"Mam tę moc!". Recenzja: Disney Lorcana

itomigra.blogspot.com 5 godzin temu

"Mam tę moc!". Recenzja: Disney Lorcana

Przychodzimy do Was z pewnym produktem (a adekwatnie całą ich serią), który od początku roku nie daje nam spokoju, a na wiosnę zawładnął totalnie naszym stołem. Możliwe, iż za chęć podzielenia się wrażeniami z rozgrywki odpowiada premiera nowego czerwcowego dodatku. Możliwe, iż częste pytania na Instagramie. Możliwe też, iż za popularnością gry stoi moja dobra statystyka (tak, dość często udaje mi się wygrać rozdanie. Nie tak często, jakbym chciał... ale i tak! 😉). Zapraszam do lektury.

Informacje/Pierwsze wrażenia:


Disney Lorcana
to karciana gra inspirowana twórczością studia Walta Disney'a. Największe nagromadzenie bohaterów baśni, bajek i historyjek, na których wychowały się pokolenia, znalazło swoje odzwierciedlenie w formacie, który kradnie serca (i miliony monet) nowicjuszom, graczom oraz kolekcjonerom z całego świata.

To nie pierwsze nasze spotkanie z Disney'em przy stole. Planszowo mieliśmy już okazję poznać kilka produktów z licencją- pamiętacie Sorcerer's Arenę lub Villainous? Wciąż je polecamy! Tym razem przedstawiamy coś zupełnie innego- grę typu TCG (trading card game). Co to adekwatnie jest? Opowiadałem o tym przy okazji Pokemonów. To specyficzny format żyjącej karcianki, w której rozgrywka jest tylko jednym z aspektów zabawy. Równie ważne jest np. kolekcjonowanie, wymiany, czy handel między lorcanowymi graczami... na całym świecie. Regularnie pojawiają się do niej kolejne produkty z serii, a my- korzystamy z nich według woli. Wszystko zależy od zaangażowania i oczekiwań.

Podstawową jednostką jest booster, czyli paczka z losową zawartością. Wiemy jedynie, z jakiego dodatku pojawią się w nich karty, iż będzie ich 12, i iż jedna z nich będzie przynajmniej foil (czyli błyszcząca). Rozkład? Większą część paczki będą stanowić commony i uncommony, ale spokojnie- możecie liczyć na rarki, legendy, a choćby enchantedy (czyli prześliczne, full-artowe perełki)! Wraz z premierą dodatku wypuszczane są oczywiście dedykowane talie (z którymi łatwo rozpocząć przygodę!), pudła, prezenty i inne bajery (deck-boxy, koszulki, maty), w tym scenariusze do rozgrywek np. solo.

Jeśli coś miałoby zostać nazwane "podstawką" to zdecydowanie będzie to Disney Lorcana: Gateway. Pudełko przeznaczone jest dla 2 graczy, choć istnieje opcja rozgrywki wieloosobowej (do 6 osób). A jeżeli już jesteśmy przy charakterystyce, to podrzucę, iż gra powinna zająć około 15-30 minut, a zasiadać do niej mogą uczestnicy w wieku co najmniej 8 lat. UWAGA! Całość- podobnie jak Pokemony- jest po angielsku! W samym Gateway'u znajdziemy planszę (ułatwiającą nowicjuszom orientację na stole), pionki (przemieszczające się po torze do liczenia punktów), dwie startowe talie i paczuszki, które krok po kroku odsłonią przed nami kolejne stopnie wtajemniczenia. W zestawie dołączono dwie książeczki- instrukcję podstawową oraz księgę, która przez wyzwania, pozwala zgłębić mechaniki Lorcany.

Zasady:


Dla nas- jako graczy- najważniejszy jest oczywiście aspekt growy. Dalej przedstawię zatem ogólny zarys i zasady- po szczegóły odsyłam do instrukcji. Zaznaczę też, iż jeżeli miałeś już jakieś doświadczenie z karciankami, nie powinno być żadnych problemów z ich przyswojeniem. Gra jest całkiem prosta i intuicyjna!

Disney Lorcana
to karcianka, w której uczestnicy wcielą się w Illuminatorów, potężnych czarowników, którzy opisując rzeczywistość dzięki tuszu, przywołują do gry znane z bajek postaci, przedmioty i wydarzenia (a od trzeciego dodatku także i miejsca), by zdobyć 20 punktów opowieści (lore). Talia każdego z graczy składać się będzie przynajmniej z 60 kart, w której korzystać można maksymalnie z dwóch kolorów (z 6 dostępnych).

Tury przebiegają naprzemiennie. Swój ruch rozpoczynamy od dobrania karty. Następnie odtapowujemy (przygotowujemy/ustawiamy w pozycji pionowej) wykorzystanych wcześniej bohaterów i użyte przedmioty. Jesteśmy gotowi do rozegrania tury, w której podejmujemy się kilku czynności. Jednorazowo możemy uzupełnić kałamarz, dokładając do niego kartę z ręki (rewersem do góry). Tusz (Ink) to główna waluta w grze. Za jego pomocą opłacamy karty- zagrane akcje, czy przywołane postaci. Zerkamy na koszt w lewym górnym rogu i tapujemy (wyczerpujemy/przekręcamy o 90 stopni) odpowiednią ilość kart tuszu. Póki nas stać, możemy zagrywać dowolną liczbę kart. Bohaterów wyłożonych na stół możemy wykorzystać na dwa podstawowe sposoby. Po pierwsze- atak na klęczące (wyczerpane) postaci przeciwnika (szczegóły wymiany ciosów w instrukcji). Zawsze staramy się trzymać oponenta w ryzach! Po drugie- i najważniejsze- questowanie. Postać wysłana na misję zbiera nam lore, czyli punkty, o które się rozchodzi w całej grze. W obu przypadkach należy aktywną postać przewrócić na bok (wyczerpać). Co ciekawe- w Disney Lorcanie istnieje specjalny rodzaj akcji- piosenki. Możemy wyczerpać postać o konkretnym koszcie, by ta została zaśpiewana i jej efekt wszedł do gry bez wykorzystania tuszu! Uwaga! Zakupiony w danej turze bohater musi wyschnąć! Także nie może podjąć się innych czynności (choć bierne zdolności specjalne działają od razu!). Gra toczy się do momentu, aż jeden z uczestników zdobędzie 20 punkt opowieści (lore).

Wrażenia:


Nie da się ukryć, iż po wkrętce w Pokemony, Marvel Champions i nadwątlonej wiecznej miłości do (już martwej) Gry o Tron LCG, wciąż pozostaję otwarty na karciane propozycje. Dalej chcę (a wręcz potrzebuję) odkrywać, wykorzystywać i eksperymentować z potencjałami różnorodnych talii. Gra w "całym uniwersum" to coś niebywałego- nieustanne zaskoczenia, zachwyty i strumień zmian wymagający czujności. Taki ciągły wyścig do doskonałości. Dochodzę wręcz do wniosku, iż żadna planszówka nie jest w stanie oddać drzemiącej w tej prostej formie potęgi i radości. Bo TCG to nie tylko gra- to społeczność, w której trendy i mody zmieniają się wraz z dodatkami, a spotkania turniejowe mają w sobie ducha, którego brakuje np. w ligach szachowych, czy ogólnopolskich potyczkach Neuroshimy. Planszówka to zamknięta całość- nic Cię nie zaskoczy. Jasne- ma dodatki, ale brak im unikalności (nawet jeżeli zainwestujesz w castomowe dodatki, czy pomalujesz figurki).

Z tym właśnie przychodzi do nas Disney Lorcana. Oferuje nieokiełznany i żywy potencjał, okraszony przepięknymi ilustracjami, zaskakujący na każdym kroku. Kto by nie chciał stanąć w szranki ze swoimi ulubionymi postaciami? Mało tego! Ich prezencja nie tylko odpowiada bajkowym prawidłom, ale też znacznie wykracza poza utarte wyobrażenia. Artyści dostali sporą dowolność i nie tylko kreślą kadry z animacji. Dają bohaterom dodatkowe życie, prezentując ich w formach dotąd nieznanych- wytatuowany Simba, Tygrysek-pirat, Królewna Śnieżka w zbroi, Stitch Gwiazda Rocka. Brzmi fantastycznie? Tak właśnie jest! Nigdy nie wiesz, co znajdziesz w paczce, co zachwyci przy kolejnej otwartej saszetce, czy jaki kwiatek wyskoczy z talii przeciwnika. I wiecie co? To nie tylko fanaberia artystów- zabieg ten nawiązuje to do samego lore'u Lorcany, w którym poznajemy zupełnie nowe rozdziały bajkowego królestwa! Każdy dodatek to wątek, który zmusza walczących bohaterów i Illuminatorów do wysiłku i zaangażowania w sprawę (zła Urszula powraca! Jafar przejmuje rządy za sprawą magicznej korony! itp.). By poznać fabułę, można śledzić wpisy na oficjalnej stronie gry i czytać dodatkowe wstawki w boosterkach.

Dobrze- wiemy już, iż oryginalne wydania znanych bohaterów to na pewno dobry pomysł, by skusić kolekcjonerów (i nowych uczestników). Nas- graczy- interesuje jednak przede wszystkim gameplay. Jak zatem wypada sama gra? Szczerze powiem, iż na początku miałem mieszane uczucia. Rozgrywka ma w sobie coś nieuchwytnego, co ciężko nazwać. Takie dzikie "chcę więcej!". Nie chodzi mi o syndrom kolejnej partyjki (ten jest nieodłączny, bo chęć rewanżu jest w Lorcanie czymś naturalnym). Gra jest po prostu bardzo, bardzo krótka. Z talii wykorzystacie średnio 12? 17 kart? Z 60? Mało tego- chciałoby się więcej. Poza tym sporo talii dość gwałtownie przechodzi na metodę "top-deck". Jest to zjawisko, gdy uczestnicy wyzbywają się kart z ręki i resztę gry rozgrywają, dobierając jedną z wierzchu na początku tury. Jesteśmy więc skazani na dociąg. Czy przy takiej różnorodności obrazków i dodatków nie nasuwa się myśl o niewykorzystanym potencjale? Na szczęście- wraz z poznawaniem gry- dostrzega się zalety tej nietypowej formy. W Disney Lorcanie nie ma czasu w "wstęp/rozwinięcie/zakończenie"- od razu przechodzicie do rzeczy. jeżeli się do tego przyzwyczaicie- ta malusia forma pojedynku- stanie się emocjonującym i dynamicznym starciem o lore, pełnym trudnych decyzji, niewybaczającym błędów, czy zaniechań. Na stole wszystko się kotłuje, nie ma co się przywiązywać do bohaterów (dość gwałtownie umierają), dobór kart jest kluczowy, a jedyną stałą jest (jak na ten moment) tusz. Cała bajera tkwi w dobrze zbudowanym decku. Zabawa z kartami, szukanie optymalnych rozwiązań i działających comb- to bezapelacyjnie mocny i hipnotyzujący plus, kolorowe i rozśpiewane serce tej baśni!

Jeśli chodzi o Gateway, czyli bazowy produkt pozwalający zapoznać się z Lorcaną, to uważam, iż lepszego pudełka na start nie znajdziecie. Poza tym, iż dostajecie wgląd w dobre, przyjemnie działające talie, prezentujące już sporą różnorodność, macie okazję pogimnastykować się z wyzwaniami. Serio- odblokowywanie kolejnych paczek to świetna zabawa, ale i doskonały sposób nauki (nie tylko dla dzieci). Metoda krok po kroku pozwoli ugruntować wiedzę, ale i wpływa na regrywalność podstawki- kiedy myślisz, iż znasz grę, pojawiają się itemki, piosenki, shifty. Podoba mi się ten pomysł- od razu uczy, jak inaczej odbieramy grę poprzez kontekst i jak jedna kart może zmienić wszystko!

Oczywiście nie jest to jedyny sposób, by wejść do gry. Gotowe talie mają załączony skrót zasad oraz papierową matę i żetony (i boosterka!), a w sieci znajduje się mnóstwo poradników. Poza tym na większości konwentów znajdziecie dedykowane stoisko Lorcany, gdzie animatorzy służą pomocą (nauka od doświadczonego gracza, to najlepsza praktyka TCG). Sama gra jest prosta- jedyną trudność może stanowić angielski. Ale! Jak wiemy z Pokemonów, jest to najlepszy sposób na używanie języka poza szkołą.


Szukasz pretekstu, by zacząć? Wystarczą chęci! Spróbuj w TCG LOVE! Sklep posiada bogatą ofertę Lorcany (talie, boostery, koszulki, maty), a z kodem: itomigra otrzymacie dodatkowy rabat 3% na swoje zamówienie (niekoniecznie z Disneya 😉)!
Plusy:

+ powrót do bajek z dzieciństwa (z każdym dodatkiem wchodzą nowe!)
+ przepiękne ilustracje (enchanted są ultra cudne!)
+ szybki set up (rozłożenie)
+ wewnętrzna fabuła do odkrycia
+ interesująca mechanika ze śpiewaniem piosenek
+ specyficzny, krótki i intensywny gameplay
+ szeroka gama produktów
+ syndrom kolejnej partyjki
+ opcja rozgrywki solo i w większym gronie
+ niesamowita zabawa z deckbuildingiem
+ bogata scena turniejowa i mnóstwo poradników w sieci
+ przepotężna regrywalność
+ nauka angielskiego

Minusy:

- brak Dzwonnika z Notre Dame i Pocahontas (jeszcze!)
- z początku gameplay może wydać się niewystarczający dal zaawansowanych graczy

T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ rozpoczniecie swoją przygodę z Lorcaną (a z kodem itomigra taniej!)
Idź do oryginalnego materiału