Microsoft wpycha graczy w ramiona konkurencji – felieton

1 tydzień temu

Nie mam zielonego pojęcia, jaka jest strategia Microsoftu względem rozwoju marki Xbox. Szczerze powiedziawszy, coraz częściej podejrzewam, iż takowej nie mają. Nie powiedziałbym, iż byłem fanbojem zielonych, ale mając ich konsolę od ponad czterech lat zdążyłem się już przyzwyczaić do ekosystemu i pewnej swojej przynależności. Jednak ostatnie miesiące, czy może choćby lata, stopniowo, acz nieubłaganie popychały mnie w kierunku konkurencji. Wreszcie coś we mnie pękło. Sprzedałem Xboksa Series X, pozbyłem się swojej biblioteki gier w pudełkach i kupiłem PlayStation 5.

Czy to już czas na zmianę?


Nie umiem wskazać jednego, konkretnego momentu, w którym uznałem, iż to już ten czas. Nie była to malejąca jakość gier wydanych pod marką Xboksa, bo choć zaliczyli kilka wtop – do których zaliczam m.in. Redfalla czy Starfielda – były też fenomenalne produkcje. Hi-Fi Rush zaskoczyło i rozkochało mnie w sobie już od pierwszych chwil. Forza Motorsport niemal mnie uzależniła od ścigania się po torach. W Minecraft Legends spędziłem z dziećmi dziesiątki godzin. Niemniej nie dało się nie zauważyć, iż coraz więcej gier niekoniecznie zachwyciło i brakowało im jednoznacznych hitów. Nie mówię tutaj o grach tylko na wyłączność, bo to dla mnie akurat nie miało znaczenia, po prostu brakowało mi czegoś pokroju Gears 5 (którego kontynuacji przez cały czas się nie doczekaliśmy).

Przeczytaj także

Gears of War i niejasne motywy Microsoftu. Gdzie Gears 6?

Lata Microsoft skupował kolejne studia. Przecież miesiącami media żyły gigantycznym i rekordowym zakupem Acivision Blizzard! I jaki tego mamy skutek? Xbox jest w posiadaniu masy wspaniałych marek, które są ignorowane, choć ich powroty po latach mogłyby zostać ciepło przyjęte. Największe IP od “acti-blizz”, Call of Duty, zamienia się w nieśmieszną parodię samego siebie. Co gorsza, choćby tytuły odnoszące sukcesy i będące uniwersalnie doceniane, jak Hi-Fi Rush, są następnie pogrzebywane, a studia zamykane. Tango Gameworks, Arkane Austin czy The Initiative to tylko niektóre z nich. W ostatnich latach zwolniono tysiące pracowników! A jednocześnie Microsoft i Xbox mówią o tym, jak to wiążą przyszłość z wykorzystaniem AI, w które pompują miliardy dolarów, a zysków wciąż jakoś nie widać.

Nie ma pudełek, a wszystko drożeje


Dodatkowo boli mnie ich polityka wydawnicza względem fizycznych wydań gier. Jestem zwolennikiem pudełek, lubię mieć produkt, nie tylko licencję na jego użytkowanie. Niestety coraz więcej gier wydawanych przez Xbox Games Studios w ogóle nie posiada fizycznych wydań. Niektóre próbowano wydać w formie kodu w pudełku, jak The Outer Worlds 2 czy Ninja Gaiden 4. Albo wydaje się grę na płycie, ale tylko na PlayStation 5. Tak jest. Gears of War, niegdyś sztandarowy tytuł Xboksa, któremu 360 zawdzięczało w dużej mierze swoją popularność, w tej chwili wychodzi w pudełku tylko na konsolach konkurencji. choćby tytuły innych wydawnictw, jak Cronos: The New Dawn czy The Alters, mają pudełka tylko dla konsol Sony. Nienawidzę postępującego trendu cyfryzacji i choć jestem tu niczym stary człowiek krzyczący na chmury, to kolejna cegiełka, która mnie zniechęca.

Jesteśmy świadkami pierwszej generacji konsol, w której sprzęty z czasem nie tylko nie tanieją, ale wręcz stają się coraz droższe. Oczywiście, nie tylko Microsoft jest tutaj winny, ale żadna inna firma nie podniosła cen trzykrotnie. W ciągu jednego roku. Jakby tego było mało, Xboksa Series X większą część czasu nie da się w ogóle kupić w 2025 roku, przynajmniej w Polsce. Patrząc do tego na to, iż najnowsza generacja konsol Microsoftu nie osiągnęła choćby połowy liczby sprzedanych sprzętów konkurencji, wygląda to zwyczajnie źle. Przynajmniej w przypadku poprzedniej generacji można było obwiniać dramę z marketingiem Xboksa One, tutaj nie ma takiej wymówki. Do niedawna zresztą wielu było przekonanych, iż MS nie zamierza wydawać kolejnej konsoli. Te przewidywania zostały obalone, choć dotychczasowe informacje także nie napawają optymizmem. Przy nieustannych komunikatach, iż “wszystko jest Xboksem”, a także pokładaniu przesadnych nadziei w chmurze, Microsoft dał mi odczuć, iż jako właściciel ich sprzętu wcale nie jestem dla nich ważny. A to, moim zdaniem, ogromna wtopa.

Czarę goryczy przelały zmiany cen głównej siły napędowej Xboksa, czyli Game Passa. W ciągu tych kilku lat ceny wzrosły z ok. 50 złotych za miesiąc abonamentu w najwyższym progu do 73, czyli niemal o połowę. Teraz zaś wzrosną jeszcze bardziej. Dużo drastyczniej, bo do 125 złotych za miesiąc! I owszem, od dawna w Sieci krążą dyskusje o tym, iż ta usługa jest szkodliwa dla gier i twórców, a dla samego giganta z Redmond nierentowna, ale tak dramatyczne zmiany cen dają jasny sygnał, iż nie jest dobrze. I pewnie nie będzie lepiej.

Czy jest powód zostać przy XSX?


W tym momencie bardzo ciężko było znaleźć powód, aby zostać przy Xboksie Series X. Zwłaszcza, iż coraz więcej tytułów wydawanych pod szyldem Xbox Game Studios trafia nie tylko na pecety, ale i konkurencyjne PlayStation 5. Tak naprawdę jedynym atutem konsoli Microsoftu jest obecność gier na premierę w Game Passie, ale nie dość, iż korzystałem z tego dość rzadko, to przy obecnych cenach coraz mniej się to opłacało. Oczywiście, mówię o swojej własnej perspektywie konsumenta. Na dokładkę, gdy już byłem przekonany, iż czas kupić PlayStation 5, Microsoft ogłosił, iż podnoszą ceny swoich devkitów. I choć dla większości firm 2000 USD to nie jest kwota nie do przeskoczenia, może to oznaczać mniejszą liczbę gier niezależnych na konsoli zielonych.

Smuci mnie to wszystko ogromnie. Nie tylko dlatego, iż zdążyłem przywiązać się do z Xboksa. Też nie dlatego, iż porzuciłem swoją cyfrową bibliotekę gier – wszak w 2020 bez większego żalu przeskoczyłem z PS4 na XSX. Wtedy jednak wyglądało na to, iż na rynku istnieje jakaś konkurencja. I owszem, wciąż mamy Nintendo, ale oni zawsze robią po prostu swoje, niespecjalnie zdając się przejmować innymi firmami i ich posunięciami. Smucę się, bo widziałem potencjał Xboksa, który zostaje bezpowrotnie zaprzepaszczony. Jest mi przykro, ponieważ bez silnego Xboksa Sony może w zasadzie robić, co chce, bo co zrobią konsumenci? Przejdą do konkurencji, która sama zdaje się nie wierzyć w swoje możliwości? Sony też przecież ma swoje za uszami, więc nie ma też takiej pociechy, iż to ta lepsza firma. Przecież monopol nie będzie na korzyść graczy, nie mam tutaj żadnych złudzeń. Ale hej, przynajmniej będę miał gry w wersji pudełkowej.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.


Idź do oryginalnego materiału