Niezależnie od tego, czy były to jeszcze zamierzchłe czasy gier 2D, czy już nowszych 3D, zawsze uwielbiałem platformówki. Produkcje takie jak Mario, Croc, Rayman czy Crash Bandicoot zawsze sprawiały, iż na kilka chwil zapomniałem o prawdziwym świecie.
Hell Pie miało być dla mnie właśnie takim powrotem do lat dzieciństwa, gdzie wszystko było łatwiejsze. Dodatkowo zostało to podlane odpowiednim sosem z obrzydzenia i kloacznego humoru. Wydawać by się mogło, za to produkcja idealnie trafiająca w moje gusta. Tak się jednak nie stało.
Korporacja Zło
Wcielamy się w małego demona o imieniu Nate, który zajmuje się pracą biurową w korporacji samego szatana. Pewnego dnia nasz szef ma dla nas dość niecodzienne zadanie: mamy mu przynieść ciasto urodzinowe.
Niestety problem polega na tym, iż kucharz nie ma składników do upieczenia tortu i teraz musimy przemierzać kolejne krainy, aby zdobyć składniki do pysznej niespodzianki. Fabuła jest więc raczej pretekstem do tego, aby przemierzać kolejne otwarte lokacje i zdobywać składniki do przepisu i nie ma co tutaj doszukiwać się żadnej głębi.
Demonem być
Rozgrywka składa hołd wczesnym platformówkom 3D. Twórcy sami przyznają się do inspiracji takimi klasykami jak Super Mario 64 czy Conker. To właśnie tutaj pojawiają się pierwsze problemy jakie mam z tą grą. Całe Hell Pie to tytuł pełen sprzeczności. Bajkowa oprawa łączy się z obrzydliwymi i krwawymi scenami. Skacze się po platformach przyjemnie, ale niektóre lokacje potrafią być frustrujące przez swoją nieprzemyślaną konstrukcję. Każda następna kraina to hub, po którym poruszamy się w celu odnalezienia upragnionych składników.
Jeśli chodzi o sam gatunek, to ten tytuł nie wnosi tutaj niczego nowego. Skaczemy, walczymy okładając wrogów aniołkiem na łańcuchu, używamy specjalnych zdolności wymienialnych rogów dla naszego bohatera, takich jak szybki bieg czy niszczenie ścian. Problem, jaki mam z tym tytułem to fakt, iż pod płaszczem obscenicznego i wulgarnego humoru kryje się tutaj zwykła platformówka, która nie wnosi nic nowego do gatunku, klepiąc utarte schematy. Przynajmniej jest w tym bardzo kompetentna, co powinno zadowolić fanów tego typu zabawy.
Nic nie słyszę
Sam humor też nie jest do końca tym czego się spodziewałem. Oczywiście, żyjące odchody wyznające ustrój wzorowany na trzeciej rzeszy na początku był zabawny. Większość żartów była jednak głównie obrzydliwa, a nie faktycznie zabawna. Daleko Hell Pie do klasyków takiego humoru, jak chociażby South Park.
W odbiorze humoru przeszkadzają zresztą bardzo oszczędne głosy postaci, a w zasadzie ich kompletny brak. Żarty nie mają z tego powodu takiej mocy i jedynie gagi sytuacyjne sprawiały, iż kilka razy się uśmiechnęłam. To zdecydowanie za mało, aby móc to policzyć grze na plus.
Piękna kupa
Hell Pie jest specjalnie brzydkie i obrzydliwe, i to pasuje w tej grze. Pomimo, iż mnie do końca ta wizja artystyczna nie kupiła, to uważam, iż gra nie ma się czego wstydzić. Natomiast posiadacze mocnych maszyn skorzystają z dobrodziejstw śledzenia promieni i DLSS.
Jeśli zaś chodzi o muzykę to jestem nią zawiedziony na całej linii. Spodziewałem się tutaj większej ilości ostrych metalowych kawałków, a te zdarzają się sporadycznie. Dodajmy do tego wspomniany wcześnej brak głosów postac i jest po prostu słabo. jeżeli macie jakiś swój ulubiony album metalowy, może warto go odpalić do grania w Hell Pie. Na pewno zrobi to lepsze wrażenie.
[See image gallery at pograne.eu]Podsumowanie
Wydawać by się mogło, iż tytuł mi się nie podobał, nic jednak bardziej mylnego. To dobra platformówka, która wyróżnia się ciekawym stylem artystycznym. Wszystkiego jest jednak dla mnie za mało, bo widzę tutaj ogromny potencjał, którego nie wykorzystano. Ogromna szkoda, bo Hell Pie mogło być grą zdecydowanie o wiele lepszą od tego, czym ostatecznie jest.