Kącik Retro: Blur (PC). Mario Kart na poważnie

1 dzień temu

Odnoszę wrażenie, iż zmierzch siódmej generacji konsol obfitował w naprawdę dobre samochodówki, które obeszły niewielu. Potężną porażką dla Activision okazał się chociażby Split/Second, a wcale nie lepiej poradził sobie wydany zaledwie tydzień później przez tego samego wydawcę Blur, który sprzedał się jedynie w 500 tysiącach sztuk, tym samym doprowadzając finalnie do zamknięcia swoich twórców, Bizzare Creations, choćby pomimo trwających już prac nad sequelem. Szkoda, bo Blur, choć nie był grą doskonałą, miał pomysł na siebie i sprawiał sporo frajdy.

Spis Treści

  • Estetyka
  • Rozgrywka
  • Wyzwania
  • Samochody
  • Tryby wieloosobowe
  • Podsumowanie

Wyjątkowa estetyka

Osobiście ujmuje mnie przede wszystkim estetyka gra. Blur może nie jest wybitnie piękny, ale zalewające ekran rozbłyski, neony i stonowana paleta kolorów nadają dziełu Bizzare Creations unikalnej tożsamości. Świetnie pasuje to do klimatu nocnych wyścigów, rozgrywających się na opustoszałych ulicach miast, portowych alejkach czy pustynnych bezdrożach przecinających opuszczone lotnisko. Żal jedynie, iż muzyka ginie gdzieś w tle, kompletnie nie wybijając się ponad warkot silników, marnując tym samym szansę, by jeszcze mocniej podbić szaleństwo tych wyścigów.

Pomimo 15 lat na karku Blur wciąż prezentuje się naprawdę łądnie, zwłaszcza w ruchu.

Nieślubne dziecko Mario Kart i Undergrounda

Zwłaszcza iż Blur to produkcja ze wszech miar szalona, choćby jeżeli na pierwszy rzut oka może wydawać się zwyczajną samochodówką, toczącą się po śladach serii Need for Speed. Bizzare Creations postanowiło jednak poeksperymentować, więc choć faktycznie rozbijamy się tutaj licencjonowanymi i łatwo rozpoznawalnymi brykami (na przykład Dodge Viper, Audi RS8, ba, choćby tak wspaniały samochód, jak Astra Opel tu jest), to całość przypomina raczej Mario Kart, aniżeli NFS-a. Otóż na każdej z kilkunastu dostępnych w grze tras rozrzucono power-upy – pięć ofensywnych (miny, samonaprowadzające kule energetyczne, takie tam) i trzy defensywno-pomocnicze (tarcza, przyśpieszenie i naprawa).

W efekcie równie ważne co dotarcie do mety na pierwszym miejscu jest utrzymanie się przy życiu. Brzmi to jednak zdecydowanie bardziej doniośle, niż jest w rzeczywistości, bo po straceniu wszystkich punktów wytrzymałości po prostu odradzamy się na trasie, aczkolwiek najpewniej utraciwszy kilka miejsc. Samochodowe potyczki wyjątkowo trudne nie są, a w dowolnym momencie możemy wybrać jeden z trzech dostępnych poziomów trudności, by dostosować stawiane przed nami wyzwanie.

Nadciągające pociski można blokować odpowiednim atakiem, na przykład takim oto impulsem elektromagnetycznym.

Pierwsze wrażenia są wyjątkowo pozytywne. Blur ujmuje dynamiczną rozgrywką z wartką akcją, feerią kolorów wywoływaną przez wykorzystywane przez kierowców power-upy, a sama formuła w połączeniu z rzeczywistymi samochodami samoczynnie wywołuje uśmiech na twarzy. Dość gwałtownie jednak zaczyna się zauważać, iż Blur to w zasadzie gra jednej sztuczki. kilka tu taktyki, a zaledwie trzy typy konkurencji (wyścig, jazda przez bramki i niszczenie samochodów na czas) szybką zaczynają wywoływać potężne uczucie deja vu.

Pokaż, co potrafisz

Ktoś w Bizzare Creations chyba najwidoczniej to zauważył i spróbował uratować sytuację poprzez wprowadzenie dość interesującego systemu progresji. Kolejne mistrzostwa odblokowujemy klasycznie, wygrywając wyścigi i zdobywając odpowiednią liczbę „świateł”, czyli swoistej punktacji. Natomiast ukończenie każdego z mistrzostw wymaga od nas pokonania bossa w walce jeden na jednego, tym samym zdobywając jego samochód i specjalną modyfikację fury (jak choćby zwiększenie wytrzymałości). By go odblokować, musimy natomiast zaliczyć szereg predefiniowanych wyzwań – od trafienia pięciu samochodów strzałem do tyłu, przez wygranie konkretnego wyścigu w konkretnym samochodzie, aż po zaliczenie okrążenia bez zwalniania poniżej wyznaczonej prędkości.

Walki z bossem (lub w tym wypadku z bossami) można wygrać albo dojeżdżając jako pierwszy do mety, albo niszcząć przeciwnika.

Jest to całkiem prosty, acz efektywny zabieg, który wprowadza do zabawy pewien element strategii. Wszak musimy przemyśleć, który samochód spisze się lepiej przy konkretnym wyzwaniu, a innym razem zwolnić i taktycznie przepuścić kilku oponentów, by dziabnąć ich w tyłek konkretnym power-upem. Podobną funkcję pełnią żądania fanów, które po zebraniu odpowiedniej ikonki na trasie, podrzucają nam cel do zaliczenia w przeciągu kilku kolejnych minut, na przykład trafienie dwóch samochodów minami albo strzelenie do kogoś w trakcie driftu. Urozmaica to zabawę, oferuje dodatkowe wyzwanie, a przy okazji zapewnia dodatkowy zastrzyk liczby fanów, potrzebnych do wbijania kolejnych poziomów kierowcy i tym samym odblokowywania nowych samochodów.

Mechanikom dziękujemy

Te natomiast podzielono na kilka, mocno arcade’owych kategorii – off-roadowe, driftingowe i przyczepne. Zamysł jest taki, by wybierać samochody pod kątem nawierzchni oraz układu trasy. I faktycznie, na bezdrożach samochód do driftu będzie nas mocno irytował, ale sprawdzi się perfekcyjne na górskich serpentynach, podczas gdy terenówka, choć poza drogą sprawdzi się perfekcyjnie, to na asfalcie poruszać będzie się z gracją czołgu z uszkodzonym sterowaniem. Smakiem obejść muszą się natomiast ci, którzy liczą na jakąkolwiek personalizację pojazdu. Poza kolorem blachy i wygraną od bossa modyfikacją nie możemy zmienić absolutnie niczego. Przynajmniej samych aut jest na tyle, iż raczej nie zdążycie się nimi znudzić.


Multi wiecznie żywe

Dla fanów rywalizacji z żywymi przeciwnikami dorzucono tryb sieciowy dla maksymalnie 20 graczy, ale w tej chwili jego odpalenie może być dość problematyczne. Oficjalne serwery zostały bowiem wyłączone, więc pozostaje połączenie LAN lub zabawa w modowanie gry. Zawsze można zebrać też ekipę, by poszaleć na podzielonym ekranie dla 4 graczy. Z problematycznych kwestii technicznych na PC pozostaje też fakt, iż najwidoczniej nie uwzględniono ikon przycisków dla padów, więc ponownie grę trzeba modować bądź pogodzić się ze wciskaniem przycisków w ciemno.

Mario Kart na poważnie

Najsmutniejsze w tej całej historii jest natomiast to, iż w tej chwili Blur nie jest dostępny do zakupu na żadnej platformie, a pudełkowe używki potrafią być śmiesznie drogie. Edycje konsolowe jeszcze trzymają fason, ale PC-towców z pewnością ucieszy widok budżetowego wydania „Best of” za 175 złotych. Na PS3 i Xboksa można natomiast wyrwać Blur za jakieś siedem dyszek, co jest już ceną całkiem akceptowalną. To naprawdę przyjemna produkcja, która da Wam kilka godzin dobrej zabawy i choć miejscami brak jej szlifu, to wciąż zasługiwała na o wiele więcej.

Przeczytaj także

JDM: Japanese Drift Master – recenzja (PC). Nieoszlifowany diament


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!

Idź do oryginalnego materiału