Grałem w Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości – wrażenia z alfy

10 miesięcy temu
Zdjęcie: Grałem w Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości – wrażenia z alfy


Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości miał pod koniec minionego roku zamkniętą alfę. Wziąłem w niej udział. Oto moje wrażenia z zarówno samotnej rozgrywki, jak i trybu współpracy.

Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości bez cienia wątpliwości jest najbardziej wyczekiwaną przeze mnie produkcją tego roku. Odliczam dni do premiery, każdego dnia ciesząc się, iż jest do niej coraz bliżej. Niemałe znaczenie dla mojej ekscytacji ma fakt, iż w listopadzie dostałem zaproszenie do zamkniętej alfy. Z wielką chęcią z niego skorzystałem i… momentalnie straciłem poczucie czasu. Przeszedłem dostępne misje 3 razy (koniec alfy przypadał tuż przed walką z Zieloną Latarnią) i byłem w trakcie czwartego przechodzenia alfy. Przyznaję, iż do tej pory trzymam pliki z alfy na dysku mojej konsoli PlayStation 5 – nie chcę bowiem, aby tytuł tej produkcji zniknął z mojej biblioteki; tak bardzo nie mogę doczekać się końcówki tego miesiąca. Ale po kolei – zacznijmy od wstępu fabularnego.

Fabuła w Legionie Samobójców: Śmierci Lidze Sprawiedliwości

Nie jest żadnym spoilerem informacja, iż wydarzenia w Legionie Samobójców: Śmierci Lidze Sprawiedliwości rozgrywają się 5 lat po Batman: Arkham Knight. Nie będę się zagłębiał w opowieść z poprzednich głównych trzech gier Arkham od Rocksteady. Zwłaszcza, iż przygotowuję dla Was osobny artykuł, podsumowujący fabułę z tych tytułów. Wróćmy więc do tegorocznej produkcji. Wcielamy się w czworo postaci. Są to:

  • Harley Quinn
  • Deadshot
  • Kapitan Boomerang
  • King Shark

Przyznaję, iż nie byłem początkowo fanem takiego dobrania postaci. Nie byłem nigdy fanem Boomeranga ani King Sharka. Okazało się jednak, iż Rocksteady po prostu fenomenalnie wykorzystało cechy członków Task Force X. Dzięki temu mnóstwo relacji między nimi wywołuje szczery, nienachalny śmiech. Trzeba zaznaczyć, ze opisywany tytuł odznacza się zdecydowanie lżejszym tonem niż seria Batman: Arkham. Nie uznaję tego bynajmniej za wadę – ma to sporo sensu w przypadku takiego dobrania postaci, a jednocześnie ani trochę nie uderza sztampą, czy tandetą. To spora sztuka, którą – tak sądzę po alfie – Rocksteady najwyraźniej opanowało. Przerywniki filmowe są rewelacyjne – traktowanie Pingwina przez większość drużyny, relacje między Boomerangiem, a Flashem, respekt do Batmana połączony ze strachem płynące od Harley – wszystko jest tu sensownie przedstawione i przerywniki są jednym z powodów, przez które czekam na premierę. Podoba mi się również dobranie głosów – Amanda Waller brzmiała po prostu idealnie, podobnie zresztą jak Harley czy, co nie powinno być zaskoczeniem, Kevin Conroy w roli Batmana. Mroczny Rycerz zresztą choćby w krótkiej, zajmującej około 3 godziny, alfie sporo się udzielał. Bynajmniej nie tak często, jak Spider-Man, ale jednak wyraźnie było słychać, iż Conroy z przyjemnością udzielił swojego głosu tej postaci. Niestety po raz ostatni, ale to osobny temat. Na pewno nie odniosłem wrażenia, iż jest to odcinanie kuponów.

Poruszanie się po Metropolis i walka

King Shark

Tak naprawdę poruszanie się po mieście (i to sporym) zależy od tego, w jaką postać się wcielamy. Najgorzej grało mi się jako King Shark. Mam wrażenie, iż nie jest to bohater przeznaczony do szybkiego poruszania się wśród wieżowców, aczkolwiek nie dziwi mnie to. To wyraźnie ciężki bohater, nastawiony na bardziej stacjonarne sianie zniszczenia – tym bardziej, iż może wyskoczyć i w miejscu uderzenia po wylądowaniu wykonać silny atak obszarowy. Na szczęście pozostałe 3 postaci są niezaprzeczalnie bardziej zwinne.

Kapitan Boomerang

Na przykład Kapitan Boomerang to niesamowicie szybka postać, która do przemieszczania się wykorzystuje przede wszystkim swoje bumerangi. Rzucając je w powietrze i przytrzymując odpowiedni przycisk, możemy błyskawicznie się do nich przyciągnąć. Dodajmy do tego prowadzenie ostrzału przed wylądowaniem, czy wycelowanie bumerangiem w podłoże, aby następnie sprintować, a zyskamy niesamowicie dynamicznego (anty)bohatera. Bez wątpienia warto dać mu szansę i nie należy się zrażać. Trzeba poczuć tę postać i kiedy już ją odpowiednio opanujecie, to nie zdziwię się jeżeli będzie Waszym ulubionym Samobójcą.

Harley Quinn

Można przyjąć założenie, według którego im później piszę o jakiejś postaci, tym przyjemniej mi się nią grało. Harley Quinn korzysta z liny w hakiem, którą zaczepia o drona – dzięki temu jest w stanie szybować między dachami w Metropolis niczym bohaterowie w grach Insomniac Games. Oczywiście wszystko odbywa się przy ciętych, nierzadko humorystycznych uwagach Quinn oraz śmiechu. Nie tylko tej bohaterki Wato wspomnieć, iż ataki wręcz – ogłuszające przeciwnika, i tak trzeba go zastrzelić – są wykonywane dzięki kija baseballowego, do którego przyczepiony jest… pluszak Batmana. Kij można też zamienić na inną broń, ale więcej na ten temat dowiecie się pod koniec dzisiejszego artykułu. Przypadły mi go gustu również uniki Harley – wykonuje przy nich gwiazdę, co jak najbardziej pasuje do tej postaci.

Deadshot

Nie ma co owijać w bawełnę – Deadshot to bez wątpienia moja główna postać i to właśnie jako Floyd Lawton zamierzam grać w Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości. Bardzo spodobało mi się wykorzystywanie jego plecaka odrzutowego do przemierzania miasta. Oczywiście nie możemy wznosić się bez przerwy i czasem trzeba dać naładować się silnikom plecaka. Sprawia to, iż o ile naturalnie mamy istotną przewagę, pozostając w powietrzu, to musimy mieć świadomość, iż nie jest to możliwe bez końca. Przypadły mi go gustu również animacje ataków specjalnych (które ma każda postać) i oddanie przez Rocksteady poczucia faktycznego wcielania się w mistrza broni palnej. Mam wrażenie, iż jest to najbardziej pasująca do Legionu Samobójców postać. Należy też wspomnieć o ulepszeniach umiejętności i broni, bo stanowią one niezwykle istotną cechę opisywanego właśnie tytułu.

Ulepszenia

Rocksteady realizuje ulepszenia w Legionie Samobójców: Śmierci Lidze Sprawiedliwości na dwa sposoby. Pierwszy z nich dotyczy odblokowywania nowych umiejętności. Za awansowanie na kolejne poziomy zdobywamy punkty zdolności, które wydajemy w trzech drzewkach. Należy zaznaczyć, iż każda postać ma takie osobne trzy drzewka i nie awansujemy postaci, którymi nie gramy (w przeciwieństwie do np. Rycerzy Gotham). Zdecydowanie warto pilnować wykupowania nowych umiejętności – są one w stanie zapewnić nam szybsze zwiększanie mnożnika kombinacji (a tym samym zwiększanie liczby punktów doświadczenia otrzymywanych za starcie). Kolejnym przykładem może poprawione działanie i ładowanie umiejętności specjalnych. Jestem pewny, iż znajdziecie coś dla siebie i myślę, iż okno z Hack będzie Waszym podstawowym miejscem do odwiedzenia po każdym awansie.

Broń i nagrody w Legionie Samobójców: Śmierci Lidze Sprawiedliwości

Co prawda każdy członek Task Force X zaczyna z konkretnym rodzajem wyposażenia – pistoletami, karabinami, czy strzelbami. Nie ma jednak przeszkód, aby King Shark strzelał z pistoletów, a na przykład Kapitan Boomerang z karabinu szturmowego. Panuje tu niemal nieograniczona swoboda i powinniście wybierać swoją postać w oparciu o preferowany styl poruszania się. W alfie z misji wypadało też dość sporo nagród i po kilku misjach mój Deadshot mógł korzystać z karabinu automatycznie przeładowującemu się po kilku zabójstwach krytycznych. W połączeniu z inną umiejętnością, zwiększającą szanse na strzał krytyczny, otrzymałem prawdziwą maszynę do zabijania. kilka czasu minęło też aż odblokowałem granaty, które nierzadko potrafią nieźle namieszać na polu bitwy. Podoba mi się również to, iż gracz, który najlepiej sobie radził w drużynie, zostaje jej przywódcą. To od niego zależy wybór następnego aktywnego zadania. Dotyczy to oczywiście wyłącznie sieciowego trybu współpracy – grając solo, niemal w dowolnym momencie (poza misją) możemy przełączać się między czworgiem postaci i nie ma naturalnie z kim zestawić naszych statystyk.

Smaczki dla fanów DC w Legionie Samobójców: Śmierci Lidze Sprawiedliwości

Jak wcześniej pisałem, jednorazowe ukończenie alfy zajmuje około 3 godzin. Ja spędziłem z tą wersją ponad 10 godzin. Przeszedłem tę grę raz samotnie, raz z żoną i raz z kolegami z redakcji. choćby samo przemierzanie Gmachu Sprawiedliwości stanowiło prawdziwą ucztę dla fanów DC Comics. Można było dowiedzieć się od Batmana co nieco na temat wydarzeń między Batman: Arkham Knight, a Legionem Samobójców: Śmiercią Lidze Sprawiedliwości. Podobały mi się także interakcje z Wonder Woman oraz pracownikami A.R.G.U.S.-a. Flash odwołuje się do przeszłości z Kapitanem Boomerangiem, a Pingwin dokucza (dość naiwnemu) King Sharkowi, powołując się na coś, co na pewno docenią osoby, które grały w serię Batman: Arkham. Cała zabawa nabiera rumieńców po wypuszczenia się „w miasto”. Metropolis po pierwsze zachwyca rozmachem – budynki, jak i postaci, prezentują się po prostu fantastycznie i alfa była najładniejszą grą, z jaką miałem przyjemność spędzać czas. Co rusz znajdziemy również odwołania do DC. A to wielki posąg Supermana, a to zagadki Człowieka-Zagadki, a to plakaty z Zatanną, a to echa przeszłości, wyjaśniające, co spotkało miasto. choćby dla przemierzania Metropolis i walczenia z patrolami Brainiaca bardzo czekam na tę produkcję!

Podsumowanie

Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości to gra, co do której miałem niemało obaw. Nie ukrywam, iż pierwsze materiały promocyjne mnie nie zachwyciły. Nie wiedziałem, czy Rocksteady podjęło dobrą decyzję, odchodząc od trzecioosobowych gier akcji na rzecz strzelanki. Na szczęście dostałem się do alfy i sprawdziłem tę grę. Na jeszcze większe szczęście tytuł ten natychmiast mnie wciągnął i z przyjemnością spędzałem z nim każdą wolną chwilę. Działająca idealnie opcja rozgrywki międzyplatformowej sprawiła, iż mogłem grać na PS5 z moją żoną, grającą na Steamie. Mało tego – rozgrywka była tak płynna, iż gwałtownie zapomniałem, iż był w ogóle potrzebny dostęp do sieci. Warto jeszcze wspomnieć, iż można tworzyć sesje publiczne, prywatne i tylko dla znajomych – co kto woli. Zaskoczył mnie natomiast brak komunikacji głosowej, przez co musiałem korzystać z Discorda. Mam nadzieję, iż w pełnej wersji gry będzie obsługa wewnętrznego komunikatora. Naturalnie nie ma też przeszkód, aby grać samemu.

Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości ukaże się na konsolach PlayStation 5 oraz Xbox Series X|S już 2 lutego. Można odblokować sobie wcześniejszy dostęp – kupując wersję Deluxe, zapewnimy sobie wstęp do Metropolis już od 30 stycznia. Dotyczy to zarówno wersji konsolowych, jak i komputerowych – aczkolwiek w tym przypadku chodzi o edycję na Steama. Gra pojawi się bowiem w sklepie Epic później, w marcu. Produkcja będzie wydana przez Cenegę z polskimi napisami. Dostępne będą wersje cyfrowe i pudełkowe. Pudełka odnoszą się jednak wyłącznie do wydań konsolowych.

Czekacie na tę grę? Mieliście okazję sprawdzić ją w zamkniętej alfie? Dajcie nam znać w komentarzach o Waszych przemyśleniach. o ile macie jakieś pytania co do alfy, to też je zadajcie – postaram się na nie odpowiedzieć.

Idź do oryginalnego materiału