Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged – recenzja (XSX). Cudnie, ale wtórnie

1 rok temu

Marzenie. Tym dla wszystkich dzieciaka były resoraki Hot Wheels. Odjechane projekty samochodzików, szalone trasy, zazdrość kolegów na widok twojego najnowszego zestawu – wszystko to sprawiało, iż Hot Wheels stanowiło dla mnie jedną z najbardziej pożądanych zabawek. Jakże nęcącą wizją była możliwość zmniejszenia się i zasiądnięcia za sterami jednego z nich, by ruszyć z olbrzymią prędkością po torze, omijając przy tym wszystkie przeszkody. Jest to z przyczyn oczywistych niemożliwe, ale przez lata branża growa starała się dać graczom, choć namiastkę tych emocji i z sukcesami robi to po dziś. Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged jest w tej chwili najdoskonalszym tego przejawem, choć weterani poprzedniczki mogą odczuć niemałe deja vu.

Świetny arcade po raz drugi

Mediolańskie Milestone na wyścigach zjadło zęby i co roku wypuszcza przynajmniej kilka dobrej jakości produkcji. Wprawdzie specjalizują się głównie w motocyklowych symulacjach (warto wspomnieć, chociażby o nad wyraz udanym MotoGP 22, które recenzowałem w zeszłym roku), ale udowodnili już nie raz, iż arcade’owa rozgrywka nie jest im straszna. Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged to świetny przykład, bo w wyścigach kultowych resoraków Mattela nie może być mowy o żadnym realizmie. Rozgrywka w najnowszej produkcji Milestone to frajda w najczystszej postaci. Nie musimy przejmować się absolutnie niczym poza trzymaniem przycisku gazu i sporadycznym uderzeniem po hamulcach, by wprowadzić samochód w kontrolowany poślizg. Obijanie się o bandy, spychanie przeciwników z toru i przeskakiwanie nad przeszkodami to część dynamicznej i uzależniającej zabawy.

Spokojnie, w trakcie lotu samochodzikami można sterować, więc taka sytuacja nie oznacza dachowania.

Należy jednak wspomnieć, iż fani pierwszego Hot Wheels Unleashed raczej nie znajdą tu praktycznie niczego nowego. Milestone poszedł po linii najmniejszego oporu i choć pozmieniał parę rzeczy, to Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged przypomina raczej rozszerzoną edycją oryginału. Tryb dla pojedynczego gracz otoczono tym razem dość krótką i raczej bzdurną historyjką o ratowaniu świata przed zabawkowymi potworami, ale sama rozgrywka w zasadzie się nie zmieniła – wciąż głównie kręcimy kółka na zamkniętych (aczkolwiek zwykle bardzo kreatywnych) torach, ale twórcy pokusili się o dorzucenie kilku dodatkowych konkurencji, jak chociażby zawody driftingowe czy próby czasowe, a także nowe lokacje, w tym między innymi pole minigolfowe w klimacie Dzikiego Zachodu i salon automatowy.

Pokaż swoją kreatywność

Wizualnie trudno jest się zatem nudzić. Jest wystarczająco różnorodnie, by trasy nie opatrzyły się Wam przynajmniej przez kilkanaście godzin zabawy. Zwłaszcza iż przy nieustannym pędzie i tak przez większość czasu będziecie skupieni na utrzymaniu się na prowadzeniu, w czym przeszkadzać będą Wam liczne przeszkody w postaci wentylatorów, olbrzymich przepaści czy strzelających spowalniającą siecią pająków. Zabraknąć nie mogło oczywiście wszelkiego rodzaju dopalaczy, magnetycznych fragmentów toru czy choćby zmieniających grawitację urządzeń. o ile jednak stworzone przez twórców trasy Wam nie wystarczą, to zawsze skorzystać możecie z edytora tras, by stworzyć swoje własne mapy lub sprawdzić, co też wymyśliła społeczność.

Śmiganie bokiem to umiejętność, której dość gwałtownie będziecie musieli się nauczyć.

Zresztą podobnie ma się sprawa malowań samochodów, a o ile już o nich mowa, to należy wspomnieć, iż w ramach około 130 kapitalnie odwzorowanych (wliczając w to choćby niedoskonałości użytych do ich produkcji materiałów) resoraków wprowadzono także dwie zupełnie nowe kategorie – motocykle i pojazdy terenowe. Różnice w ich wprowadzeniu wprawdzie nie przypominają przepaści, ale każdą z kategorii jeździ się odczuwalnie inaczej. Ot, chociażby wspomniane terenówki jako jedyne nie tracą przyczepności poza plastikowym torem Hot Wheels.

Nowości pozbawione szaleństwa

Pojazdy mogą też teraz skakać i uderzać przeciwników bokiem, co przydaje się dość często, ale w żadnym wypadku nie rewolucjonizuje rozgrywki. Samochodziki dodatkowo możemy ulepszać, zmieniając ich adekwatności, ale jest to nowość na tyle mało istotna, iż nie powinniście mieć najmniejszego problemu z wygrywaniem wyścigów, choćby o ile tę mechanikę olejecie. Olbrzymią zmianą na plus jest natomiast fakt, iż w Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged kupimy w sklepie te resoraki, które chcemy. Pozostał jednak pewien element losowości, bo pula dostępnych maszyn zmienia się co jakiś czas.

[See image gallery at pograne.eu]

Techniczny majstersztyk

Technicznie Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged prezentuje się naprawdę świetnie. Wspominałem już o wizualnie zróżnicowanych torach i kapitalnie odwzorowanych modelach resoraków, ale tytuł ten wygląda ślicznie przede wszystkim jako całość. Nie jest to najpiękniejsza produkcja, jaką widziałem, ale wciąż kolorowe szaleństwo na ekranie niejednokrotnie zachwycało. Gra działa przy tym nienagannie, ani na chwilę nie gubiąc płynnych 60 FPS-ów i pozbawiona jest w zasadzie żadnych błędów. Jedyny mankament może stanowić co najwyżej muzyka. Wybrane utwory nie zawsze trzymają ten sam poziom, niekiedy brzmiąc po prostu kuriozalnie, a w dodatku wydaje się być ich śmiesznie mało, przez co w kółko słyszymy te same kawałki. Jest to jednak drobnostka, która nie wpływa w znaczący sposób na euforia czerpaną z jazdy.

Cudnie, ale wtórnie

Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged zdecydowanie nie jest grą wybitną. Złośliwcy mogliby choćby pokusić się o stwierdzenie, iż jest to odgrzewany kotlet i raczej rozszerzona edycja oryginału, a nie pełnoprawny sequel. Nie zmienia to jednak faktu, iż grało mi się nadzwyczaj dobrze i tych kilka dobrych godzin, które spędziłem za sterami resoraków, zleciało mi, nim zdążyłem się obejrzeć. To bezpieczna kontynuacja, która rozwija mechaniki oryginału i poprawia jego błędy, przy okazji rozbudowując moduł wieloosobowy (lokalny i sieciowy) o nowe tryby, ranking online i rozgrywkę międzyplatformową. o ile miałby to być Wasz pierwszy kontakt z serią, to sięgajcie po Hot Wheels Unleashed 2: Turbocharged bez zastanowienia. jeżeli jednak w oryginał już graliście, poczekajcie na obniżki, choć już cena premierowa jest wyjątkowo przystępna.

Gameplay

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie PLAION Polska.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Idź do oryginalnego materiału