Mid Canterbury dokonało tego, czego nie udało się żadnemu innemu zespołowi przez pięć długich lat, pokonując South Canterbury 17:16 i zapewniając sobie miejsce w wielkim finale Heartland Championship.
„Trudno to opisać słowami” – powiedział kapitan Callum Burrell.
„To, iż możemy tam pojechać jako słabsi i jako sąsiedzi, aby zostać zwycięzcami, jest dla nas czymś ogromnym”.
Półfinał był niepokojący od wieków – grali z South Canterbury w South Canterbury – ale zapewnili sobie zwycięstwo w 84. minucie z rzutu karnego, kończąc passę 39 zwycięstw gospodarzy z rzędu.
Od sobotniego zwycięstwa drużyna Ashburton czuje się podbudowana.
„Otrzymuję wiadomości od ludzi, którzy choćby mnie nie lubią” – powiedział ekscentryczny trener drużyny, Matt Winter.
Żarty na bok, tym, co czyni rugby w Heartland tak wyjątkowym, jest zasięg społeczności. Zespół Mid Canterbury składa się z lokalnych graczy, chippies, hydraulików i niektórych pracowników sektora finansowego, którzy grają w rugby dla czystej miłości do gry.
„Pracujemy naprawdę ciężko… jesteśmy gotowi dawać z siebie wszystko tydzień po tygodniu.
„Dla nas liczy się gra dla siebie nawzajem, dla społeczności. Nie brakuje motywacji, aby co tydzień wychodzić na boisko i pokazywać wszystko” – powiedział Burrell.
Ich sukces w tym sezonie jest ogromny także dla rozwoju dyscypliny w regionie, w którym działają tylko cztery drużyny seniorów.
„Myślę, iż ważne jest, abyśmy wykorzystali zespół Heartland jako szczyt naszych ścieżek” – powiedziała Tanya Derns, dyrektor generalna Mid Canterbury.
„Naprawdę trudno jest tu zatrzymać dzieci – widzą atrakcyjność dużych miast i jasne światła i chcą się stąd wydostać tak szybko, jak to możliwe. Ale jeżeli damy im coś, do czego mogą aspirować – ci chłopcy to robią”.
Finał rozgrywany w ten weekend przeciwko drużynie Thames Valley Swamp Foxes to szansa na odzyskanie upragnionego Pucharu Meads – minęło 10 lat, odkąd drużyna ta zdobyła go po raz ostatni – i dalsze rozwijanie dziedzictwa rugby Mid Canterbury.
„To silne, dumne hrabstwo, tak jest od wielu lat, a dziesięć lat to dużo czasu. Nie jest to coś, czego brakuje obecnemu zespołowi” – powiedział Derns.
To zdanie powtórzył główny trener Matt Winter – znany jako „Wintz” – który w tym roku jest nowy na tym stanowisku.
„Myślę, iż takiego kalibru mamy zawodników. Na tym właśnie najbardziej się skupialiśmy, wybierając drużynę. Oczywiście chcieliśmy dobrego gracza rugby, ale ciężko pracowaliśmy, aby wybrać dobrych zawodników”.
„Myślę, iż nam się to udało i od tego momentu stali się silniejsi jako zespół, czego wspaniale było być częścią”.
Finał odbędzie się w sobotę w Te Aroha.