Każda konsola stacjonarna ma dedykowanego pada, którego twórcy platformy chcą sprzedać graczom. Nintendo Switch 2 również posiada swojego Pro Controllera, ale producenci niezależni nieustannie walczą o własny kawałek tortu. Jedną z takich firm jest Yaxo, które udostępniło do testów model o wdzięcznej nazwie Venom Blaze. Sprzęt ten za rozsądną cenę próbuje zaoferować funkcje, za które konkurencja z segmentu „pro” żąda znacznie więcej.
Bogaty zestaw na start
Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Masywne opakowanie jasno sugeruje, iż wewnątrz czeka na nas sporo dobroci – i tak jest w istocie. Zestaw zawiera akcesoria, których często brakuje u rywali. Oprócz samego urządzenia otrzymujemy stację dokującą z funkcją ładowania, odbiornik USB, przewód USB-C, dwa wymienne panele przednie, zapasowe gałki analogowe oraz folia na ekran.

Wizualnie to produkt skierowany typowo dla graczy – widać tu inspirację futurystyką. Bryła jest lekko kanciasta, o matowym wykończeniu z błyszczącymi akcentami. Pad wygląda poważnie, a zastosowane tworzywo w większości nie zbiera odcisków palców. Całość dopełnia boczne podświetlenie LED, choć podczas rozgrywki i tak zwykle zasłaniają je dłonie. Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Konstrukcję oparto na trwałych plastikach odpornych na zarysowania, a spasowanie elementów nie budzi zastrzeżeń. Ciekawym dodatkiem są magnetyczne fronty, które można zmieniać błyskawicznie, bez konieczności rozkręcania obudowy.

Ergonomia wagi ciężkiej
Kontroler świetnie leży w dłoniach, kształtem nawiązując do rozwiązań z Xboxa. Yaxo postawiło na masywność, gdyż Venom Blaze waży aż pół kilograma. Mi to nie przeszkadza, ale dla osób przyzwyczajonych do standardowych 250–350 gramów może to być wada. Użytkownicy Switcha muszą też pamiętać, iż akcesorium ma „xboxowy” układ przycisków, którego fizycznie nie da się przestawić.

Tym, co wyróżnia Yaxo, jest wnętrze. Zamiast standardowych membran pod klawiszami ABXY, zastosowano mikroprzełączniki znane z myszy komputerowych. Skutkuje to krótkim skokiem i wyraźnym „klikiem”. Przyciski są bardzo wygodne, choć taka charakterystyka pracy w przypadku konsoli wymaga przyzwyczajenia i zależy od indywidualnych preferencji.

Istotne są również analogi i triggery oparte na efekcie Halla. W tradycyjnych padach ruch gałki odczytywany jest przez fizyczne pocieranie styków, co z czasem prowadzi do dryfowania. Technologia Halla wykorzystuje pole magnetyczne, a brak mechanicznego kontaktu między czujnikami oznacza, iż analogi są niemal niezniszczalne.

Nie wszystko zaprojektowano idealnie – przyciski Start i Select umieszczono w dolnej części, przez co dostęp do nich jest utrudniony. Jednak tył obudowy pozytywnie zaskakuje: znajdziemy tam cztery programowalne łopatki oraz suwaki blokujące spusty (zmieniające je w przyciski). Po odblokowaniu triggery mają pełny zakres ruchu, co przydaje się np. w wyścigach na PC. Z tyłu umieszczono również włącznik zasilania.
Funkcjonalność z bonusem
Centralny punkt stanowi mały wyświetlacz OLED, który gwałtownie okazał się przydatnym dodatkiem. Z poziomu urządzenia możemy zaprogramować dodatkowe klawisze, wybrać tryb świecenia LED-ów czy siłę wibracji. Na ekranie widać też poziom naładowania baterii. Szkoda jedynie, iż zabrakło prostych funkcjonalności, jak zegarek czy wygaszacz. W razie potrzeby ekran można wyłączyć.

Yaxo to prawdziwy kombajn kompatybilny z PC, Androidem, iOS, Nintendo Switch (1 i 2) oraz NVIDIA Shield. Dzięki temu jeden kontroler obsłuży kilka platform, co pozwala zaoszczędzić gotówkę. Akumulator wystarcza na 10 godzin ciągłej zabawy. To wynik przeciętny – wystarczy na solidną sesję. Konkurencja rynkowa często oferuje dłuższy czas pracy bez ładowania. W tym przypadku sytuację ratuję dok ładujący.

Yaxo Venom Blaze to produkt kompletny, choć niepozbawiony drobnych wpadek. Całościowo otrzymujemy jednak kompetentne urządzenie, które potrafi zachwycić uniwersalnością oraz kulturą pracy.


















