
Toos Giesen-Stefiuk jest jedną z mieszkanek Gravelbourg, które mają nadzieję na uratowanie tego stuletniego klasztoru. Była członkinią grupy, która lata temu zaproponowała przekształcenie go w osiedle mieszkaniowe.
Z okna zabytkowego domu, w którym prowadzi pensjonat B&B, Maria Lepage widzi szkołę i klasztor, do których chodziła jako dziecko. Kiedyś mury klasztoru tętniły życiem – dziś stoją puste, pogrążone w ciszy, jakby czekały, aż ktoś znów tchnie w nie życie.
Trudno przeoczyć ten ogromny, ceglasty gmach, wznoszący się przy wjeździe do Gravelbourg – niewielkiego miasteczka w południowym Saskatchewan, oddalonego o 150 kilometrów od Reginy. Z daleka wygląda jak zamek pośród prerii, a jego los – jak los wielu małych miejsc w Kanadzie – stał się symbolem pytania o przyszłość lokalnej tożsamości.
– To dla mnie bardzo osobiste – mówi Lepage. – Mamy tutaj diament, który po prostu trzeba oszlifować. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie to miejsce ma znaczenie.

Maria Lepage uczęszczała do klasztoru jako dziecko i mówi, iż budynek ma dla niej wartość sentymentalną, oprócz znaczenia historycznego i kulturowego.
Dziedzictwo francuskiej Kanady na zachodzie
Kiedy pod koniec XIX wieku francuscy osadnicy przybyli na te tereny, chcieli stworzyć osadę z duszą. W 1917 roku wybudowano tu klasztor, a niedługo potem katedrę i pałac biskupi – monumentalne, ceglaste budynki w stylu europejskim, które do dziś górują nad miastem.
Te trzy gmachy – dziś Narodowe Miejsca Historyczne Kanady – miały uczynić z Gravelbourg centrum francuskojęzycznej kultury na preriach. I przez pewien czas tak było: szkoła przyklasztorna uczyła choćby 600 uczniów, a miasteczko tętniło młodością i modlitwą.
W 2016 roku, po przeniesieniu szkoły do nowego budynku, miasto przejęło dawny klasztor. Od tamtej pory budynek stoi pusty. Ogrzewanie i bieżące utrzymanie okazały się zbyt kosztowne, by wynajmować go choćby częściowo.
– Koszty utrzymania były po prostu zaporowe – przyznaje Ariel Haug, dyrektor ds. rozwoju gospodarczego miasta. – Od dwóch lat szukamy kogoś, kto miałby realny pomysł na jego przyszłość. Były propozycje kasyna, a nawet… więzienia, ale żadna nie była poważna.
Miasto chciałoby, by dawny klasztor znów służył ludziom – najlepiej jako projekt mieszkaniowy lub centrum społecznościowe.
Piękno, które przetrwało czas
Jedną z osób, które wierzą, iż Gravelbourg ma przyszłość, jest Toos Giesen-Stefiuk. Przyjechała tu z Holandii w 1981 roku i wciąż pamięta pierwsze wrażenie:
– Kiedy zobaczyłam katedrę, pomyślałam: „Co oni sobie myśleli, budując coś tak pięknego pośrodku prerii?” – wspomina.
Od ponad dwóch dekad Giesen-Stefiuk działa w muzeum miejskim i zbiera fundusze na renowację zabytkowego silosu zbożowego. W 2019 roku wraz z grupą Friends of the Gravelbourg Convent opracowała projekt przekształcenia klasztoru w kompleks mieszkaniowy z 42 lokalami. Inwestycja miała kosztować 15 milionów dolarów, ale nie znalazła finansowania.

Ariel Haug jest dyrektorem ds. rozwoju gospodarczego miasta Gravelbourg.
Dziś, gdy brak mieszkań w Kanadzie stał się narodowym problemem, projekt znów wraca na stół. Mieszkańcy wierzą, iż tym razem uda się zdobyć środki.
– Czegoś takiego już się nie buduje. To oryginał – mówi Haug.
Miejsca, które tworzą pamięć
Dla Giesen-Stefiuk i Lepage historia Gravelbourg to coś więcej niż lokalne dziedzictwo – to pamięć o ludziach, którzy wierzyli w sens wspólnoty.
– Dorastałam w Holandii wśród wiatraków, które rozbierano, bo już nie były potrzebne – mówi Giesen-Stefiuk. – Aż ktoś wreszcie powiedział: „Zatrzymajmy kilka”. I dziś to symbol kraju. Może tu powinniśmy zrobić to samo.
Spacerując po pustych korytarzach klasztoru, w których słychać echo dawnych modlitw i śmiechu uczniów, obie kobiety czują, iż to miejsce nie powinno zniknąć.
– Nie możemy z tego zrezygnować – mówi Lepage – Ten budynek przetrwa nas wszystkich. Wierzę, iż znajdzie się ktoś, kto da mu nowe życie.