Grałem w Rise of Ronin. Ten otwarty świat z soulslike'ową walką ma na siebie pomysł

1 rok temu

OPINIA | Próżno szukać w nadchodzącym czasie głośnych premier na wyłączność PlayStation wyprodukowanych przez studia należące do Sony. Dlatego japońska korporacja musi liczyć na współpracę z innymi studiami. Wynikiem jednej z takich kooperacji jest Rise of Ronin, gry, która wychodzi wyłącznie na PS5. Miałem okazję zagrać we fragment tejże produkcji, dzięki czemu wiem już, czym jest i jak się gra w nadchodzący tytuł twórców serii Nioh i Wo Long Fallen Destiny.

Team Ninja - studio odpowiedzialne za Rise of Ronin - po wielu latach tworzenia bardziej korytarzowych tytułów z gatunku soulslike zdecydowało się na stworzenie gry w otwartym świecie. Być może pozazdrościli sukcesu From Software, które już wcześniej poszło tą drogą, tworząc Elden Ring. Jednak w tym miejscu porównania się kończą. W istocie rzeczy są to zupełnie inne gry.

W hicie Miyazakiego ciężar gatunkowy został zachowany - Elden Ring to wymagający soulslike w otwartym świecie. W Rise of Ronin jest zgoła inaczej. Co prawda, gra inspiruje się charakterystycznymi dla soulslike'ów elementami, gdyż wrogowie odradzają się po skorzystaniu z punktu kontrolnego, często walczymy z bossami czy tracimy część doświadczenia po śmierci, ale wierzcie mi na słowo - nie przytłacza nas tak bardzo znane z Soulsów piętno ciągłego umierania. To dużo prostszy tytuł i w gruncie rzeczy jest to klasyczna gra akcji w otwartym świecie, w której wykorzystano część dorobku studia.

Idź do oryginalnego materiału