedawno odeszła, a w jednym z pierwszych zadań zapraszasz na posiłek dwójkę jej byłych uczniów, aby dać im świeże, szczęśliwe wspomnienia w miejscu, które tak niedawno było pełne smutku. Bywater ma przyjemne poczucie historii, przekazywanej kawałek po kawałku w kawałkach konwersacji, a gra chce, abyś pomyślał o tym, jakie jest twoje miejsce w niej.

Zdjęcie: Warsztat Wētā/Oddział prywatny

Przygotowując dania na ten posiłek, było już jasne, iż będzie to satysfakcjonująca pętla. Zaproś gości, obudź się w dniu wydarzenia, sprawdź, na co mają ochotę w menu gry, wybierz przepisy i zbierz składniki (opcje dostępne w wersji demonstracyjnej obejmowały łowienie ryb, zbieractwo i ogrodnictwo). Twoja spiżarnia, nawiasem mówiąc, wizualnie wypełnia się konkretnym jedzeniem, które do niej wkładasz. jeżeli przechowujesz pomidora, koszyk na pomidory się zapełnia. jeżeli przechowujesz trochę gorczycy, miejsce na stole, w którym znajduje się gorczyca, będzie miało gorczycę. To niesamowicie urocze.

Następnie gotujesz: Wybór składników zablokuje statystyki, takie jak Smaki i Pyszność, ale minigierka kulinarna pozwala Ci dopracować idealną konsystencję, używając dowolnych narzędzi dostępnych w Twojej kuchni (w tej wersji demonstracyjnej tylko deski do krojenia i patelni). Następnie przyjmujesz gości, układasz trójwymiarowe obiekty swoich gotowych dań na stole i zbierasz nagrody w postaci punktów „Fellowship”, prezentów i postępu w historii.

Kilka dni spędzonych w grze z wersją demonstracyjną wystarczyło, aby zbliżyć się kusząco do osiągnięcia mojego pierwszego głównego celu fabularnego (zorganizowania wystarczającej liczby brunchów z moimi sąsiadami, aby zostać zaakceptowanym jako „lokalny” Bywater), ale nie do jego osiągnięcia. I czytelniku, tęsknię. Wysłałem zaproszenia na lunch, a teraz nie mogę ich zrealizować.

Powiedziałbym, iż większość czasu w grze spędziłem na poszukiwaniu postaci niezależnych, z którymi mógłbym porozmawiać, a nie na celowym zbieraniu składników, naprawianiu/dekorowaniu mojego nieco podupadłego domu lub gotowaniu; było wiele zadań samouczka do ukończenia. I chociaż sceneria jest niezwykle urocze, wyobrażam sobie, iż całe to chodzenie z czasem stanie się trochę monotonne.

Ale z drugiej strony moje spacery były przerywane czujnością: Uważaj na motyle, ponieważ podążając za nimi, znajdziesz składniki do jedzenia. Sprawdź staw pod kątem zawirowań na wodzie, aby zaopatrzyć się w ryby. Uważaj na niebieskie ptaki z rozłożystymi czerwonymi piórami ogonowymi, które służą jako system orientacji w grze. Oznacza to, iż zaznaczasz cel na mapie, a zamiast świecącej ścieżki w interfejsie użytkownika, są po prostu… pomocne ptaki, które zlatują na każdym skrzyżowaniu ścieżek i patrzą w stronę, w którą musisz iść. Musujące.

Zdjęcie: Warsztat Wētā/Oddział prywatny

Tu i ówdzie złapałem dziwnego wizualnego bakcyla — hobbici siedzący obok ławek zamiast na nich, jeden dziwny młody człowiek poruszający się na siedzących nogach zamiast chodzić — ale Wētā ma sześć miesięcy, aby rozwiązać problemy. Private Division i Wētā Workshop zaktualizowały okno wydania gry z 2024 r. na datę 25 marca 2025 r. „Ha ha, NERDY”, zachichotałem, nerdowsko, kiedy to przeczytałem, ponieważ tak się składa, iż ​​wiem z głowy, iż 25 marca to ten dzień, kalendarz hrabstwaJedyny Pierścień został wrzucony do Góry Przeznaczenia i zniszczony.

Jak powiedział kiedyś Gandalf o hobbitach: „W miesiąc można nauczyć się wszystkiego, co jest do poznania o ich zwyczajach, a mimo to po stu latach wciąż potrafią zaskoczyć w razie potrzeby”. Biorąc pod uwagę, jak doskonale Wētā zdaje się rozumieć skrót przytulnego symulatora życia hobbita, spodziewam się, iż jest tu jeszcze wiele do odkrycia.

Tales of the Shire: Gra Władca Pierścieni ukaże się 25 marca 2025 roku na konsolach Nintendo Switch, PlayStation 5, komputerach z systemem Windows, konsolach Xbox Series X i platformach Netflix Games.



Source link

Idź do oryginalnego materiału