Było móżdżenie z Apiary, były wygłupy u Małpiego Króla z Fruit Cup, czas zatem przybliżyć Wam coś bardziej stonowanego ze zwierzęcej tematyki. Tytuł jakby znany, ale z twistem, który nadaje grze trochę... koloru. Zapraszam do lektury!
Informacje/Pierwsze Wrażenia:
Takenokolor to samodzielny tytuł, który bardzo zgrabnie wskrzesza pamięć o niezwykłym klasyku, jakim jest Takenoko. Autor ten sam, Antoine Bauza (Kotobirynt, 7 Cudów Świata), wydawca ten sam, Rebel. Czy zwiastuje to ten sam sukces? Z chęcią się przekonamy! Podobnie jak pierwowzór, gra przeznaczona jest dla 2-4 osób. Różnicą jest wiek: 6+ i czas rozgrywki. Pojedyncza partia powinna zająć około 20 minut.
Krócej niż klasyk, prawda? Nie ma się co dziwić, Takenokolor należy do rodziny wykreślanek, czyli modnego niegdyś nurtu (jak widać wciąż trzymającego się nieźle!) dynamicznych gier, opartych o kartkę i ołówek. W tym wypadku urocze pudełko skrywa kolorowe flamastry i notesiki. Załączono również drewnianą pandę (nowocześniejsza wersja znanej z Takenoko figurki) oraz specyficzne nakładki na markery. Po co? O tym niżej...
Zasady:
W Takenokolor będziemy prowadzić ogród, dbając o wzrost bambusów i gospodarkę wodną. W meandry tego "trudnego" zadania wprowadza nas krótka (stronicowa) instrukcja. Przygotowując zabawę, wybieramy poziom trudności i rozdajemy uczestnikom po jednej kartce z odpowiedniego notesu. Przed pierwszą rozgrywką należy umieścić nakładki na markerach (według koloru). Te zostają wręczone pierwszemu graczowi i jesteśmy gotowi!
Runda przebiega według prostego schematu. Pierwszy gracz turla wszystkimi markerami. Następnie wybiera jeden i koloruje nim odpowiedni element na swojej kartce. Co to znaczy? jeżeli wyrzucił różowym markerem kwadracik, to na różowo koloruje część z kwadracikiem z różową obramówką (może to być bambus, rybka, lampion itp.). Następnie, w kolejności zgodnej z ruchem wskazówek zegara, każdy uczestnik wybiera z pozostałych mazaków. Gdy wszyscy zakończą kolorowanie, panda przechodzi na lewo, a osoba, która ją otrzymała, zbiera flamastry i ponownie nimi turla.
Bajerem Takenokolor są notesiki, które nie tylko przedstawiają inne plansze, ale też różnią się pod względem trudności. Na każdym z nich panują też inne minizasady dotyczące np. kolorowania wody (rzeka/stawy), czy punktowania (za girlandy, czy pełne zestawienia bambusów). Łączy je jedno- aktywowanie zakończenia gry. Gdy ktoś zamaluje trzecią biedronkę ("szczytowy" element różnych ogrodowych przedmiotów), runda dogrywana jest do końca. Zliczamy punkty według wskazań konkretnej planszy i wyznaczamy zwycięzcę.
Wrażenia:
Takenoko uwielbiałem- ba!, dalej jest to bardzo lubiany przeze mnie tytuł, dlatego też nie mogłem się doczekać wykreślanej wersji. Czy moje oczekiwania zostały zaspokojone? Owszem. Pod względem regrywalności i grywalności (przyjemności z zabawy) jest dokładnie taka, jak się spodziewałem- atrakcyjna i ciekawa. Ponadto należy do prostych, dynamicznych i wciągających (niezależnie od wieku) tytułów. Zwyczajnie chce się w nią grać- czy od uroczej wykreślanki z pandą należy wymagać czegoś więcej?
Trochę zaskoczyła mnie wielkość pudełka. Nie ukrywajmy- jest duże. Fajnie, bo dostajemy też większe kartki do kolorowania. Rozumiem, iż dla młodszych odbiorców (przypominam, iż gra jest 6+) jest to istotne- i robi na nich wrażenie. Niestety ja, jako doświadczony gracz cierpiący na wieczne braki półkowe (nigdy nie ma za dużo gier, jest niedobór półek!), wolałbym, by zmniejszyć format o połowę, a zwiększyć objętościowo notesy. W tempie, w jakim kartki znikają, trzeba uwzględnić ksero, bądź zaangażować drukarkę! Pojawił się u nas pomysł zalaminowania ostatnich czterech stron każdego poziomu i przekonwertowaniu mazaków na zmywalne, ale jeszcze do tego dojrzewamy. Także trzymacie rękę na pulsie i śledźcie nas na Instagramie (możliwe, iż pojawi się za jakiś czas odpowiedni wpis).
Sam pomysł z zastosowaniem mazaków i wykorzystaniem ich jako kostek bardzo nas zachwycił. Jest gadżeciarski i sprawia dużo radości, zwłaszcza najmłodszym. Nie ukrywam jednak, iż koncepcja flamastrów na cienkiej kartce nieustająco budzi moje obawy. Z jednej strony są dobrze dobrane- nie przebijają się na stół, z drugiej nie kryją "bezwzględnie". Co to znaczy? Nadruki prześwitują spod koloru. Dla Malowania po Numerach i kolorowanek to wada. Dla kilkuminutowej gry towarzyskiej? Raczej kosmetyczne narzekańsko, Podejrzewam, iż "normalni" odbiorcy nie zwrócą choćby na to uwagi. Przestrzegamy jednak ambitnych. Gdy będziecie chcieli idealnie wypełnić kolorem kontury, kładąc warstwę za warstwą, kartka się Wam "rozmoczy" (kto by miał na to czas podczas gry!? 😂). Poważnym minusem, który faktycznie okazał się upierdliwością, jest słabo przemyślany zbitek kolorystyczny. Białych znaczków na żółtym flamastrze nie sposób dostrzec z daleka. Trzeba marker podnieść ze stołu, by wiedzieć, co się wyturlało (pomijam już to, iż wykonując "pobranie", wprowadzamy współgraczy w błąd)... Podejrzewam, iż sprawę rozwiązałyby grubsze żłobienia, bądź większe znaczki (co za tym idzie- większe nakładki). Zmiana koloru? Żółty musi zostać, bo takie były bambusy w pierwszym Takenoko. Amen. Koniec marudzenia, szkoda czasu, lepiej grać!
Na koniec zwrócę Waszą uwagę na poziomy trudności. Fajnie, iż znalazło się na nie miejsce- dzięki temu możemy faktycznie zagrać z młodymi (6-7 latkami), a z czasem wprowadzać coraz to nowe elementy i rozwijać grę po prostu przeskakując na kolejny notes. Procesik w ramach rodzinnego planszówkowania cenny. Dla nas najważniejsze jednak jest to, iż gracze też znajdą coś dla siebie. Takenokolor- mimo całościowego ukierunkowania na familię- zabawi i geeka. Nie ma nic przyjemniejszego w przerwie między większymi tytułami, niż gra, której nie trzeba rozkładać, tłumaczyć i sprzątać. Komu bym grę polecił? Bardzo przyjemna i interesująca wykreślanka, zajmująca kilka minut życia kolorami- to chyba jasne, iż każdemu!
Plusy:
+ przypomnienie planszówkowcom o Takenoko
+ interesujący pomysł z turlaniem flamastrami
+ praktycznie brak set upu i sprzątania po grze
+ różne poziomy trudności
+ fajny pomysł, by dzieci poznawały grę od pierwszych do ostatnich notesików
+ graficzne oznaczenia kolorów dla osób z trudnością w rozróżnieniu barw
+ sprawna i dynamiczna, kilkuminutowa rozgrywka
+ kolorowa i kusząca nowych graczy
+ prosta w zasadach
+ zagracie z każdym
+ różne poziomy trudności
+ fajny pomysł, by dzieci poznawały grę od pierwszych do ostatnich notesików
+ graficzne oznaczenia kolorów dla osób z trudnością w rozróżnieniu barw
+ sprawna i dynamiczna, kilkuminutowa rozgrywka
+ kolorowa i kusząca nowych graczy
+ prosta w zasadach
+ zagracie z każdym
Minusy:
- biały znaczek na żółtym markerze jest mało widoczny
- duże pudełko