W 2012 roku doszło do katastrofy. Wprawdzie nie był to przepowiadany (podobno) przez kalendarz Majów koniec świata, ale dla fanów serii Silent Hill było to wydarzenie o zbliżonej magnitudzie. Otóż najęte przez Konami studio Hijinx Studio – znane wówczas z pomniejszych produkcji cyfrowych – dopuściło się, jak twierdzi wielu, masakry na uwielbianych przez fanów Silent Hill 2 i 3, wypuszczając na Xboksa 360 oraz PlayStation 3 pakiet remasterów tych dwóch odsłon – Silent Hill HD Collection. Mówi się, iż w momencie premiery w siedzibie Konami rozdarła się zasłona.
Spis Treści
- Historia wydania
- Problemy wizualne
- Nowy dubbing
- Zawartość
- Podsumowanie
Jak do tego doszło?
Pragnąc poznać opowiadane przez te dwie produkcje historie, a przy okazji przekonać się na własnej skórze, czym część druga zasłużyła sobie na kultowy status, zdecydowałem się dokonać bluźnierstwa i to właśnie po tę kolekcję sięgnąłem. Na ten moment jest to bowiem jedyna zarówno legalna, jak i przystępna cenowo opcja, by móc się z tymi klasykami zapoznać. Wersja pudełkowa na PlayStation 3 śmiga na Allegro w okolicach stu złotych, ale w tej samej cenie można nabyć ją również cyfrowo na Xboksie Series X, co zresztą uczyniłem. Po tym, co o Silent Hill HD Collection słyszałem, spodziewałem się koszmaru na miarę marki, ale cóż, alternatywną było wydanie tysiaka na używane wersje oryginalnych edycji (lub pobranie gier z sieci, czego nie uznaję).

Okazało się jednak, iż diabeł wcale nie jest taki zły, na jakiego go malują. Silent Hill HD Collection wprawdzie ma swoje liczne problemy, za co winę w większości zrzuciłbym na Konami, aniżeli Hijinx Studios. To właśnie zaniedbania Japończyków doprowadziły do tego, iż finalne kody źródłowe „dwójki” i „trójki” nie zostały odpowiednio zarchiwizowane, bezpowrotnie przepadając, więc ekipa z Kalifornii musiała pracować na wcześniejszych wersjach, niedokończonych kodów. Operacja się udała, pacjent przeżył, wprawdzie pokiereszowany, ale jednak.
Mgła niczym woda
Sporą część błędów na szczęście przez lata naprawiono, więc w tej chwili doświadczenie jest w zasadzie bezbolesne. Co ciekawe, annały donoszą, iż Silent Hill HD Collection doczekało się aktualizacji wyłącznie w wersji na PlayStation 3, tę dla Xboksa z jakiegoś powodu skasowano. Toteż może to moje szczęście, może potęga nowej konsoli Microsoftu, ale w żadnym momencie przygody nie zaznałem spodziewanych błędów – gra nie klatkowała, działając w „płynnych” 30 FPS-ach (to akurat z dużą dozą prawdopodobieństwa zasługa sprzętu), a i tekstury trzymały się należnych im miejsc, przez co nie było mi dane uświadczyć widoku Marii z zębami zamiast oczu.

Niestety nie wszystkie problemy tej kolekcji zostały naprawione. Tym najbardziej widocznym jest mgła, która w Silent Hill HD Collection została wyraźnie przerzedzona. Wciąż jest obecna, ale bynajmniej nie równie intensywnie, co wcześniej. Niesie to dwie konsekwencje. Po pierwsze, cierpi na tym klimat. Po drugie, cierpi na tym oprawa, bo rzadsza mgła nie ukrywa równie dobrze technicznych niedociągnięć, uwidaczniając sztucznie ograniczoną widoczność zaledwie kilka kroków przed nami. Jest to jednak coś, co zauważa się przede wszystkim, kiedy zna się już oryginał. Grając pierwszy raz, kompletnie to nie przeszkadza. Zwłaszcza w Silent Hill 3, którego akcja w lwiej części odbywa się w budynkach.
Głosy, głosy słyszę!
Drugim problemem, acz w moim odczuciu równie mało istotnym z perspektywy nowego gracza, jest dubbing. Konami pokłóciło się z aktorami głosowymi, w tym przede wszystkim z Guyem Chi, wcielającym się w Jamesa Sunderlanda w części drugiej. Aktorzy nie wyrazili zgody na ponowne użycie ich nagrań na rzecz remastera, zmuszając Hijinx Studios do nagrania dialogów z nowymi aktorami (Guya Chi zastąpił na przykład Troy Baker, bo któż by inny). Nowe głosy w moim odczuciu wypadają przyzwoicie, więc – o ile nie jesteście purystami – nie powinno Wam to nazbyt przeszkadzać.

W przypadku Silent Hill 2 sprawa ma się o tyle dobrze, iż na ostatniej prostej Konami najwidoczniej dogadało się z aktorami, dzięki czemu oryginalna ścieżka dialogowa została przywrócona, a w ręce graczy oddano wybór między starą a nową. Silent Hill 3 dostępne jest natomiast wyłącznie z nowymi głosami. Te brzmią nieco mniej naturalnie niż oryginalne, ale ze względu na oniryczny klimat gry, ta nieco większa nienaturalność może być postrzegana jako zaleta. Bardziej boli fakt, iż motion capture i animacje twarzy były zsynchronizowane z pierwotnymi aktorami. Nowi musieli się zatem wpasować w tak zwane „kłapy”, co udało im się tak sobie, więc widać, iż niekiedy głos swoje, a usta swoje.
W głębiny szaleństwa
Gdzieś w tym wszystkim pojawiły się również pomniejsze błędy, jak chociażby zamiana czcionki na Comic Sans na pewnym znaku, ale to już drobnica, która nijak wpływa na samą rozgrywkę, a ta jest tutaj niezmiennie świetna. W końcu choćby z rzadszą mgłą i nowymi głosami mamy tutaj do czynienia z absolutnymi klasykami survival horroru, które poznać po prostu wypada, a które – co najważniejsze – bronią się choćby po latach. Obie te produkcje zbudowano na tym samym szkielecie, więc z jednej do drugiej przechodzi się płynnie, choćby jeżeli Silent Hill 3 stawia zdecydowanie bardziej na broń palną, aniżeli Silent Hill 2, na szczęście nie zamieniając się w strzelankę. Omijanie przeciwników w poszukiwaniu apteczek, amunicji, a także kolejnych zagadek do rozwiązania to przez cały czas clou dość przystępnej (poziom trudności scen akcji i zagadek wybiera się oddzielnie) rozgrywki.
Przede wszystkim jednak to kapitalne historie. Tutaj pierwszeństwo ma kultowy, acz początkowo niedoceniany Silent Hill 2, pozwalający odbiorcy na zgłębienie psychiki i seksualności poszukującego swojej zmarłej żony głównego bohatera i ujmujący przedstawieniem tytułowego miasteczka jako czyśćca. Silent Hill HD Collection zawiera ponadto dodatkowy scenariusz Born from a Wish – króciutką i w moim odczuciu mało znaczącą historię znanej z podstawki Marii. Silent Hill 3 to natomiast wciąż wyśmienita, ale zdecydowanie inna historia. Mniej tu psychologii, a więc fizycznego horroru. Historia rozwija się zdecydowanie wolniej, a sięgając po nią, należy mieć na uwadze, iż dotyka ona takich tematów, jak gwałt czy nastoletnia ciąża. Motywy te są jednak widoczne bardziej w tle, pierwsze skrzypce gra znany z części pierwszej kult Alessy. Zresztą oryginał należy przed zagraniem w „trójkę” znać, bo są to tytułu ściśle ze sobą powiązane fabularnie.
Skandal, hańba, potwarz?
Silent Hill HD Collection bynajmniej perfekcyjne nie jest, ba, do perfekcji mu daleko. Uważam jednak, iż utrzymująca się wokół niej nagonka jest zdecydowanie przesadzona. Kolekcja ma swoje problemy, które po aktualizacjach dotykać będą przede wszystkim purystów. Tak, obie zawarte w kolekcji gry najlepiej smakować będą ogrywane w swoich pierwotnych formach, ale wymaga to wysupłania sporej kasy na same gry (i sprzęt, jeżeli nie mam PS2 bądź Xboksa) lub sięgnięcia po nielegalne środki. Silent Hill HD Collection to zatem niezły kompromis pomiędzy przystępnością w cenie i oprawie (potężne 720p!) a jakością doświadczenia.
Silent Hill 2 – recenzja (PS5). Polskie zderzenie z legendą
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!