Planowałem, iż tekst ten będzie zdecydowanie dłuższy, bo błędnie założyłem, iż Silent Hill 2: Born from a Wish, czyli dodatkowy scenariusz do kultowej produkcji Team Silent, okaże się nieco obszerniejszy, niż jest w rzeczywistości. Tymczasem okazało się, iż to przygoda na niecałą godzinę grania. Teoretycznie nie powinno to dziwić, bo Born from a Wish pierwotnie dołączone zostało do wydania Silent Hill 2 na oryginalnego Xboksa, a później dołączany do każdej kolejnej edycji, wyłączając jedynie zeszłoroczny remake. To, co teraz powiem, może okazać się dla wielu rzeczą kontrowersyjną, ale strata to żadna, bo Born from a Wish nie oferuje niczego zbytnio interesującego.
Spis Treści
- Fabuła
- Rozgrywka
- Podsumowanie
Samotność na samotnym wzgórzu
A mógł, bo w scenariuszu tym tkwi olbrzymi, choć zmarnowany przez twórców materiał. Już samo założenie intryguje, bo protagonistką okazuje się rozważająca samobójstwo Maria, która na odkłada broń i postanawia wyruszyć na ulice miasteczka w poszukiwaniu innych ocalałych. Ze względu na to, iż całość dzieje się mniej więcej w momencie przybycia Jamesa do Silent Hill, oraz to, kim jest Maria, budzi to mnóstwo pytań o zasady działania mocy stojących za miastem oraz jego kreacji. Aż chciałoby się, by twórcy mocniej wgryźli się w ten temat, czego niestety nie robią, zamiast tego pozostawiając nas z górą pytań. Niecała godzina to wszakże za mało, by odpowiedni rozplanować sensowną narrację w grze.

Czuć na każdym kroku, iż Born from a Wish miało być zaledwie bonusem, miłym dodatkiem dla fanów stworzonym niskim kosztem. Widać to chociażby po pewnym recyklingu postaci oraz tym, iż twórcy nie zdecydowali się o stworzenie nowych modeli postaci ludzkich. W efekcie, choć na innych bohaterów trafiamy dość szybko, to na ekranie nie widzimy ich ani razu, jedynie słysząc ich dobiegający zza drzwi głos. Trudno zatem przejmować się ich losem czy też prośbami, ale z drugiej strony można spekulować, czy ci aby na pewno istnieją, czy może są wyłącznie kreacjami umysłu Marii (co samo w sobie byłoby dość… interesującym zwrotem akcji).
Koszmar bez końca
Najbardziej boli mnie natomiast, iż Born from a Wish okazuje się kompletnie nijaki pod względem samej rozgrywki. To znaczy, to wciąż Silent Hill 2, więc podstawa jest jak najbardziej w porządku, a w dodatku dostajemy do zabawy dwie nowe bronie – rewolwer i tasak o zdecydowanie krótszym zasięgu niż kije i rury Jamesa. Problem w tym, iż poza lawirowaniem między przeciwnikami w zaledwie dwóch – nie licząc ulic miasteczka – lokacjach i dosłownie jedną zagadką, nie robimy tutaj nic więcej. Oszczędzanie amunicji na wieńczącego historię bossa jest zbędne, bo takowego tutaj nie ma. Born from a Wish w pewnym momencie po prostu się kończy, pozostawiając więcej pytań, niż odpowiedzi.
Enigmatyczna drobinka
Wprawdzie nie spodziewałem się nie wiadomo czego, bo mowa przecież o darmowym, bonusowym scenariuszu, ale przez cały czas miło byłoby, gdyby twórcy lepiej przemyśleli jego strukturę, zarówno gameplayową, jak i fabularną. Szczerze? Mam nadzieję, iż Bloober Team i Konami postanowią pójść za ciosem i wydadzą odświeżone Born from a Wish jako DLC do remaku Silent Hill 2, pozwalając sobie tym samym na rozwinięcie pierwotnych pomysłów i spełnienie pełni potencjału tego scenariusza.
Kącik Retro: Silent Hill 2 (X360). Wybitny, nie doskonały
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!