Microsoft wynosi się z Chin. Będzie drożej, ale i tak warto

konto.spidersweb.pl 2 godzin temu

Redmond po latach budowania imperium produkcyjnego w Państwie Środka mówi dość. Microsoft planuje wyprowadzić praktycznie całą produkcję swoich nowych urządzeń z Chin najpóźniej od przyszłego roku.

Według doniesień Nikkei Asia Microsoft poprosił wielu dostawców o przygotowanie produkcji poza Chinami dla laptopów Surface, serwerów centrów danych oraz konsol Xbox. Zakres jest imponujący – chodzi nie tylko o montaż gotowych urządzeń, ale o przeniesienie produkcji kluczowych komponentów na poziomie podzespołów.

Surface i serwery – pełna relokacja już od przyszłego roku

Microsoft produkuje rocznie około 4 mln laptopów i tabletów Surface. To może nie są kosmiczne liczby w porównaniu z HP czy Dellem, ale dla firmy, która dopiero w 2017 r. zamknęła swój ostatni zakład produkcyjny w Stanach Zjednoczonych (w Oregonie) i przeniosła go do Chin (sic!) to gigantyczna zmiana strategii.

Jak ujął to jeden z kierowników w łańcuchu dostaw Microsoftu: Zakres jest bardzo szeroki i obejmuje komponenty, części oraz montaż produktów dla nowych wprowadzeń zarówno laptopów, jak i serwerów. Firma chce, aby wszystko to było produkowane całkowicie poza Chinami począwszy od przyszłego roku – w najwcześniejszym możliwym terminie.

Surface Laptop

Jedno ze źródeł Nikkei Asia trafnie podsumowało skalę wyzwania: Przeniesienie montażu jest stosunkowo proste, ale zejście na poziom komponentów jest radykalne i bardzo wymagające, szczególnie przy tak napiętym harmonogramie jak 2026 rok. Trzeba przyznać – to nie lada wyczyn logistyczny.

Xbox też się wyprowadza, choć trochę wolniej

Konsole Xbox również znajdą się na liście produktów objętych relokacją, choć Microsoft nie wymaga jeszcze całkowitego przeniesienia ich produkcji z Chin. To zrozumiałe – Xbox Series X i Series S są produkowane głównie w fabrykach w Chinach należących do Foxconnu i Pegatronu, a przerzucenie takiej skali produkcji wymaga czasu. Niemniej trend jest jasny: mniej Chin, więcej innych lokalizacji.

Warto przypomnieć, iż Microsoft ma już doświadczenie z rozproszonym systemem produkcji konsol. Xbox 360 E powstawał w Meksyku i Węgrzech, a Xbox One X był montowany w Stanach Zjednoczonych z podzespołów produkowanych w Chinach i Meksyku. Teraz firma wraca do tego modelu, ale w zdecydowanie większej skali i z większą determinacją.

Xbox Series X

Gdzie zamiast Chin? Wietnam, Tajlandia, Indie

Microsoft nie działa w próżni. W ślad za Apple’em, Dellem i HP firma zaczyna inwestować w rozbudowę łańcuchów dostaw w Azji Południowo-Wschodniej. Wietnam, Tajlandia i Indie to główne kierunki.

Wietnam staje się szczególnie atrakcyjny – koszty pracy wynoszą mniej więcej połowę tego, co w Chinach, a infrastruktura portowa i cyfrowa są już dobrze rozwinięte. Google już podwoił tam swoją zdolność produkcyjną serwerów, budując cztery nowe obiekty, a Apple przenosi do Wietnamu produkcję MacBooków, AirPodów i Apple Watch. Microsoft podąża tą samą ścieżką.

Tajlandia również ma swoje atuty. Google agresywnie rozbudowuje tam infrastrukturę do produkcji serwerów, a HP przenosi tam produkcję laptopów konsumenckich. Infrastruktura dostawców PC w Tajlandii jest już na miejscu, co ułatwia wejście kolejnym graczom. Microsoft może skorzystać z tego ekosystemu, oszczędzając czas i pieniądze na budowę wszystkiego od zera.

Amazon i Google robią dokładnie to samo

Amazon Web Services (AWS) również intensywnie przenosi produkcję swoich wrażliwych serwerów AI poza Chiny, schodząc choćby do poziomu komponentów. AWS rozważało choćby zmniejszenie zamówień u swojego wieloletniego chińskiego dostawcy płyt PCB – firmy Shengyi – mimo iż ta ma możliwość produkcji poza Chinami.

Jak powiedział jeden z wykonawców: AWS przeprowadził ocenę, ale usunięcie chińskich dostawców z łańcucha dostaw jest bardzo trudne w praktyce. To dobrzy dostawcy i długoletni partnerzy. Nie jest łatwo ich zastąpić. Google z kolei agresywnie rozbudowuje moce produkcyjne w Tajlandii, gdzie jeden z partnerów pomógł firmie podwoić zdolności produkcyjne poprzez budowę czterech nowych obiektów. Google ma teraz wielu dostawców – od montażu po części i komponenty – w Tajlandii, co pozwoliło na stworzenie prawdziwego ekosystemu.

Dlaczego teraz? Napięcia handlowe i geopolityka

Choć firmy nie komentują oficjalnie swoich planów to powody są oczywiste. Napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Chinami osiągnęły szczyt w bieżącym miesiącu, gdy prezydent Donald Trump zapowiedział dodatkowe 100 proc. cła na towary z Chin (ponad już istniejące 30 proc.), które miały wejść w życie 1 listopada. Chiny odpowiedziały zaostrzeniem kontroli eksportu metali ziem rzadkich – kluczowych dla produkcji elektroniki.

Pekin wprowadził 9 października najbardziej kompleksowe restrykcje eksportowe dotyczące metali ziem rzadkich i powiązanych technologii w historii. Nowe przepisy obejmują nie tylko same pierwiastki (jak samar, dysproz, gadolin, terb, lutet, skand i itr), ale także technologie wydobywcze, sprzęt do przetwarzania i produkty końcowe. Chiny zastosowały swoją wersję Foreign Direct Product Rule – zasady, która pozwala im kontrolować produkty wytwarzane dzięki chińskich technologii, choćby jeżeli same materiały nie pochodzą z Chin.

Trump w reakcji na te posunięcia zagroził anulowaniem spotkania z prezydentem Xi Jinpingiem, planowanego na koniec października w Korei Południowej. Rynki zareagowały nerwowo – S&P 500 spadł o 2,7 proc., Dow Jones stracił 878 pkt., a Nasdaq spadł o 3,6 proc. To najgorszy jednodniowy wynik od kwietnia.

W takim klimacie decyzja Microsoftu o wyprowadzeniu produkcji z Chin wydaje się nie tylko racjonalna, ale wręcz konieczna. Podobny trend obserwowaliśmy już podczas pierwszej kadencji Trumpa w 2018 r., gdy nałożono karne cła na produkty sieciowe, w tym serwery.

Nie jest łatwo, ale inni już to robią

Dell ogłosił w 2023 r., iż planuje wyeliminować chipy made in China z swoich produktów do końca ubiegłego roku. HP przeniósł produkcję od kilku do 5 mln laptopów rocznie do Tajlandii, Meksyku i Wietnamu. Apple przenosi do Wietnamu produkcję 20 proc. iPadów, 65 proc. AirPodów, 20 proc. Apple Watch i 5 proc. MacBooków w bieżącym roku.

Jak powiedział jeden z wykonawców pracujących z Microsoftem: Zostaliśmy poproszeni o przedstawienie opcji produkcji poza Chinami dla klientów z sektora usług chmurowych (CSP), ale biorąc pod uwagę, iż komponenty pasywne są z natury bardzo tanie i jest ich wiele rodzajów, trudno jest klientom pozyskać je wszystkie spoza Chin.

Komponenty pasywne – oporniki, kondensatory, cewki indukcyjne – to drobne elementy, które kosztują grosze, ale są absolutnie kluczowe. Chiński przemysł ma w nich monopol cenowy i skalę produkcji, której nikt inny nie jest w stanie gwałtownie odtworzyć. To właśnie te niewidoczne elementy stanowią największe wyzwanie logistyczne.

Co to oznacza dla przyszłości?

Po raz pierwszy wiodący amerykańscy giganci technologiczni wyznaczyli sobie cel drastycznego ograniczenia obecności Chin w swoich łańcuchach dostaw – schodząc aż do poziomu komponentów i materiałów takich jak włókna, kable, złącza, komponenty pasywne i płyty PCB. To precedens.

Kolejny czynnik, o którym mówią źródła, to rosnące ryzyko geopolityczne związane z Cieśniną Tajwańską. Napięcia między Pekinem a Tajpej stanowią dodatkową motywację dla amerykańskich firm, by budować alternatywne opcje produkcyjne poza regionem Wielkich Chin.

Microsoft, AWS i Google wspólnie kreślą nową mapę globalnej produkcji elektroniki. Czy to dobrze? Z punktu widzenia bezpieczeństwa łańcuchów dostaw – zdecydowanie tak. Z punktu widzenia kosztów i efektywności – zobaczymy. Firmy takie jak Microsoft nie podejmują takich decyzji lekkomyślnie. jeżeli Redmond decyduje się na tak masywną operację logistyczną to znaczy, iż ryzyko pozostania w Chinach uznano za większe niż ryzyko wyjścia. A to już samo w sobie mówi wiele o stanie współczesnej geopolityki i o tym, jak bardzo świat technologii jest dziś zależny od napięć między Waszyngtonem a Pekinem. Teraz czas pokazać, iż ambicja może przerodzić się w rzeczywistość.

Idź do oryginalnego materiału