Just Cause 2

9 godzin temu

Znajdujące się w Sztokholmie Avalanche Studios znane jest przede wszystkim z wydanej w 2006 roku gry akcji Just Cause. Produkcja ta miała stanowić konkurencję dla wiodącej w tym gatunku prym serii Grand Theft Auto, ale nie do końca sprostała temu wyzwaniu.

Czy sequel, który pokazuje jak szalony jest świat pełen chaosu oraz braku realizmu, będzie można postawić na półce obok pudełka z pozycją Rockstar? Z pewnością tak!

Wszystko co dobre, gwałtownie się kończy – wbrew pozorom dotyczy to także superbohaterów. Rico Rodriguez przebywając na upragnionych, rajskich wakacjach dostaje w pewnej chwili telefon od swojej dawnej partnerki – Marii Kane, który – jak łatwo można się domyślić – automatycznie przerywa wypoczynek. Dziewczyna prosi Rico o wykonanie jeszcze jednej, ostatniej misji. Jej celem jest złapanie byłego szefa agencji CIA, Toma Sheldona, który wykradł z korporacji dwa miliony dolarów i zwiał hen daleko, bo aż na fikcyjną wyspę Panau w Azji. Pięknym kobietom się nie odmawia, więc pora wyruszyć w drogę!

Totalna rozwałka, chaos, demolka – tymi słowami w uproszczeniu można opisać Just Cause 2. o ile lubicie realizm, to albo w ogóle nie tykajcie tej gry, albo dajcie się przekonać, iż jego brak może być powodem do pionierskiej zabawy. Zaprezentowany na targach E3 fragment z rozgrywki dosłownie zmiótł każdego z nóg – znajdujący się na szczycie o wysokości ponad 600 metrów Rico postanowił, jak gdyby nigdy nic, skoczyć w przepaść. Atak samobójczy? Cóż, niezupełnie, bo tuż przed taflą wody wyciągnął spadochron, by po chwili wylądować na pobliskiej łódce.

Łódź ma być jednym z setki dostępnych w grze środków transportu. Do naszej dyspozycji zostaną oddane między innymi auta – takie jak hummery, motory, myśliwce, helikoptery, a choćby jumbo-jety. Nie ma tutaj jednak żadnego zaskoczenia – teren gry to ponad tysiąc kilometrów kwadratowych, a wycieczka samolotem będzie wręcz wskazana.

Dwoma najważniejszymi elementami naszego ekwipunku są spadochron oraz linka z hakiem. Oba sprzęty pozwalają na niewiarygodne wręcz kombinacje – przykładowo lecąc nad drogą możemy złapać się linką auta znajdującego się o wiele dalej, by po chwili dostać się na jego przedni zderzak, wyjąć odpowiednią broń i przez szybę zabić uzbrojonego kierowcę wraz z pasażerem, przebrnąć przez quick time event wciskając odpowiednie przyciski i przejąć stery samochodu. Zbyt mało emocji, jak na jeden raz? Wyskakujemy z ledwie trzymającego się drogi pojazdu i szybując w powietrzu podziwiamy, jak w iście hollywoodzkim stylu wpada do wody.

Zabijanie oponentów karabinem? Pff, po co marnować amunicję – wystrzeliwujemy linkę, która wbija się we wroga, dołączamy do niej „gratisowo” butlę gazową i mamy zgrany duet. Jeden pocisk wystarcza, by wróg wąchał kwiatki od spodu. Miłośnicy standardowej wymiany ognia nie będą jednak zawiedzeni. Developer oddał w nasze ręce pokaźną ilość broni – pomijając powszechne w innych grach pistolety i karabiny, będziemy mogli pobawić się takimi cackami jak wyrzutnią sterowanych laserowo rakiet, ładunkami C4, rozstawianym minigunem czy choćby ręcznym granatnikiem. Arsenał wydaje się być wystarczający, ale będzie można go powiększać i udoskonalać – wszystko to za sprawą edytora broni, o którym na razie nie wiadomo nic oprócz tego, iż będzie obecny.

Wszelkie te „gadżety” zdecydowanie przydadzą się w demolce, której owocem będą Chaos Points. Dzięki nim zwiększy się chociażby nasza reputacja u frakcji, które znajdują się na wyspie. kooperacja z jedną z nich nie oznacza zerwania kontaktu z drugą – wystarczy solidnie wykonywać robotę, a gra na kilka frontów będzie trwać wiecznie.</p>

Wyłącznie od Gracza będzie zależeć to, w jaki sposób zamierza przejść grę. Nie będzie prowadzenia za rączkę, ściśle wytyczonych tras, czyli bardzo powszechnej kiedyś liniowości. Producent gry zapewnia, iż będzie możliwych ponad 1000 różnego rodzaju działań, dzięki którym osiągniemy zamierzony cel. Niejednokrotnie Rico stanie także przed wyborem pomiędzy złem, a mniejszym złem.

Przed prezentacją gry wiele mówiło się na temat bardzo dobrego AI wrogów. Niestety, po zaprezentowanym, soczystym gameplay’u, śmiem w to wątpić. Wrogowie zwyczajnie wchodzili pod lufę, nie chowali się za osłonami, a rzucony granat nie wywołał u nich absolutnie żadnej paniki. o ile ten element nie zostanie poprawiony, to rozgrywka może się okazać zbyt prosta.

Just Cause 2 pod kątem oprawy audiowizualnej wypada bardzo dobrze. Tereny i widoczki niejednokrotnie sprawią, iż na chwilę przystaniemy by móc w spokoju upajać się pięknem otaczającego nas krajobrazu. Za doznania te odpowiada autorski silnik graficzny – Avalanche 2.0. Woda i wybuchy wyglądają, a zarazem brzmią porządnie, choć o rewolucji na miarę Crysisa czy Killzone’a 2 nie ma co mówić. Niewątpliwie ogromną rolę w grze odgrywa silnik fizyki Havok – choćby takie detale jak falujące ubranie bohatera potrafią zrobić wrażenie.

<p>Widać, iż Szwedzi po wydaniu swojego pierwszego dziecka wzięli sobie do serca wady swojej produkcji. Just Cause 2 jawi się jako tytuł totalnie odjazdowy, którego znakiem rozpoznawczym będzie kompletna swoboda. Pomimo kilku niedoróbek, ciągle masz wrażenie, jakbyś znajdował się w zupełnie nierealnym świecie. o ile lubisz piękne i ogromne wyspy, kochasz rozwałkę na całego i arcade’owe podejście do rozgrywki – absolutnie musisz dodać ten tytuł do listy życzeń, by już we wrześniu wcielić się w Rico Rodrigueza!

Idź do oryginalnego materiału