InZOI to koreański symulator życia, którego wydawcą jest firma KRAFTON. Tytuł siłą rzeczy porównywany jest do serii The Sims, która do tej pory niepodzielnie królowała w tym gatunku. Gracze w końcu jednak otrzymali jakąś alternatywę. Produkcja jest w tej chwili we wczesnym dostępie. Czy już teraz, jak to głoszą niektóre opinie, można wieścić upadek ich oczywistego konkurenta?
Zacznijmy od tego, iż grafika w InZOI jest naprawdę imponująca. Twórcy postawili na fotorealizm. Zarówno ubrania i meble wyglądają jak wyjęte z katalogów. Oczywiście oznacza to, iż gra ma też naprawdę wysokie wymagania sprzętowe, co może być problemem dla bardziej casualowych graczy z podstawowym sprzętem.
Na szczególną uwagę zasługuje tu kreator postaci. Jest wyjątkowo szczegółowy i daje ogrom możliwości. Można w nim przepaść na całe godziny, dopracowując każdy szczegół. Dzięki temu nasze Zoi wyglądają bardzo realistycznie. Jedyny problem stanowią jednak włosy. Zdaje sobie sprawę, iż to jest jeden z najtrudniejszych elementów do zaprojektowania i tutaj to naprawdę widać. Nie pomagają za wiele choćby ustawienia ultra. Plus jest taki, iż po wyjściu z kreatora postaci wygląda to dużo lepiej, minus: kolor często wydaje się kompletnie inny, zwłaszcza przy blondach i brązach.
Fani budowania z pewnością będą zachwyceni. InZOI oferuje naprawdę dużo opcji personalizacji mebli, nadawania im wybranej tekstury i koloru. Jakkolwiek ilość dostępnych modeli wydaje się jeszcze dość ograniczona, naprawdę można zaprojektować arcydzieła. Ponieważ jednak osobiście nie przepadam za tym elementem rozgrywki i wolę korzystać z gotowych wzorów, tak rozbudowane opcje budowy stanowiły dla mnie jedynie dodatkową torturę.
Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę, jest ona dość… rozczarowująca. Znacznie częściej odczuwałam frustrację niż zadowolenie. Zoi blokują się w dziwnych momentach. Czasami trudno jest najechać na przedmiot czy innego Zoi i wejść w interakcję. W dodatku ta momentami potrafi być w ogóle niemożliwa, bez absolutnie żadnego sensownego powodu. Czasem nie da się użyć jakiegoś przedmiotu, bo inny Zoi z niego korzysta i jest to zrozumiałe, ale jest tu pewien brak konsekwencji. Zoi potrafią stać przez 20 minut w jednym miejscu i czekać, aż inny Zoi skończy swoją czynność, żeby iść z nim porozmawiać, ale nie da się zakolejkować użycia lodówki, o ile akurat jest otwarta.
Dość męczące okazało się również tempo samej rozgrywki. Czas w grze upływa irytująco powoli. Dla wielu graczy jest to duży plus, bo można naprawdę wiele rzeczy zrobić w ciągu dnia i to faktycznie jest super. Problem polega na tym, iż chociaż mamy opcje przyśpieszania czasu, to wydają się one ograniczone i nie spełniają zbyt dobrze swojej funkcji. Przyśpieszenie na poziomie 10x jest dziwnie przyblokowane i włącza się tylko, gdy wszyscy Zoi śpią.
Opcje dialogowe są rozbudowane i szczegółowe, ale brakuje im kontekstu. Możemy na przykład opowiedzieć o doświadczeniach z pracy albo o niemiłym kliencie, tylko skąd Zoi może mieć o tym jakiekolwiek pojęcie, skoro nie ma pracy? Takich dziwnych tematów jest więcej, w rezultacie czego interakcje wydają się skomplikowane, a nie po prostu różnorodne. Nic też za tym nie idzie, nie wpływają one jakoś znacząco na relacje, czy cokolwiek innego wewnątrz gry. Czasami Zoi chcą porozmawiać o czymś konkretnym, ale odnalezienie odpowiedniej opcji dialogowej niemal zawsze wydawało mi się niemożliwe.
Przyzwyczajenie się do interfejsu i sterowania może zająć chwilę fanom klasycznych simsów. Jest tu sporo różnic, ale jest też wiele nowości. Gra przecież nie byłaby ciekawa, gdyby była niemal identyczna, prawda? Zaskoczyło mnie na przykład, iż Zoi mają pralkę na ubrania oraz odkurzacz, który domyślnie jest w każdym mieszkaniu. Obowiązki domowe wkraczają tu więc na zupełnie nowy poziom.
Jednym z ciekawych aspektów InZOI jest system karmy. Widzę w tym potencjał, ale w moim odczuciu nie został on jeszcze dobrze wykorzystany. Jako gracz musimy dbać nie tylko o karmę naszych Zoi, ale całego miasta. Zoi z bardzo złą karmą po śmierci zamienią się bowiem w duchy i będą musiały dalej zdobywać doświadczenie, zanim przejdą na druga stronę. W tym czasie będą blokować drogę dla nowych Zoi, a im więcej duchów w mieście, tym większe negatywne skutki ich obecności. Jak mówiłam, jest to interesujące i ma potencjał, ale nie zostało wprowadzone w interesujący i zrozumiały sposób.
Co więcej, mamy naprawdę duże możliwości personalizacji miasta. Możemy decydować o wyglądzie drzew, poziomie świadomości społecznej, bezpieczeństwa, czystości ulic czy częstotliwości pożarów. Opcji jest naprawdę dużo. Samo miasto wykonane jest zaskakująco realistycznie. Mamy choćby sygnalizację świetlną, na którą nasze Zoi aktywnie reagują i nie przechodzą na czerwonym świetle. Jest sporo różnych aktywności, takich jak wesołe miasteczko, deski surfingowe czy miejsca do łowienia ryb. Wszystko zależy od lokalizacji, jaką wybraliśmy na start.
Kolejnym plusem jest jest możliwość towarzyszenia naszym Zoi w pracy już na tym etapie gry. Było to dla mnie coś nowego i naprawdę fajnego. Możemy też wybrać się na uniwersytet, kupić wymarzony samochód i rozwijać zaskakujące umiejętności. Warto przyjrzeć się też wszystkim opcjom, jakie daje nam komputer. Podobało mi się również, iż Zoi mogą prowadzić dziennik.
Podsumowując: InZOI z pewnością jest ciekawą alternatywą dla kultowej serii The Sims. Na razie jednak nie powala niczym na kolana. Wczesny dostęp wyraźnie widać niemal w każdym aspekcie rozgrywki. Nie wiadomo, kiedy gra wyjdzie z tego etapu, a przed deweloperami jeszcze masa pracy. Gra ma naprawdę duży potencjał, który wciąż można wykorzystać.
Źródło grafiki głównej oraz fotografii w tekście: materiały promocyjne