XIX-wieczny klasztor gdzieś w Rosji, najprawdopodobniej na Syberii. To miejsce, gdzie poznajemy główną bohaterkę gry Indika. Niestety nasza protagonistka nie ma tam najłatwiejszego życia, bo, poza trudami egzystencji w dość szorstkich warunkach, mieszka ona tam z siostrami, które, delikatnie mówiąc, nie żywią do niej sympatii. Jest z nią również ktoś jeszcze, ktoś, kogo widzi tylko ona i przez co ma wiele kłopotów w swoim prawosławnym społeczeństwie. Ktoś, kto obraca jej życie w szalony rollercoaster wizji, dziwnych pragnień i szaleństwa, na które nikt nie jest gotowy. Przede wszystkim na to, co miało się wydarzyć, nie byłem gotowy ja.
Wstęp
Indika to wydana przez Polskie 11 bit studios, a wyprodukowana przez rosyjskie Odd Meter (studio przeniosło się do Kazachstanu przed rozpoczęciem się konfliktu na Ukrainie) trzecioosobowa gra przygodowa z elementami… wszystkiego. Historia zaczyna się, gdy tytułowa Indika zostaje wysłana do sąsiedniego opactwa w celu dostarczenia pewnego listu. Zanim jednak wyruszy w tę podróż, musi dostarczyć wody ze studni, pójść na mszę, na której sam Szatan bawi się w najlepsze przy akompaniamencie muzyki elektronicznej. Brzmi to dość dziwnie? Ma tak brzmieć, bo gra pod każdym względem stara się bawić z graczem w kotka i myszkę. Testuje przy każdej możliwej okazji nasze przyzwyczajenia. Dostarcza nam jedyne w swoim rodzaju doświadczenie.
Inna niż wszystkie
Jednym z największych atutów tej produkcji zdecydowanie jest jej nieprzewidywalność. Celowo wydłużony wstęp może odepchnąć od siebie wiele osób, mnie zaś zaintrygował. Rozumiem zamysł twórców, którzy chcieli, abyśmy cały rozmyślali czy to, co robimy, ma na pewno sens. Za przykład niech posłuży chociażby fakt, iż w Indice zbieramy punkty. Dlaczego? Po co? Zbierałem je tylko po to, by się dowiedzieć, iż koniec końców nie były nam w ogóle potrzebne. Jednym z taki nieprzewidywalnych aspektów jest również fakt, iż Indika na swojej drodze spotyka Ilię, młodego uciekiniera. Chłopak ten twierdzi, iż rozmawia z Bogiem. Mocno to kontrastuje z narratorem naszej gry. Z kolei Szatan, który opętał główną bohaterkę, ochoczo komentuje zachowanie i myśli siostry klasztornej.
Indika nie tylko drogą się toczy
Rozgrywkę w Indice możemy podzielić na kilka segmentów: część chodzoną, rozwiązywanie zagadek środowiskowych często powiązanych ze wspinaniem się po platformach oraz mini gry. Produkcja stara się w sposób przeplatać między sobą te sekcje, dzięki czemu nie czujemy znużenia i cała opowieść, mimo tego, iż krótka, jest zdecydowanie ciekawsza. W momentach, kiedy podróżujemy, możemy lepiej poznać naszych bohaterów i widzimy, jak ich relacja z czasem zaczyna się zmieniać.
Ciekawym zabiegiem przy rozwiązywaniu zagadek jest fakt, iż Szatan cały czas przeszkadza nam w naszych zadaniach, dzięki czemu gra lawiruje pomiędzy dwoma światami. Nasza bohaterka bowiem poza tym rzeczywistym, który eksploruje, potrafi przenieść się do wymiaru piekła, symbolizowany jest on czerwoną barwą i tym, iż częściej w jej głowie pojawia się jej „rogaty towarzysz”. Jedynym ratunkiem dla Indiki jest wtedy modlitwa. Pomaga nam ona uspokoić umysł głównej bohaterki, dzięki czemu oddzielimy złe wizje od normalnego świata. Wisienką na torcie są tutaj mini gry, które w pięknym, pikselowym stylu zmieniają perspektywę na rzut izometryczny czy też 2D. Świetnie mi się w ten sposób poznawało przeszłość protagonistki.
Warstwa graficzna
Indika w ogólnym rozrachunku ma dość nierówną grafikę. Mimo moich ogólnych zachwytów muszę stwierdzić, iż wiele aspektów wizualnych tej produkcji nie stoi na takim samym poziomie. Z jednej strony mamy naprawdę szczegółowe modele głównych bohaterów oraz ich animacje. Nie będę ukrywał, iż bardzo mi się spodobało to, jak twórcy wiernie starali się oddać mimikę twarzy i to, jak poruszają się postacie na ekranie. Z drugiej strony mamy połacie pustych terenów, pełnych śniegu i lodu oraz zniszczonych opactw i domostw, a mimo to gra potrafiła chrupnąć na moim nie tak starym komputerze. Na szczęście spadki klatek bywały rzadkie, a stuttering pojawiał się tylko na początku produkcji. Jednakże muszę uprzedzić, iż tytuł ten może mieć problem w działaniu na słabszym sprzęcie.
Niestety przez dziwną decyzję twórców gra straciła możliwość konfiguracji ustawień graficznych na Steam Decku, przez co gra jest zablokowana na 30 klatkach na sekundę, ale zdarzają się bardzo mocne spadki na tej platformie.
Audio
Całości doznań dopełnia klimatyczna ścieżka dźwiękowa. Miejscami bywa zaskakująco niepokojąca, innym razem, zabawna. Na pewno można powiedzieć, iż kompozycje Mike’a Sabadasha robią w tej grze świetną robotę i za każdym razem pasowały do scenerii. Osobiście grałem w Indikę z rosyjskim dubbingiem i kinowym tłumaczeniem. Aktorzy, mimo iż grali mocno teatralnie, to w summa summarum byli swojscy w odbiorze, a samo tłumaczenie na język ojczysty wypada poprawnie. Dla osób, którym jednak wschodni język przeszkadza, jest opcja wybrania gry z angielskim dubbingiem.
Indika – Podsumowanie
Indika to bardzo interesująca produkcja, zdecydowanie warta do polecenia wszystkim fanom symulatorów chodzenia. Gra, która stara się pokazać brud i trudności w życiu w klasztorze, ale i to, iż koniec końców jesteśmy tylko ludźmi. Mamy swoje grzechy i pragnienia, a nic nie jest czarne i białe. Mimo pewnych problemów z optymalizacją jest to tytuł, który po raz kolejny pokazuje, iż bez ogromnego budżetu również można przedstawiać angażujące historie. Od siebie życzę wszystkim powodzenia w wędrówce, testujcie tę produkcję, a jeżeli już w nią graliście, to czekam na wasze komentarze na naszych social media. jeżeli zaś jesteście ciekawi innego zdania na temat tej produkcji to mój redakcyjny przyjaciel Kamil zwany także Podrybanem przygotował jakiś czas temu swoją recenzję o dokładnie tu.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!