Dwa lata kiedyś potrafiły zrobić kolosalną różnicę. Postęp technologiczny był tak szybki, iż dwie kolejne części tej samej serii mogły wyglądać diametralnie inaczej. Świetnym tego przykładem jest Hexen. Wydany dwa lata po części pierwszej Hexen II kompletnie deklasował poprzednika pod niemalże każdym względem i to pomimo faktu, iż obie te produkcje śmigały na najpotężniejszych w swoich czasie silnikach. Tytuł ten jednocześnie rozwinął pomysły oryginału, stając się tym samym przepięknym zwieńczeniem trylogii Wężowych Jeźdźców.
Eidolon, Ty wężu, przestań mi świat prześladować!
Do pokonania został bowiem ostatni, a zarazem najsilniejszy z nich – Eidolon. Zanim jednak czterech śmiałków – Paladyn, Krzyżowiec, Nekromanta i nowa w serii Zabójczyni – otrzymają szansę skopania mu tyłka, będą musieli przejść przez szereg zróżnicowanych tematycznie świątyń, pokonując strzegących go generałów. Fabuła oczywiście ponownie nie jest tu zbyt ważna, aczkolwiek tym razem twórcy pokusili się o pozostawienie na mapie szeregu notatek, nie tylko nakierowujących gracza na rozwiązania zagadek, ale też dających wgląd w świat gry. Nie nastawiajcie się jednak zbyt optymistycznie, większość historii wciąż będziecie musieli doczytać w instrukcji.
Największą zaletą Hexen II jest zdecydowanie zróżnicowanie. W zasadzie pod każdym względem tytuł ten jest bogatszy od poprzedników. Czwórka bohaterów ponownie oferuje nieco odmienny sposób rozgrywki, zwłaszcza wprowadzająca pewne elementy skradankowe Zabójczyni. Każdy z nich posiada swój własny komplet czterech broni i kilka umiejętności specjalnych (Zabójczyni może się chociażby chować w cieniach). Z kolei odwiedzane lokacje co rusz zaskakują, każdorazowo nawiązując od innej mitologii. W trakcie pogoni za Eidolonem zwiedzimy zatem między innymi egipskie piramidy czy greckie łaźnie. Wszystko to wzbogacone o świetny, klimatyczny soundtrack.
Magia strzelania
Czymże byłaby jednak strzelanka, gdyby nie dobry model strzelania. Hexen II nie zawodzi również pod tym względem, dzięki czemu przeciwników morduje się nad wyraz przyjemnie. Dodatkowo twórcy stali się nieco hojniejsi i nie skąpią już amunicji tak, jak było to w pierwszym Hexenie. Tej wciąż jest wprawdzie ociupinkę za mało, ale w trakcie eksploracji zdobywamy na tyle magicznych przedmiotów, iż w zasadzie nie musimy się o to martwić. Wystarczy w końcu napić się z czarodziejskiego pucharu, by uzupełnić magazynki, a w razie napotkania większych grup potworów, warto wspomóc się bombami lub Księgami Mocy, zwiększającymi siłę naszych uderzeń, pocisków i czarów. Trzeba mieć się jednak na uwadze, bo przeciwnicy potrafią być wymagający, ale dzięki temu widok ich rozpadających się na kawałeczki ciał pozostało bardziej satysfakcjonujący.
Sekrety progresji
Co charakterystyczne dla serii, problematyczne okazuje się niestety odnajdywanie dalszej drogi. W Hexen II twórcy ponownie postawili na swobodne przemieszczanie się pomiędzy różnymi poziomami, projektując przejścia między nimi w zdecydowanie bardziej sensowny sposób, niż poprzednio, ale jednocześnie uczyniono z nich miejsca pełne ukrytych przejść i często kompletnie abstrakcyjnych zagadek. Warto zatem rozpocząć przygodę z grą od otworzenia na telefonie poradnika, bowiem bez niego będziecie dosłownie lizać ściany, mając nadzieję, iż na którejś zakamuflowano przełącznik lub jest ona zaledwie iluzją. Tego typu pomysły sprawdzają się świetnie w przypadku sekretów, ale w Hexen II tylko niepotrzebnie stopują akcję.
Quaxen
Przesiadka na świeżutki wówczas i nieco zmodyfikowany silnik Quake’a pozwoliła przy okazji na znaczące poprawienie oprawy graficznej. Całość nareszcie przeszła w trójwymiar, a wizualny przepych sprawia, iż nie tylko łatwiej jest się odnaleźć na mapie, ale też patrzy się na jej elementy z przyjemnością. Już bazowa, dostępna w sklepach wersja wypada całkiem nieźle (to właśnie ją widzicie na zdjęciach), a chętni mogą dodatkowo poprawić ją poprzez darmowe modyfikacje. Żadnych problemów nie miałem również z jej działaniem. Raz zdarzyło się, iż nie zaskoczył jakiś skrypt i musiałem wczytywać grę od nowa, ale to raczej odstępstwo do reguły.
[See image gallery at pograne.eu]Mitologiczny labirynt
Przyznam, iż do Hexen II zasiadałem raczej z recenzenckiego obowiązku, aniżeli dla przyjemności. Na szczęście przesiadka na nowy silnik wprowadziło do formuły tyle świeżości, iż grę w zasadzie łyknąłem. Jasne, jest tu nieco problemów, związanych z eksploracją i zagadkami, a niektórzy mogą narzekać na odrobinę wolniejsze tempo akcji, niż w poprzednich odsłonach serii, ale wciąż uważam, iż Hexen II jest najlepszą z nich. Śliczne, zróżnicowane lokacje chce się zwiedzać, strzelaniny są nad wyraz miodne i satysfakcjonujące, a choćby historia – jeżeli tylko się w nią wczytać – wypada dość intrygująco. Na deser można też spróbować postrzelać do siebie ze znajomymi lub wspólnie przejść kampanię przez internet. Jednak choćby samotnie Hexen II wciąż pozostaję wartą sprawdzenia produkcją.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!