Kiedy lochy to za mało! Recenzja: Overboss

itomigra.blogspot.com 2 miesięcy temu

Po barwnych wakacyjnych podróżach z Kids Express, Alpiną i Bonsai, pora na chwilę oddechu. W ten upalny czas wymieszany z burzową zawieruchą chyba najlepiej udać się... pod ziemię. Kojarzycie Boss Monster- karcianą gierkę o budowaniu własnych lochów, które będą utrapieniem "prawdziwych" bohaterów? Dziś przybliżymy Wam tytuł korzystający właśnie z tego uniwersum... Zapraszamy do lektury!

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Overboss
to kafelkowa gra planszowa przeznaczona dla całych rodzin. Zabawi 1-5 osób, w wieku co najmniej 8 lat. Pudełkowa charakterystyka wskazuje, iż pojedyncza partia zajmuje mniej więcej 30 minut. Na polskim rynku gra pojawiła się za sprawą wydawnictwa Muduko, któremu dziękujemy za możliwość przetestowania gorące hitu, choć już nie jest najgorętszą nowością- swoje lata na sklepowych półkach odstał.

Pudełko- jak na standardy wydawnictwa- bardzo duże. Co ważne- nie jest to mała karcianka, tak typowa dla Muduko (np. Spór o Bór, Gra o Mózg). Nas to cieszy, bo klasyczny kwadrat, idealnie wchodzi na półkę ze standardowymi grami. Pod wieczkiem znajdziemy dwupoziomową wypraskę. Mieszczą się w niej dwustronne planszetki, kafelki, talie komend i terenów, karty bossów, notesik, woreczek oraz żetoniki potworów, portali i kryształów. Wszystko ładnie można podzielić i uporządkować. Dodatkowo mamy instrukcję i osobną kartę z zasadami gry solo.

Zasady:


Overboss
korzysta z podobnego zamysłu, jak Boss Monster. Tym razem jednak nie będziemy budować lochów. Pójdziemy o krok dalej- musimy stworzyć najbardziej niebezpieczną wyspę, pełną przedziwnych krain i krwiożerczych potworów. Zwycięży oczywiście ta osoba, która zrobi to najlepiej. Zdecydują o tym punkty. Jak zawsze- po pełne zasady odsyłam do instrukcji i informuję, iż tu przybliżymy tylko zamysł całości.

Przygotowanie to prościzna- każdy otrzymuje planszetkę, a w dostępnym dla wszystkich miejscu umieszczamy przetasowany stos (lub stosy) kafelków terenu. Odsłaniamy z nich 4 w środkowym obszarze gry. Do worka wrzucamy potworaski i do każdej płytki dolosowujemy po 1 żetonie. Koniec przygotowania, możemy rozpocząć rozgrywkę, która jest równie prosta. W swoim ruchu gracz wybiera jedną parę- płytka terenu i leżący obok żeton potworka. Pierwszą układamy na swojej wyspie. Następnie możemy umieścić na niej potworka- tego lub zachowanego z poprzednich rund (jeśli się na to nie zdecydujemy- żeton ląduje w naszej kryjówce i może wejść do gry później). Tura się kończy uzupełnieniem "rynku".

To praktycznie całe zasady. Na koniec dodam tylko informację, jak zwyciężyć. Każdy teren punktuje na swój unikatowy sposób- np. im więcej lasu, tym większa nagroda, bagna zyskują z dostępem do morza, a obozy orków za niepowtarzalne flagi klanów. Podobnie rozliczamy umieszczane potwory, tworzące wstęgi (w pionie i w poziomie) i ich rozlokowanie w "sprzyjającym im środowisku" (np. smoki w górskich jaskiniach). Ostatnia informacja- jeżeli ogarniecie podstawowe zasady, w instrukcji znajdziecie trzy urozmaicenia. Pierwsze to większe planszetki (do rozgrywek max. czteroosobowych). Drugie karty komend, pozwalają ingerować w wyspy przeciwników i ratować Wasze układy. Trzecie to tożsamości- każdy losuje jednego bossa, który poza zdolnością specjalną, dysponuje unikalnym warunkiem punktowania.

Wrażenia:


Szczerzę Wam powiem, iż grę znam od jakiegoś czasu (przypominam, iż jej premiera odbyła się lata temu) i gdzieś w głębi potrzebowałem do niej wrócić. Myślę, iż właśnie to pragnienie, by ją Wam zaprezentować na blogu (w recenzji) mówi już samo za siebie. Tak, lubimy ją. Tak, wysoko oceniamy. Tak, będziemy ją polecać. Overboss się nie zestarzał... a choćby zyskał! Dlaczego? To chyba jasna sprawa!

Po Splendorze i Azulu gracze bardzo pokochali abstrakcyjne układanki. Wydawcy prześcigają się w coraz to nowych adaptacjach, a rynek zalewa fala podobnych do siebie tytułów. Przeważnie ich temat jest uniwersalny- ale co by nie mówić- często zakrawa na przymiotnik "nudnawy". Serio? Układanie kamieni? Doniczek? Szycie kocyka? Wiadomo- kocham Calico, ale paradoksalnie jest to gra bez pazura. Rozumiem fenomen- dzięki ich prostocie i atrakcyjnej prezencji, grono graczy dorosłych (ciotek, wujków, mam) rośnie... Ale właśnie z tego powodu przypomniałem sobie o Overbossie (przeładowanie brakiem wyrazu 😂). Dzieciaki też lubią takie logiczne układanki, ale dzięki fantastycznemu uniwersum odrobinę bardziej się angażują, przeżywają- i po błysku w oku widać- cieszą z możliwości obcowania z potworkami. Poza tym mamy wszystkie zalety tego typu planszówek- szybki wstęp, proste zasady, krótkie przygotowanie, niezależność językową, łamigłówkowo-optymalizacyjne grzanie szarych komórek i syndrom kolejnej partyjki (co przy niesamowitej regrywalności znacznie grę wyróżnia!).

Zresztą sam świat Boss Monstera jest śmieszny (co widać po instrukcji) i warty poznania. Nie mówię tu tylko o poukrywanych odniesieniach do geekowskiego światka i popkultury, ale o samym wykonaniu. Każdy kafelek terenu w Overboss, choćby w obrębie jednej kategorii, jest unikatowy- ma własną grafikę. Ich odkrywanie w trakcie zabawy sprawia dodatkową radość! Szkoda tylko, iż nie pociągnęli tego pomysłu na żetony potworów. Przy liczeniu wstęg i tak patrzylibyśmy na symbol w rogu (a wiadomo przecież, iż na cmentarzu nie występują same kościeje). Wracając jednak do dopracowania... Sporo serca włożono w wariant solo. Warto zwrócić uwagę, iż tutaj poza pobijaniem określonego pułapu punktowego, mamy mini kampanię, w której wykonujemy różnorodne zadania. Choć ja nie jestem jego wielkim fanem- wolę rozgrywać pojedynki z żywym przeciwnikiem- to dzieciak rozkochany w grze, na pewno go doceni. Wiadomo- rodzic nie zawsze znajdzie czas na rozgrywkę- a taka fabularnie urozmaicona łamigłówka to świetnie spędzone 30 minut!

Jak wspomniałem- my grę polecamy. Świetny tytuł w retro pixelowym klimacie dla geeków, chłopców, młodzieży, w który z chęcią zagra nie tylko laik, ale i pełnoprawny planszówkowicz. Konkretne pudło stanowi doskonały pomysł na prezent, a proste zasady dają pewność, iż nie przestrzelicie i gra nie przerośnie możliwości odbiorcy. Obowiązkowy tytuł w kolekcji planszówkowej i "fabularna" odpowiedź na abstrakcyjne układanki- miło było do niej wrócić!
Plusy:

+ proste zasady
+ Kaskada/Calico/Azul w chłopięcej wersji dla młodzieży
+ retro klimacik
+ notes dostosowany do zmiennych rozgrywek
+ bardzo duża regrywalność
+ trzy warianty urozmaicające rozgrywkę
+ dobrze działa przy każdym składzie osobowym
+ dużo serca włożone w tryb solo
+ świetna jest graficzna różnorodność kafelków w obrębie jednego krajobrazu
+ ułatwiająca przygotowanie rozgrywki wypraska

Minusy:

- szkoda, iż potwory nie korzystają z pomysłu kafelków

T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do naszego Facebooka
TUTAJ poczytacie o grze w serwisie Planszeo

Idź do oryginalnego materiału