Last Epoch – recenzja (PC). Hack and Slash, który w przyszłości może okazać się królem gatunku

6 miesięcy temu

Nie będę ukrywał, iż z Last Epoch jakiś czas temu — a dokładniej w okolicy zeszłorocznych stress testów — nie było mi po drodze. Gra wówczas wydawała mi się bardzo drewniana, toporna i nieciekawa. Natomiast im bliżej premiery i napływających informacji w social mediach, tym moje zainteresowanie rosło. Postanowiłem, iż podejmę się zrecenzowania i ostatecznego zweryfikowania tego tytułu. Nie ukrywam, iż jeszcze nieco miłości twórców Last Epoch wymaga, ale już teraz jest lepiej, niż się spodziewałem.

W poszukiwaniu artefaktu

Jeśli miałbym tutaj zestawiać Last Epoch z innymi grami z gatunku arpg/hns, to produkcja się jakoś specjalnie nie wyróżnia. Fabuła jest jedynie tłem dla poznania mechanik rządzących zabawą, a liczyłem, iż tytuł będzie pod tym kątem lepiej rozbudowany. Przy pomocy narzędzia w postaci zabawy czasem, całość jest dość miałka i nieangażująca. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, iż sam gatunek nie jest nastawiony na ten konkretny element, a raczej tak zwane mięsko. Patrząc jednak przez pryzmat, chociażby Diablo 4 czy też równie liniowego Grim Dawn, można by oczekiwać, iż historia okaże się odrobinę lepsza. Wcielenie się w bohatera, który musi znaleźć artefakt, aby pokonać zło, nie jest czymś, co jakoś bardzo porwie odbiorcę.

System rozwoju postaci

Patrząc przez pryzmat tego, jak w tej chwili wygląda rynek takich gier, Last Epoch pod kątem rozwoju postaci nie ma się czego wstydzić. Jest on przemyślany w taki sposób, aby de facto zniwelować ilość optymalnych buildów meta, do minimum. Oczywiście jeżeli ktoś lubi taką formę rozrywki, to też znajdzie takowe startery w sieci bez problemu. Natomiast dla tych, którzy lubią samemu bawić się w kreowanie postaci i zabawę talentami, myślę, iż Last Epoch spełni wszelkie oczekiwania. Wszystko to za sprawą prostej mechaniki, jaką jest drzewko skilli do każdej używanej przez nas umiejętności. Początkowo, może to wizualnie przytłaczać, zwłaszcza jeżeli przechodzimy z Diablo IV, gdzie tych możliwości rozwoju było nie wiele. Natomiast jeżeli poświęcimy trochę czasu perkom, to gwałtownie załapiemy schemat, według jakiego ów mechanika działa i śmiało możemy się zanurzyć w jej odmęty, ciesząc się zabawą. Dobrym ruchem jest to, iż jest ona wdrażana stopniowo wraz ze zdobywanymi przez nas poziomami.

[See image gallery at pograne.eu]

Czas spędzony w kuźni przy tworzeniu przedmiotów rozmaitych

Crafting jest czymś, z czym wiele produkcji ma ewidentny problem, ale nie Last Epoch. Jasne, Path of Exile ma znacznie bardziej rozbudowany ten element, za sprawą jakby nie patrzeć niemal dekady różnych zmian, ale przez to jest on też odstraszający i niezrozumiały dla większości nowych graczy. Natomiast w omawianej produkcji, wszystko jest intuicyjne, jednocześnie dając nam ogrom możliwości i to już od samego początku naszej zabawy. Co też jest moim zdaniem kluczem do sukcesu całego craftingu.

No ale też warto o niej samej wspomnieć kilka słów Otóż gdy wciśniemy „F” — w dowolnym momencie — otwiera nam się panel Kuźni. Wówczas po włożeniu w odpowiednie miejsce przedmiotu, pojawią nam się cztery zmienne, po dwa na Prefixy oraz Suffixy i tutaj adekwatnie dzieje się magia. Ponieważ w zależności od ilości zasobu oznaczonego jako potencjał, będziemy mogli przekuć nasz przedmiot. Tutaj z kolei pojawiają się zwoje, które mogą sprawić, iż potencjał przy procesie nie zostanie zużyty, dzięki czemu mamy darmowe “sloty” i to nie jest jedyna dostępna w grze opcja. Każdy zdobyty przez nas przedmiot może okazać się wart uwagi, a my mamy strzał dopaminy.

Kończymy wątek fabularny, a tam…

O ile sam endgame ogólnie rzecz biorąc jest wykonany dobrze, ponieważ są tutaj na dzień dobry znane z POE mapki, tak mam tutaj jedno „ale”. Otóż pamietam gdy gracze byli niezadowoleni z dodatkowych zadań w Diablo IV podczas wykonywania dungeonów? Mam wrażenie, iż ludzie mają pamięć złotej rybki, bo ów dodatkowe zadania również występują tutaj, choć trzeba też przyznać, iż są one mniej irytujące. Natomiast, robiąc jedną z pierwszych miejscówek — tutaj nazwanych monolitami — chciałem wymaksować lokacje, aby uzyskać jak najwięcej nagród, no i się nie udało, bo zabrakło jednego mobka. Mimo iż „lizałem ściany” przez kwadrans. Nie mniej, jeżeli chodzi o przyjemność płynąca z tego konkretnego fragmentu rozgrywki, to nie można go odmówić Last Epochowi. Bo zagęszczenie mobków jest odpowiednie, a to chyba w gatunku jest jedna z najważniejszych cech, zaraz obok itemizacji i rozwoju postaci.

Handel kontra łut szczęścia

Na wstępie powiem, iż system frakcji w Last Epoch jest po prostu czystym złotem, ponieważ łączy w sobie dwa style rozgrywki: Solo Self Found (SSF) oraz handel. Co więcej, jeżeli wybierzecie pierwszą, to w dowolnym momencie możecie zmienić na tę drugą, bez utraty progresu w poprzedniej. Taki zabieg znacząco ułatwia rozgrywkę w trybie online, ponieważ frakcja odpowiedzialna za handel daje nam funkcje wymiany przedmiotów między graczami. Jak to finalnie funkcjonuje, to niestety tutaj Wam nie powiem, ponieważ grałem przez większość czasu Offline.

Natomiast jeżeli chodzi o frakcje Krąg Fortuny, to tutaj mamy różne formy targetowania lootu, – innymi słowy, wybieramy przepowiednie, która daje nam konkretne cele, a my w zamian otrzymujemy na przykład przedmiot unikalny. Jest to moim zdaniem jedyny słuszny wybór jeżeli chodzi o zabawę offline, ale również online, ponieważ czasem daje nam to dodatkowy zastrzyk dopaminy, gdy wykonamy jakąś przepowiednie, o której zapomnimy. Zwłaszcza iż ów przepowiedni maksymalnie aktywnych możemy mieć czterdzieści osiem. Dzięki czemu zawsze mamy marchewkę, za która chcemy podążać. Dodatkowo każda z frakcji, ma 10 rang, które odblokowują nam kolejne możliwości jak chociażby „dwa razy większe prawdopodobieństwo, iż unikatowe przedmioty, będą miały legendarny potencjał”.

Jaki jest próg wejścia do gry Last Epoch?

Na pierwszy rzut oka gra może wydawać się chaotyczna i niezrozumiała, ale nic bardziej mylnego. Tytuł ten jest bardzo przystępny dla nowych graczy za sprawa rozbudowanego systemu „tutoriali”, gdzie dowiemy się wszystkich informacji związanych z dowolnym zagadnieniem. Dzięki czemu, pomimo wstępnego wrażenia przytłoczenia informacjami, bardzo gwałtownie jesteśmy w stanie zrozumieć systemy zawarte w tej produkcji. Dla szybkiego zobrazowania pierwszą złożoną funkcją, z której możemy skorzystać niemal od samego początku jest crafting. Tutaj wchodzimy w „samouczki”, aby zobaczyć wszystkie możliwe receptury, które mogą nam się przydać podczas rozgrywki. Dzięki czemu jest szansa na to, iż coś zepsujemy, spada niemal do zera.

[See image gallery at pograne.eu]

Stan techniczny, a oprawa wizualna

Nie da się ukryć, iż zainteresowanie Last Epochem było ogromne, co przełożyło się oczywiście na stan serwerów trakcie premiery. No i jak można było się domyślić, takowe nie wytrzymały. Co niestety jest dość bolesne jeżeli chodzi o średnią recenzji na Steam, ponieważ na chwilę pisania recenzji gra ma ocenę Mieszane” przy czternastu tysiącach opinii. Oczywiście można uznać to za swego rodzaju review bombing, nie mniej pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Niby twórcy mieli swego rodzaju asa w rękawie, jakim jest możliwość grania całkowicie offline, ale wiadomo, iż dla wielu osób to nie to samo.

Mimo iż start gry jeżeli chodzi o stan techniczny, nie należał do udanych, to nie można powiedzieć, iż studio nie starało się wszystkiego naprawić. w tej chwili problemów z połączeniem i stabilnością trybu online nie odnotowałem, na czacie gry również nie było widać oburzenia graczy, jak to miało miejsce w ostatnich dniach od premiery. Także można chyba uznać, iż najpoważniejsze usterki zostały załatane.

Pod kątem optymalizacji tytuł ten jest wykonany bardzo dobrze, grę testowałem w dwóch konfiguracjach i5 8700k / rtx 2060s / 32 gb ramu oraz AMD Ryzen 7 7800X3D, rtx 4080 / 32 gb ramu i muszę przyznać, iż w tej słabszej konfiguracji Last Epoch pracował płynnie jednakowo w FHD jak i 1440p przy 60 fps na presecie high. Natomiast jeżeli chodzi o drugą maszynę, to klatkarz nie spadał przy 1440p poniżej 244 fps, dając jednocześnie pełnię doznań związanych matrycą o wysokim odświeżaniu.

Keymaping, czyli toporna kontrola w Last Epoch

Bazowe sterowanie jest dość uciążliwe z racji tego, iż w grze jest ogromny problem z mapowaniem przycisków. LPM (lewy przycisk myszy), który w innych grach z gatunku mamy ruch, interakcje, podstawowy atak, tutaj odpowiada jedynie do poruszania się, co trochę utrudnia rozgrywkę. Taki zabieg stawia tytuł daleko w tyle za konkurencją i choćby nie byłby to ogromny problem, gdyby nie fakt, iż ustawienia keybindów nie do końca pozwalają nam na zmianę. Z tego co czytałem na globalnym czacie, w poprzedniej wersji problem ten nie występował. Natomiast jeżeli chodzi o pada — dual sense — , to ogólnie gra się na nim całkiem przyjemnie, tylko znowu, nie da się ustawić swojej konfiguracji przycisków, tak aby na przykład zabawą runemasterem była nieco bardziej intuicyjna.

[See image gallery at pograne.eu]

Kilka słów o samym audio

Porównując Last Epoch do innych gier z gatunku, nietrudno zauważyć, iż audio pod kątem feedbacku jest dalekie od ideału. Udźwiękowienie jest płaskie i nie daje nam w żaden sposób poczucia mocy naszej postaci, co może być oczywiście spowodowane budżetem. Nie mniej wspominam o tym tutaj jedynie z recenzenckiego obowiązku, choć oczywiście wszystko może się w przyszłości zmienić. Na ten moment niestety jest to jeden ze słabszych elementów gry.

W kontekście samego dubbingu nie mam się do czego przyczepić. Ten został wykonany poprawnie, czyli ani źle, ani wybitnie, chociaż są niektóre postacie, które się wyróżniają na tle innych, co jest szczególnie odczuwalne pod koniec kampanii, gdzie mamy dialogi związane z głównym bossem.

O ile w kwestii SFX gra odbiega na tle konkurencji, tak w przypadku OST jest ona bardzo przyjemna i spełnia swoją rolę, będąc dopełnieniem dla tego, co widzimy na ekranie. choćby jestem w stanie przyrównać jej jakość do muzyki z Baldur’s Gate 3, zwłaszcza motyw przewodni, co zresztą możecie ocenić sami poniżej.

Podsumowanie

Na pytanie, czy warto rozpocząć przygodę z Last Epoch odpowiedź brzmi „Jeszcze jak”. Natomiast trzeba mieć tutaj świadomość, iż tytuł idealny nie jest i minie trochę czasu, zanim się do tego ideału zbliży. Tutaj mam jednak swego rodzaju problem. Ponieważ zauważam pewną tendencję przysłowiowego czepiania się studia X, które robi coś źle, jednocześnie wybaczając ten sam zły element firmie Y, tylko dlatego, iż jest to mniejsze studio. O ile w kwestiach wizualnych sam jestem w stanie przymknąć na to oko, bo pewne rzeczy są zależne stricte od budżetu, tak w przypadkach mechanicznych czy też szeroko rozumianych gameplayowych, już nie koniecznie. Oczywiście wszystko z biegiem czasu da się naprawić, czy też usprawnić, ale mimo wszystko liczy się tu i teraz.

Zatem ostatecznie oceniając Last Epoch, powiem Wam, iż tytuł wart jest swojej ceny już teraz, a to, co będzie na przestrzeni miesięcy tudzież lat, o ile cena nie wzrośnie, będzie jedynie na korzyść tego tytułu. Grę polecam szczególnie tym, którzy dopiero wchodzą w gatunek ARPG. Patrząc przez pryzmat tego, jak gra wyglądała jeszcze kilka miesięcy temu, a jak wygląda dziś, to czuć, iż twórcom zależy na tym, aby tytuł był przystępny dla wszystkich, jednocześnie stwarzając iluzję tytułu bardziej skomplikowanego.

[See image gallery at pograne.eu]

Gameplay


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Eleventh Hour Games.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Idź do oryginalnego materiału