Dziś jednak świat kultury ewoluuje szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, a na jego czele stoją gry wideo. Ale czy za sto lat ktoś spojrzy na The Last of Us czy Minecraft z takim samym szacunkiem, z jakim my patrzymy na „Mona Lisę” czy „Dzieła wszystkie Szekspira”? I czy w ogóle będziemy mieć co pokazać?
Gry jako świadectwo naszych czasów
Gry wideo to lustro współczesności. Niosą w sobie opowieści o naszych lękach (seria Fallout), marzeniach (No Man’s Sky) i relacjach (The Last of Us). Wiele z nich porusza uniwersalne tematy, ale równie często dotykają problemów specyficznych dla naszych czasów, takich jak zmiany klimatu (Frostpunk) czy samotność w epoce cyfrowej (Death Stranding).
Ale gry to nie tylko historie. To także świadectwo postępu technologicznego i zmieniających się trendów w designie, muzyce czy sposobach narracji. Otwarty świat Red Dead Redemption 2, proceduralna generacja światów w Minecrafcie czy dialogi generowane przez AI w Baldur’s Gate 3 (co akurat budzi olbrzymie kontrowersje, szczególnie w środowisku aktorów) to dowody na to, jak medium stale się rozwija.
Za sto lat historycy mogą patrzeć na gry jako zapis naszej kreatywności – pokaz tego, jak staraliśmy się zrozumieć otaczający nas świat i odnaleźć w nim miejsce dla siebie. Ale żeby tak się stało, musimy zadbać, by te gry przetrwały.
Problem ulotności cyfrowego świata
W odróżnieniu od obrazów czy książek, gry wideo są ulotne. Technologia, na której bazują, starzeje się błyskawicznie. Spróbuj dziś uruchomić grę z Amigi bez odpowiedniego emulatora – łatwiej chyba nauczyć się grać na harfie, niż zrozumieć konfigurację potrzebną do odpalenia starego systemu.
Ponadto wiele współczesnych tytułów istnieje jedynie w formie cyfrowej, uzależnionej od serwerów, które prędzej czy później zostaną wyłączone. Wyobraź sobie, iż za sto lat ktoś będzie chciał zobaczyć World of Warcraft. Czy znajdzie serwery? A może jedynym śladem po grze będą opowieści tych, którzy grali w nią za młodu?
Nawet fizyczne wydania nie gwarantują przetrwania – płyty mogą się zniszczyć, a sprzęt do ich odtwarzania stanie się nieosiągalny. To, co cyfrowe, wymaga troski i odpowiedzialności, by mogło przetrwać dla przyszłych pokoleń.
Czy gry zasługują na miejsce w muzeach?
W ostatnich latach powstaje coraz więcej inicjatyw, które starają się zabezpieczyć dziedzictwo gier wideo. Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych archiwizuje wybrane tytuły, a muzea takie jak The Strong National Museum of Play w Nowym Jorku gromadzą kolekcje klasycznych gier. Ostatnio GOG, polska platforma dystrybucji cyfrowej, ogłosiła swoje członkostwo w EFGAMP – organizacji zrzeszającej ponad 20 instytucji zajmujących się archiwizacją i ochroną gier wideo. Ale to wciąż kropla w morzu potrzeb.
Filmy, muzyka czy książki od lat mają swoje mechanizmy ochrony – festiwale, biblioteki, platformy dystrybucyjne. Gry wideo wprawdzie generują większe zyski niż Hollywood, ale wciąż walczą o to, by być traktowane z równą powagą. Czy Minecraft, gra będąca fenomenem kulturowym, znajdzie kiedyś swoje miejsce obok „Hamleta” w kanonie światowego dziedzictwa? A może branża sama podetnie sobie skrzydła, ignorując potrzeby archiwizacji?
Czy gry będą mówić prawdę?
Ważnym pytaniem jest także to, jak przyszłe pokolenia będą interpretować gry. Czy zobaczą w nich odbicie naszej rzeczywistości, czy może tylko wyidealizowaną wizję, stworzoną na potrzeby rozrywki? Gry, jak każda forma sztuki (umówmy się, przyjemniej część tytułów, które trafiają na PC czy konsole, to JEST sztuka), są selektywnym zapisem rzeczywistości – pokazują to, co ich twórcy uznają za istotne.
Ale to właśnie ten subiektywny wybór czyni je wartościowymi. The Last of Us może mówić o miłości i stracie w świecie postapokaliptycznym, ale dla historyków będzie to także zapis tego, jak wyobrażaliśmy sobie koniec świata w XXI wieku. Z kolei seria Assassin’s Creed, mimo licznych uproszczeń, może być interpretowana jako nasz sposób na zrozumienie historii przez pryzmat współczesnych wartości.
Nasza odpowiedzialność za przyszłość gier
To, co dziś wydaje się codziennością, dla przyszłych pokoleń może być skarbem. Gry wideo nie tylko bawią, ale także dokumentują, inspirują i kształtują sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość. Ale żeby mogły spełniać tę rolę za 100 lat, musimy zacząć działać już teraz.
Czy powinniśmy traktować je z taką samą powagą jak filmy, książki czy obrazy? Zdecydowanie tak. Nie tylko dlatego, iż na to zasługują, ale także dlatego, iż mogą być jednym z najważniejszych świadectw naszych czasów. To od nas zależy, co przekażemy przyszłym pokoleniom – wirtualne światy pełne znaczenia, czy może tylko puste wspomnienia o tym, czym kiedyś były.